Forum fanów tenisa ziemnego, gdzie znajdziesz komentarze internautów, wyniki, skróty spotkań, statystyki, materiały prasowe, typery i inne informacje o turniejach ATP i WTA. https://www.mtenis.com.pl/
Ja miałem wakacje po maturze. WRóciłem z tenisa stołowego domu i w tv leciał pasek z informacjami i tam przeczytałem tę straszną wiadomość.
Re: Siatkówka
: 10 maja 2020, 22:39
autor: Kiefer
To zasrane życie jest cholernie kruche...
Re: Siatkówka
: 10 maja 2020, 22:39
autor: Żilu
Ja do dzisiaj mam autograf Arka. Po meczu reprezentacji w Spodku to właśnie on i chyba jeszcze Krzysztof Ignaczak najdłużej zostali z kibicami.
Re: Siatkówka
: 10 maja 2020, 22:40
autor: Kiefer
Ignaczak swoją drogą był jego mega przyjacielem. Nie no dramat, on powinien być w drużynie, która sięga po Mistrzostwo Europy 2009 i Świata 2014.
Re: Siatkówka
: 10 maja 2020, 22:41
autor: DUN I LOVE
Tak, Krzysiek był chyba najlepszym ziomkiem Arka.
Cała historia straszna, świeżo po ślubie, jechali po lepsze życie.
Re: Siatkówka
: 15 maja 2020, 13:40
autor: Damian
Wygrał 20 z 22 meczów, mistrzem Turcji nie został. Mariusz Sordyl: To brak zrozumienia dla naszej pracy
Spoiler:
- Gdy wyjeżdżałem ze Stambułu, miasto było spokojne. Brak korków, dużo mniej ludzi na ulicach. Turcy zachowywali się rozsądnie. Uważam, że w dobie pandemii zdają egzamin z odpowiedzialności - mówi Mariusz Sordyl, trener Fenerbahce Stambuł.
Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
15 Maja 2020, 06:53
Mariusz Sordyl
Newspix / MACIEJ GOCLON / FOTONEWS / Na zdjęciu: Mariusz Sordyl
Sezon ligi tureckiej oficjalnie zakończony. Zespół Mariusza Sordyla nie został uznany mistrzem kraju
Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Jaka była sytuacja w Turcji w momencie, w którym ją pan opuszczał?
Mariusz Sordyl, trener siatkarskiej drużyny Fenerbahce Stambuł, mistrz Turcji i zdobywca Pucharu Turcji w sezonie 2019/2020: To było na początku kwietnia. Dwa tygodnie przed moim wylotem zawieszono nasze treningi. Liczba zachorowań na koronawirusa podobnie jak w innych krajach rosła. Od 19 marca zespół nie trenował w hali, odbywały się jedynie zdalne zajęcia z trenerem przygotowania fizycznego. Życie codzienne ograniczało się do siedzenia w domu i niezbędnej wizyty w sklepie.
Jak wrócił pan do Polski?
Jednym z ostatnich możliwych lotów ze Stambułu. To było jeszcze w ramach programu #LotDoDomu, załapałem się na ostatni taki lot z Turcji. Po konsultacji z panią prezes sekcji siatkówki i menadżerem zespołu uznaliśmy, że w zaistniałej sytuacji to dobre rozwiązanie dla mnie i dla mojej rodziny, która czekała na mnie w kraju. Na decyzję dotyczącą ligi tureckiej czekałem w Olsztynie.
Długo pan czekał. PlusLiga zdecydowała o zakończeniu sezonu jeszcze w marcu, liga rosyjska też. Włoska Serie A zrobiła to na początku kwietnia. Tymczasem Turcy zwlekali bardzo długo, dopiero w tym tygodniu dowiedział się pan, że pańskiemu klubowi nie zostanie przyznane mistrzostwo.
To prawda, Turcja zakończyła ligi siatkówki jako ostatni kraj w Europie. Nie mam pojęcia, dlaczego tak długo to trwało. Zakładam, że turecka federacja miała nadzieję na dokończenie ligi w jakimś formacie. To się jednak nie udało.
ZOBACZ WIDEO: Ekspert ocenia powrót Bundesligi. "Dynamika zdarzeń jest olbrzymia. To jak serial na Netfliksie"
Możesz pominąć reklamę za 4
ZAMKNIJ
Pana drużyna wygrała 20 z 22 spotkań w fazie zasadniczej, zakończyła ją z ośmioma punktami przewagi nad drugim zespołem, a mimo to nie przyznano wam mistrzostwa. To boli?
