Forum fanów tenisa ziemnego, gdzie znajdziesz komentarze internautów, wyniki, skróty spotkań, statystyki, materiały prasowe, typery i inne informacje o turniejach ATP i WTA. https://www.mtenis.com.pl/
Jeżeli Igę ktoś nieironicznie nazywa "koksiarą", to jak nazywać Halep?
Sprawa Halep jak sprawa Świątek? Prawda w niskim stężeniu
Spoiler:
Simona Halep żali się na dopingową krzywdę, porównując swoją karę z tym, jak potraktowano Igę Świątek. Sensu w tym niewiele. Niektóre okoliczności były podobne. Ale przypadki – różne jak dzień i noc.
Jest głośna tenisowa decyzja w sprawie dopingowej, więc zgłosiła się Simona Halep, by korzystając z werdyktu w sprawie Igi Świątek jeszcze raz się wyżalić, że nie ma sprawiedliwości na świecie. Żal można zrozumieć: Halep, była numer 1 na świecie, straciła z powodu zawieszenia za złamanie przepisów dopingowych 15 miesięcy grania, nadszarpnęła reputację, wydała krocie na prawników i ekspertów, a po powrocie nigdy nawet się nie zbliżyła do dawnego rankingu. Kończy 2024 rok w dziewiątej setce rankingu WTA. Nawet największe rozżalenie nie daje jednak prawa do takiego naginania rzeczywistości.
Nie, sprawa Halep nie była identyczna ze sprawą Igi Świątek. Nie była nawet podobna. Była z przeciwnego bieguna, jeśli chodzi o powagę dopingowych podejrzeń, ale zwłaszcza jeśli chodzi o spójność tłumaczeń obu oskarżonych, o czym będzie w szczegółach za chwilę.
Dwa zarzuty, a nie jeden. I groźba nawet sześciu lat zawieszenia
Oskarżenia pod adresem Halep były najpoważniejszymi jakie kiedykolwiek wytoczono tenisistce o takiej pozycji. W pierwszej instancji Rumunka dostała cztery lata dyskwalifikacji, odbywanej równolegle za dwa dopingowe przewinienia: cztery lata za wykrycie u niej zakazanego Roxadustatu, czyli w bardzo dużym uproszczeniu: rodzaju EPO, tylko doustnego, a nie w formie zastrzyków, oraz cztery lata za dziwne zawirowania w profilu krwi tenisistki, które mogły wskazywać na manipulowanie parametrami, co jest zakazaną metodą dopingową. International Tennis Integrity Agency żądała w apelacji nawet lat sześciu, za obciążające tenisistkę okoliczności.
Cały proces ustalania, skąd w próbkach Halep ślady substancji i metod dopingowych, był pełen znaków zapytania, wątpliwości, podważonych wytłumaczeń, sporów naukowców. I nawet Trybunał Arbitrażowy, najwyższy sąd apelacyjny świata sportu, który w marcu 2024 skrócił Halep dyskwalifikację do dziewięciu miesięcy, przyznał że wątpliwości pozostają. Rozstrzygnął je, tam gdzie się dało, na korzyść Halep. Ale uniewinnił ją tylko od zarzutu stosowania dopingu krwi. A nie za nieświadome zażycie Roxadustatu. Uznał ją winną podjęcia „wielkiego ryzyka” przy sięganiu po niesprawdzony suplement diety, który prawdopodobnie był skażony Roxadustatem (bo nie wykazano tego w sposób nie do podważenia, co samo w sobie jest już wystarczająco dobitną różnicą w porównaniu ze sprawą Igi Świątek, gdzie zanieczyszczenie potwierdzono od ręki). Sprawa była tak niejednoznaczna, że samo zredagowanie pisemnego uzasadnienia werdyktu wydanego w marcu 2024 zajęło Trybunałowi Arbitrażowemu aż siedem miesięcy. Czyli dwa razy dłużej niż czas potrzebny na rozstrzygnięcie całej sprawy Igi Świątek: od pozytywnego wyniku testu do orzeczenia kary.
W argumentacji Simony Halep, że są równi i równiejsi, a ją z niewytłumaczalnych powodów potraktowano gorzej niż Igę Świątek, prawda występuje w niskim stężeniu. Zrównywanie tych przypadków jest dla Igi zwyczajnie obraźliwe, nie tylko dlatego, że jedna sprawa była prosta, a druga skomplikowana. Jeśli ktoś uważa, że polski dziennikarz siłą rzeczy będzie bronił polskiej sprawy - może sobie wyrobić zdanie sam, popieram i zapraszam. Tutaj jest wyrok w sprawie Świątek, a tu werdykt Trybunału Arbitrażowego uznający częściowo odwołanie Halep. Im więcej czytania u źródeł, tym mniej czasu straconego na dyskusje. Również dyskusje np. o tym, czy Iga Świątek została uniewinniona czy nie.