Dziś nie ma dobrych rozwiązań. Każda decyzja spowoduje czyjeś niezadowolenie. Uważam jednak, że w tym przypadku zabrakło zrozumienia dla wysiłku i pracy zawodników. Nie myślę tylko o swoim zespole, także o innych drużynach. Zagraliśmy cały sezon zasadniczy, w ciągu pięciu miesięcy jego trwania wylaliśmy mnóstwo potu, żeby zrealizować swój cel. Pewien etap ligi się zakończył i według mnie na podstawie tego czasu, z szacunku do pracy siatkarzy, sztabów szkoleniowych, do zaangażowania klubów, zasadne było przyznanie tytułu. Pewnie nie wszyscy byliby zadowoleni, ale nikt nie mógłby czuć się skrzywdzony taką decyzją. Świadczyłaby ona o zrozumieniu istoty sportowej rywalizacji.
Jak Turcy argumentują zakończenie ligi bez przyznania wam mistrzostwa?
Chyba nie ma żadnej szczegółowej argumentacji. Zresztą, nawet jej nie szukałem, bo i tak tej decyzji nie zmienię. Zakończenie ligi jest jak najbardziej słuszne. Nie było możliwości grania bez narażania zdrowia zawodników, ich rodzin oraz osób towarzyszących wydarzeniom sportowym. A niewyłonienie mistrza? Mogę się tylko domyślać, że uznano to za najbezpieczniejsze, najbardziej neutralne rozwiązanie. Ja jednak powtórzę raz jeszcze - 22 kolejki ligowe, które rozegrał każdy z 12 zespołów i 5 miesięcy rozgrywek, nie powinny wylądować w koszu.
Kiedy zagraliście ostatni mecz?
14 marca. Bez kibiców, było to kilka dni po odnotowaniu w Turcji pierwszego przypadku zachorowania na koronawirusa. Kiedy 10 marca zdiagnozowano pierwszego chorego pacjenta, bardzo szybko zaczęto wprowadzać środki ostrożności. Zdecydowano o zamknięciu naszych meczów dla publiczności, a już kilka dni po naszym ostatnim spotkaniu, tuż przed planowanym Pucharem Turcji, wszystkie rozgrywki wstrzymano.
Turcy podają, że przeprowadzili prawie 700 tysięcy testów na koronawirusa. Mieliście możliwość zbadania się?
Tak. Fenerbahce o nas zadbało. Testy mieliśmy przeprowadzone zaraz po zawieszeniu rozgrywek. Pozytywnych wyników nie było.
Wrócił pan do Polski w pierwszych dniach kwietnia z obawy, że później powrót może się okazać niemożliwy?
Wyszliśmy raczej z założenia, że przez co najmniej miesiąc sytuacja się nie zmieni i rozgrywki nie zostaną wznowione, więc mogę wrócić do rodziny. A skoro jest samolot ze Stambułu do Warszawy, to powinienem z niego skorzystać, bo nie wiadomo, kiedy będzie następny. Poleciałem do Polski, przeszedłem dwutygodniową kwarantannę i po ośmiu miesiącach wróciłem do domu i dołączyłem do swojej rodziny.
Jak wyglądało w czasie pandemii tak ogromne i ruchliwe miasto jak Stambuł?
Pozostało ogromne, ale życie bardzo się uspokoiło. Ruch uliczny był mocno ograniczony. Zniknęły korki, z których Stambuł jest sławny. Liczba ludzi na ulicach też była zdecydowanie mniejsza, niż zwykle. Myślę, że we wszystkich dużych miastach jest teraz taka sytuacja, we wszystkich mamy elementy scenerii filmu grozy. Po powrocie do Polski przejeżdżałem przez Warszawę i zmiany były podobne do tych, jakie wcześniej widziałem w Stambule.
Była godzina policyjna?
Tak bym nie nazwał wprowadzonych w Turcji ograniczeń. One obowiązują w dniach wolnych od pracy. Rozumiem je, bo przy ładnej pogodzie mnóstwo ludzi wychodzi z domu i chce z tej pogody korzystać. A jeżeli w 15-milionowym Stambule na ulice wyjdzie choćby 10 procent mieszkańców, ryzyko rozprzestrzenienia się wirusa będzie bardzo duże. Epidemie najszybciej rozwijają się w końcu w dużych skupiskach ludzkich, właśnie takich jak Stambuł. Dlatego ograniczenie możliwości spacerów w dni wolne, jak najbardziej ma sens.