Niektóre podobieństwa spraw Igi i Simony są, przyznajmy rację Halep, rzeczywiście uderzające: obie używają rakiety rękami, obie do produkcji energii potrzebują tlenu, obie były numerem 1 w WTA, u obu wykryto zakazaną substancję podczas testu zrobionego w Stanach Zjednoczonych, u obu próbki trafiły do laboratorium w Montrealu, u obu pomocniczą analizę robiło laboratorium w Salt Lake City. U obu pojawił się wątek zanieczyszczenia przyjmowanego przez nie produktu zakazaną substancją. I to tyle podobieństw.
Przede wszystkim, Simona Halep nie była przez ITIA oceniana na podstawie jednej zanieczyszczonej próbki, tak jak Iga Świątek. W przypadku Halep to był cały ciąg dziwnych zdarzeń: od wyników jej profilu krwi, który zaniepokoił International Tennis Integrity Agency już wiosną 2022, po wykrycie w jej próbce moczu we wrześniu podczas testu po meczu US Open zabronionego Roxadustatu, aż po przełom 2022 i 2023, gdy kolejni eksperci dowoływani do oceny próbek krwi pobieranych od Halep zgodnie zawyrokowali: tu prawdopodobnie doszło do dopingu. Przypomnijmy: Roxadustat w próbce moczu (nie krwi) Halep został wykryty we wrześniu 2022, a informację o tym, oraz o tym, że zostaje zawieszona do czasu przedstawienia racjonalnego wytłumaczenia swojej niewinności, Halep dostała w październiku. A zarzut dopingu krwi pojawił się trzy miesiące później, czyli wtedy, gdy Rumunka już starała się o uchylenie tymczasowego zawieszenia za Roxadustat. Ten drugi zarzut jakoś się do powszechnej świadomości nie przebił.
Obie te sprawy stanowiły osobne przewinienia antydopingowe, toczące się równolegle, ale na wniosek ITIA były osądzane razem. I trudno je tak naprawdę rozdzielić, bo obie dotyczą dopingu krwi. Z tym, że jedna sprawa była antydopingową klasyką, czyli wykryciem zakazanej substancji w próbce (wspomnianego Roxadustatu, który działa jak EPO, podrasowuje krew by przenosiła więcej tlenu). Natomiast druga sprawa była antydopingową nowoczesnością: bo ten zarzut dopingu krwi sformułowano bez pozytywnego wyniku testu, bez wykrycia żadnej substancji – dowodem było wykrycie zaburzeń w paszporcie biologicznym Halep. Tzw. paszport biologiczny to nie jest oczywiście książeczka ze zdjęciem i danymi. Paszport to pozycja w bazie danych, w przypadku tej jego części która dotyczy krwi, są to uśrednione i przeliczone specjalnym algorytmem parametry krwi pobranej podczas wszystkich badań antydopingowych danej sportsmenki i sportowca. Tak powstaje profil, który jest trochę jak odciski palców: każdy ma swój, wyjątkowy. I to przekraczające normę odchylenia od tego własnego, budowanego każdym kolejnym testem profilu mogą wskazywać na doping i można za to skazać nawet jeśli sportowiec wszystkie testy na obecność zakazanych substancji przeszedł śpiewająco. Wyrok na podstawie paszportu to powiedzenie sportowcowi: nie wiemy czym się dopingujesz, ale wiemy, że się dopingujesz.
ITIA po niepokojących wynikach z wiosny 2022 zaczęła częściej pobierać krew od Halep, by mieć więcej danych, zaczęła zamawiać kontrekspertyzy u kolejnych specjalistów, aż w styczniu 2023 uznała, że tylko doping krwi może być wytłumaczeniem niektórych zaburzeń. ITIA nie przyjęła żadnego z wytłumaczeń Halep: że może to przez niedoczynność tarczycy, może przez zaburzenia cyklu miesięcznego, może roztrenowanie po tym jak po US Open 2022 zrobiła sobie przerwę do końca roku, a może przez obfite krwawienie po operacji nosa z jesieni 2022 (w raporcie chirurga z tej operacji jest napisane, że nie doszło do obfitego krwawienia). I właśnie tę konkluzję - że tylko doping może tłumaczyć takie wyniki - podważył Trybunał Arbitrażowy, gdy uchylał tę część wymierzonej Halep kary. Trybunał zarzucił ITIA, że poszła w konkluzji za daleko. Z wyników badań krwi wychodziło zdaniem Trybunału, że “mogło” dojść do dopingu krwi, ale kontekst (m.in to, że Halep musiałaby się dopingować w czasie, gdy zrobiła sobie przerwę od tenisa) sprawiał, że było to “nieprawdopodobne”.
Tyle jeśli chodzi o zarzut z paszportu biologicznego. On pokazuje, że sprawa Halep siłą rzeczy nie mogła się skończyć tak szybko jak sprawa Świątek, bo za jednym zarzutem poszedł po jakimś czasie kolejny. Ale to zarzut związany z Roxadustatem dużo lepiej się nadaje do porównania, jak w obu sprawach działał tenisowo-dopingowy wymiar sprawiedliwości, i czy rzeczywiście jednych faworyzuje, a innym robi pokazówki.
Sprawa Igi była rozstrzygnięta błyskawicznie, bo Iga zadziałała błyskawicznie. I wiarygodnie
Jeśli chodzi o procedury, to wszystko w obu przypadkach szło początkowo tym samym rytmem: powiadomienie o wyniku testu, zaproszenie do złożenia wyjaśnień, z jednoczesnym nałożeniem tymczasowego zawieszenia, prawo do poproszenia o badanie próbki B. Tymczasowe zawieszenie obie miały prawo uchylić w momencie, gdy wytłumaczą, że doszło do nieświadomego zażycia, i będą potrafiły to udowodnić. Idze Świątek jeden wniosek o uchylenie zawieszenia odrzucono, bo nie umiała jeszcze wtedy wskazać źródła nieświadomego zażycia trimetazydyny. Ale niedługo później w zleconych przez nią badaniach wykryto TMZ w melatoninie, którą zażywała od kilku lat w formie leku. Przesłany materiał przebadało laboratorium antydopingowe w Salt Lake City i też wykryło TMZ. Do tego: wykryte stężenie odpowiadało temu, które wykryto w próbce moczu. I można było uchylić zawieszenie, potem przeprowadzić pełne postępowanie, ustalić, jak wiele Iga mogła zrobić by temu nieświadomemu zażyciu zapobiec. A potem wymierzyć karę. Poszło błyskawicznie z jednego powodu: bo Iga błyskawicznie namierzyła zanieczyszczenie i badanie w Salt Lake City jej tezę potwierdziło.
Halep odbiła się już od tej pierwszej przeszkody: przekonywała w odwołaniu, że Roxadustat zażyła nieświadomie, w odżywce Keto MCT z kolagenem, którą zaczęła przyjmować kilka dni przed testem, z polecenia pracowników akademii tenisowej Patricka Muratoglou, w której trenowała od kilku miesięcy.
Halep poinformowała, że znalazła źródło zanieczyszczenia, że ma opinię ekspertów i raport o wykryciu Roxadustatu w suplemencie. Ale w partiach Keto MCT które przesłała jako dowody, laboratorium w Salt Lake City nie wykryło Roxadustatu. Spróbowało laboratorium w Montrealu i też nie wykryło, mimo że w próbce moczu Halep umiało go wykryć. Jak się potem okazało, jedyną osobą, która umiała wykrywać zanieczyszczenie Roxadustatem w odżywkach Keto MCT, był wynajęty przez Halep specjalista, profesor Jean-Claude Alvarez. Laboratoria z Montrealu i Salt Lake City poszły tenisistce na rękę do tego stopnia, że spróbowały metody Alvareza, przebadały próbki Keto MCT według jego instrukcji. Ale i przy takim podejściu nie znalazły śladów Roxadustatu w odżywce. Zresztą, eksperci ITIA uważali, że nawet jeśliby udało się wykryć skażenie, nie tłumaczyłoby to wysokości stężeń Roxadustatu w moczu tenisistki. To stężenie nie odpowiadało zadeklarowanym przez Halep dawkom Keto MCT, czyli po 10 gramów każdego dnia. Halep musiałaby brać dawki co najmniej pięćdziesięciokrotnie większe od zalecanych, żeby w próbce moczu wyszło takie stężenie Roxadustatu, jakie u niej stwierdzono.