Jak przywykli do życia w ruchu Turcy znosili czas "lockdownu"?
W ich kulturze, tak jak we Włoszech, Francji czy w Hiszpanii, jest zwyczaj przesiadywania w restauracjach czy w kawiarniach. To ich styl życia i nie są przyzwyczajeni do tak drastycznego ograniczenia życia towarzyskiego. Jednak, kiedy byłem jeszcze w Stambule, czyli przed wprowadzeniem obostrzeń w poruszaniu się w dni wolne, Turcy zachowywali się rozsądnie i nie wylegali tłumnie z domów. Uważam, że potrafili się podporządkować i zdają egzamin w tej trudnej sytuacji.
Z kolei pan zdał swój egzamin trenerski, bo drugi rok z rzędu Fenerbahce było najlepszym zespołem ligi tureckiej. To był dla pana trudniejszy sezon niż ten pierwszy?
Wtedy trafiłem do drużyny, która spisywała się poniżej oczekiwań i w krótkim czasie musieliśmy zbudować w zawodnikach pewność siebie. To było dynamiczne działanie, ale zakończone sukcesem. W drugim roku pracy mogłem przygotować zespół według swojego planu, dlatego było trochę łatwiej. Mieliśmy większą świadomość naszej siły, co pokazują wyniki. Czuliśmy się świetnie, byliśmy bardzo pewni siebie, chcieliśmy wygrać zarówno mistrzostwo, jak i puchar. Dlatego kiedy nastąpiła przerwa byliśmy bardzo źli. Nie na zawieszenie rozgrywek, ale na to cholerstwo, które sparaliżowało życie ludzi na całym świecie.
Zostaje pan w klubie na kolejny sezon?
Mój kontrakt kończy się 31 maja. Do momentu zakończenia ligi wszystkie rozmowy były zawieszone. Liga skończyła się dwa dni temu, więc teraz należy zrobić bilans zysków i strat, i można będzie rozpocząć rozmowy o przyszłym sezonie.
Jak traktuje pan możliwość pracy w klubie o takiej renomie, jak Fenerbahce?
Być częścią Fenerbahce to oczywiście duma, ale jeszcze bardziej dumny jestem z tego, że mogłem dopisać swoją opowieść w historii tego wyjątkowego klubu. Mam wielką satysfakcję, że z Fenerbahce zdobyliśmy mistrzostwo oraz puchar Turcji, a w kolejnym sezonie zakończyliśmy rozgrywki na pierwszym miejscu. Muszę przyznać, że przez dwa sezony pracy w Stambule spełniłem kilka swoich zawodowych marzeń.
Doświadczył pan fanatycznego dopingu kibiców piłkarskiej drużyny Fenerbahce?
Kibice pojawiają się zwykle na meczach wyjazdowych, albo wtedy, kiedy gramy o dużą stawkę. Uwielbiamy ich wsparcie. Nigdy nie było żadnych dziwnych historii z ich udziałem. To jest świetny, przyjazny doping. Gdyby liga nie została przerwana, w meczach o medale, na pewno wspieraliby nas licznie i moglibyśmy na nich liczyć.
Dlaczego ci fani częściej przychodzili na wasze mecze na wyjeździe?
Fenerbahce to klub o wielkiej renomie, który ma w Turcji potężny zasięg. W każdym mieście można dołączyć do fanklubu. Ludzie, którzy je tworzą, chętnie przychodzą na mecze siatkarzy czy koszykarzy Fenerbahce, gdy ci przyjeżdżają nie tylko do ich miejscowości, ale również, kiedy mecze rozgrywane są w miejscach oddalonych od siedziby fanklubu.
Od polskich piłkarzy z różnych tureckich klubów słyszy się opowieści o tym, jak kibice traktują tam swoich sportowych bohaterów. Są skłonni zrobić dla nich wszystko, nosić ich na rękach. Pan doświadczył w Stambule tego uwielbienia?
Siatkówka nie jest w Turcji tak popularna, jak piłka nożna czy koszykówka. W mediach społecznościowych pojawiają się miłe komentarze, natomiast na ulicach Stambułu nie przeceniałbym swojej rozpoznawalności. Spacerując, czuję się, jak każdy anonimowy mieszkaniec tego pięknego miasta.
Sordyl kiedyś grał w Stolarce Wołomin. Dobry gracz.
Re: Siatkówka
: 16 wrz 2020, 23:05
autor: DUN I LOVE
To już 15 lat od tragicznego wypadku Arka Gołasia.
Re: Siatkówka
: 11 lis 2020, 1:24
autor: Damian
Vital Heynen przechodzi koronawirusa. "Byłem przekonany, że jestem odporny na wirusy. To nieprawda"
Spoiler:
- Cały czas jestem zmęczony, śpię dużo dłużej niż normalnie. Czuję, że COVID-19 mnie dopadł. Najgorsza jest dla mnie myśl, że zaraziłem swoją rodzinę - mówi nam Vital Heynen. Trener siatkarskiej kadry Polski od kilku dni choruje na koronawirusa.
Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
10 Listopada 2020, 10:41
Vital Heynen
PAP / Lech Muszyński / Na zdjęciu: Vital Heynen
Lekkie bóle ciała i głowy, podwyższona temperatura. Wilfredo Leon przechodzi COVID-19
Pozytywny wynik testu Heynen uzyskał w piątek. Selekcjoner polskiej reprezentacji chorobę przechodzi dość łagodnie, ale i tak zauważa jej wyraźny wpływ na swój organizm. - W niedzielę cały dzień bolała mnie głowa. Ciągle jestem zmęczony, a to dla mnie coś całkowicie nowego! Zastanawiam się, co się ze mną dzieje, bo chodzę spać o 22, a wstaję o 9 rano. Śpię dwa razy dłużej niż wtedy, kiedy jestem zdrowy - zdradza belgijski szkoleniowiec.
Dzień zdrowego Heynena zaczyna się już o 6. Wcześnie rano wybiera się na długie, kilkugodzinne spacery, których trasa potrafi grubo przekroczyć 10 kilometrów. COVID-19 sprawił, że zrezygnował z codziennych marszów. I to nie tylko dlatego, że przebywa na kwarantannie, a za wyjście z domu w czasie przechodzenia koronawirusa grożą we Włoszech bardzo surowe kary.
- Wokół domu, w którym mieszkam w Perugii, mam bardzo duży ogród. Mógłbym spacerować po nim, ale w tym momencie nie czuję się na siłach. Dla mnie to naprawdę dziwne uczucie - podkreśla.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niewiarygodna wymiana! Wybiegł poza kort, wrócił i... Zobacz koniecznie
ZAMKNIJ
Heynen uważa się za dobry przykład na to, że koronawirus jest w stanie skutecznie zaatakować nawet najodporniejszy organizm. - Przez 15 lat nie złapałem przeziębienia. Byłem przekonany, że moje ciało jest niezwykle odporne na wszelkiego rodzaju wirusy. Okazało się, że to nieprawda. COVID-19 mnie dopadł. I odczuwam, że to zrobił. Nikt nie może uważać, że jemu ta choroba nie grozi. Ja i tak mam szczęście, bo tylko boli mnie głowa i czuję zmęczenie - podkreśla utytułowany trener siatkówki. Zmęczenie, o którym mówi, słychać nawet w jego głosie, pozbawionym charakterystycznej werwy.
W klubie Sir Safety Conad Perugia poza w tym samym czasie na koronawirusa zachorowała niemal cała drużyna - dwunastu z czternastu siatkarzy, w tym Wilfredo Leon. Podobnie jak ich trener, zawodnicy chorobę przechodzą łagodnie. Wszyscy są pod stałą opieką sztabu medycznego.
- Codziennie rano i po południu informujemy naszego lekarza jak się czujemy. Dostajemy lekarstwa, monitorujemy swoją temperaturę i saturację krwi. Saturację mam na poziomie 97 procent, czyli w porządku. Co ciekawe, moja temperatura ciała jest wyraźnie niższa niż 36,6. Nie przekracza 36 stopni. Pewnie dlatego zawsze jestem taki spokojny w czasie meczów - śmieje się Heynen, który słynie z żywiołowych reakcji na boiskowe wydarzenia i częstych kłótni z sędziami.
Selekcjoner biało-czerwonych w czasie choroby najbardziej przeżywa to, że prawdopodobnie koronawirusem zaraziła się od niego jego rodzina. - Tuż przed tym, jak wykryto u mnie COVID, odwiedziły mnie moje dwie córki, Bente i Jade. I teraz one też są chore. Żona i najstarsza córka również mają wirusa. To jest dla mnie najgorsze - że zaraziłem innych - smuci się Heynen.