Żeby było jasne: specjaliści ITIA nie zarzucali profesorowi Alvarezowi oszustwa. Uważali, że popełnia jakiś błąd, skoro jemu wychodzi w badaniach, że w suplemencie jest Roxadustat, a akredytowanym laboratorium WADA w Montrealu i Salt Lake City wychodzi, że go nie ma. Ale nie umieli wskazać miejsca, w którym Alvarez ten błąd popełnia. To był spór trudny do rozstrzygnięcia. Ale ITIA mając do wyboru, postawiła na autorytet wyspecjalizowanych laboratoriów, a nie metodę Alvareza. Zwłaszcza że stężenia w wynikach testów Alvareza i w próbce moczu Halep miały się do siebie nijak, a wyniki testów włosów przedstawione na obronę Halep też nie pozwalały na konkluzję, że to był efekt nieświadomego spożycia czegoś zanieczyszczonego. Dlatego tenisowy trybunał antydopingowy, który orzekał w pierwszej instancji, uznał, że zawodniczka nie wywiązała się z obowiązku udowodnienia nieumyślnego zastosowania Roxadustatu. A ponieważ nie udowodniła nieświadomego zażycia, to należą jej się cztery lata dyskwalifikacji. Bo dobieranie wymiaru kary do stopnia popełnionych zaniedbań stosuje się dopiero po dowiedzeniu nieświadomego użycia: wtedy można wymierzyć karę od reprymendy po dwa lata dyskwalifikacji. Iga dostała miesiąc, bo wzięła lek, ale taki który nie wszędzie jest lekiem i nie jest na receptę. Gdyby zanieczyszczony był lek, który brała na receptę, najprawdopodobniej skończyłoby się w tej sprawie na reprymendzie. A gdyby wzięła zanieczyszczony suplement, to dostałaby zapewne pół roku.
Ważne jest w takich sprawach, by przekonać wymierzających karę, że nie było „ostentacyjnego lekceważenia możliwego dużego ryzyka”. I nawet Trybunał Arbitrażowy do spraw Sportu, choć niemal wszystkie wątpliwości rozstrzygnął na korzyść Halep, akurat w sprawie podjętego przez nią ryzyka związanego z nową, nieprzebadaną odżywką, był ostry. W innych sprawach był Rumunce przychylny: uznał, że ITIA poszła za daleko, uznając że doping krwi jest jedynym wytłumaczeniem zawirowań w paszporcie biologicznym. Uznał, że skoro profesor Alvarez umiał wykrywać Roxadustat swoją metodą, to coś było na rzeczy i może rzeczywiście odżywka była zanieczyszczona. Uznał, że rozdźwięk między wykrywanym przez Alvareza stężeniem Roxadustatu w odżywce, a stężeniem wykrytym w moczu tenisistki to nie jest coś, co Halep ma obowiązek tłumaczyć, bo nie jest to napisane wyraźnie w przepisach, na podstawie których ją skazywano. Ale gdy przyszło do oceny, jak bardzo Halep lekceważyła ryzyko wzięcia czegoś zanieczyszczonego dopingiem, nie było taryfy ulgowej. Dziewięć miesięcy dyskwalifikacji za to, że Halep zlekceważyła ostrzeżenia WTA w sprawie suplementów (tenisistki są uprzedzane, że biorą odżywki na własne ryzyko), za to, że z dnia na dzień sięgnęła po odżywkę niemającą certyfikacji, choć były takie z kolagenem które mają certyfikację, za to że upewnianie się, czy to jest bezpieczny specyfik powierzyła masażystce, bez kwalifikacji w kwestii dietetyki, choć w akademii Muratoglou miała pod ręką lekarzy i dietetyków, za to, że mimo iż miała czas i pieniądze, by przebadać ten produkt - nie zrobiła tego.
Jak to określił CAS, podjęła „wielkie ryzyko”. I zapłaciła wielką cenę. A to, że de facto była odsunięta od gry na dłużej, na 15 miesięcy, wynikało z niejednoznaczności jej sprawy, a nie z równego i równiejszego traktowanie kogokolwiek przez ITIA. Wiadomo, tylko populizm jest ciekawy. Ale prawda też miewa swoje niezłe momenty.
DUN I LOVE pisze: ↑29 lis 2024, 19:13
Chyba luty będzie tym miesiącem zawieszenia.
Albo walną na marcowe mastersy, żeby nie było, że nic nie zrobili.
Re: Doping. Nie tylko o tenisie.
: 06 gru 2024, 18:30
autor: Nowitzki
W 2025 roku na światowe korty wróci Jenson Brooksby. Amerykanin został ukarany 18-miesięczną dyskwalifikacją za trzykrotne przegapienie kontroli antydopingowej.