Podkreśla, że wizyta jego córek we Włoszech była zorganizowana z zachowaniem wszystkich środków ostrożności. Bente i Jade przeszły test przed przyjazdem, on był badany dzień przed odwiedzinami bliskich. Wszyscy mieli wyniki negatywne. Kilka dni później okazało się, że zachorował zarówno Heynen, jak i cała jego rodzina - żona oraz trzy córki. Najstarsza córka selekcjonera polskiej kadry, która niedawno skończyła studia medyczne i rozpoczęła pracę w szpitalu, na czas choroby musiała tę pracę przerwać.
Heynen do swojej pracy będzie mógł wrócić, kiedy uzyska negatywny wynik testu na COVID-19. Wszystko wskazuje jednak na to, że jeszcze co najmniej kilka dni spędzi w domu. Energii, której zdrowy Belg ma aż za dużo, na razie mu brakuje. - Zobaczymy, ile jeszcze potrwa moje chorowanie. Od 3-4 dni czuję się mniej więcej tak samo - mówi.
Jak trener kadry Polski i Sir Safety Perugia spędza czas przymusowej izolacji? - Oglądam siatkówkę, w każdym wydaniu. Włoską, rosyjską, niemiecką, koreańską. Wszystko, co się da.
W czasie pandemii koronawirusa zdaniem Heynena wszyscy powinniśmy kierować się jedną zasadą - zasadą pomagania sobie nawzajem. - A w tych dniach pomagamy sobie zakrywając twarz, utrzymując dystans, zachowując się rozsądnie. Jest bardzo ważne, żebyśmy wszyscy o tym pamiętali - kończy trener złotych medalistów mistrzostw świata z 2018 roku.
Coś mnie ominęło w siatkówce, bo oglądam właśnie półfinał ZAKSY, i nie ma przerw technicznych.
Re: Siatkówka
: 18 mar 2021, 20:57
autor: Alan
N’Gapeth już fetował zwycięstwo 3:0.
Re: Siatkówka
: 18 mar 2021, 21:03
autor: Kulfon bez moniki
Alan pisze: ↑18 mar 2021, 20:57
N’Gapeth już fetował zwycięstwo 3:0.
Trudno się dziwić, mieli wszystko pod kontrolą. Frajerzy niesamowici, do 40-15 Rogera to mogę porównać.
Re: Siatkówka
: 18 mar 2021, 21:16
autor: Alan
Ano, różne czołki siatkarskie w tym długim żyćku już się widziało (głównie naszej repry) , ale ten rzeczywiście z tych najbardziej zdumiewających.
Co do przerw technicznych to już od ładnych paru lat dzieci są szczęśliwe, że nie muszą popylać z mopami po parkiecie dwa razy w secie.
Re: Siatkówka
: 19 mar 2021, 0:16
autor: Barty
A to ten Kędzierzyn teraz taki mocny, że nawet Europę podbija? Widzę, że praktycznie sami Polacy w składzie.
Re: Siatkówka
: 19 mar 2021, 0:47
autor: Kulfon bez moniki
Barty pisze: ↑19 mar 2021, 0:16
A to ten Kędzierzyn teraz taki mocny, że nawet Europę podbija? Widzę, że praktycznie sami Polacy w składzie.
Ograli faworyta Ligi Mistrzów w poprzedniej rundzie, co nie znaczy że stali się nagle faworytem, choć według polskich mediów już ją wygrali. Ruscy też kadrowo są od nich silniejsi, ale dzisiaj zmarnowali 5 meczowych i roztrwonili 3-punktową przewagę w 5 secie. Ale jest jeszcze rewanż. 3:0 i 3:1 dla Rosjan daje im awans, a 3:2 daje złotego seta.
Re: Siatkówka
: 24 mar 2021, 20:02
autor: Damian
Było o włos (5 meczowych), ale Kazań jeszcze się uratował.
Taj.
Re: Siatkówka
: 24 mar 2021, 20:27
autor: COA
40-15
Re: Siatkówka
: 24 mar 2021, 20:28
autor: jaccol55
Złoty set.
Re: Siatkówka
: 24 mar 2021, 20:54
autor: jaccol55
Skoro można zamknąć spotkanie w 4 setach, to lepiej zrobić to w 6.