mtenis.com.pl

Zacytuję kolegę: "Widziałem Feda robiącego marmoladę ze znacznie lepszych grajków, idę spać".

Już odskoczył Roger. I robi co chce z drugim podaniem Szwajcara.

A gdzie ten, który tak nawoływał do oglądania Feda?

Niepokoi mnie aż tak dobra gra Rogera. Wiemy jak to się często kończyło - najpierw rozjeżdzał takich zawodników, a potem tej dyspozycji nie starczało na resztę meczów.

Mario pisze: A gdzie ten, który tak nawoływał do oglądania Feda?

Pewnie śpi, bo jutro wycisk na trica idzie.

Advantage pisze:Niepokoi mnie aż tak dobra gra Rogera. Wiemy jak to się często kończyło - najpierw rozjeżdzał takich zawodników, a potem tej dyspozycji nie starczało na resztę meczów.

Nie gra jakoś porażająco. Sporo psuje, do tego nie przesadzajmy - Mannarino to jest grajek z Challengerów. Grę czyta dość słabo i Fed go zje w średnio szybkich wymianach z głębi (jeśli w ogóle serwis wróci).
Swoją drogą statystycy USO dość łaskawi.

Może porażająco nie gra, ale 15 winnerów w 7 gemów wyprodukował.

No jak każdy serwis wraca w pół kortu, to się dziwić? Zresztą on w tym meczu nawet nie będzie miał okazji się zestresować, więc oranko będzie.

Ciekawe czy Robredo będzie w stanie coś ugrać z Helwetem.

Mario pisze:A gdzie ten, który tak nawoływał do oglądania Feda?

Oglądam na "dużym ekranie" swojego kompa. No ok, chwilowo przysypiałem.

Roger 63.

Pytanie tylko, czy Mannarino po raz pierwszy w karierze złapie więcej niż 3 gemy na seta w spotkaniu z Rogerem.

Patrząc na cyfry 0 i 10 sądzę, że raczej nie.

Bardzo pewny jest Federer w swoich poczynaniach. Porażająco faktycznie nie gra, ale solidny jest nad wyraz - porównując do całego sezonu.

Dlatego daję mu też strzał z Nadalem (i to na trzy sety, a nie jednego ).

Za bardzo sympatycy Szwajcara panikowali chyba, robiąc z każdej wtopy w wakacje dramat dekady. Taki Brands pewnie i teraz by mógł sporo krwi napsuć, a osiągnięcie odpowiedniej (chociażby średniej) formy na US Open było więcej niż oczywiste i jest zupełnie wystarczające, żeby takich Mannarinów wcierać w kort.

robpal pisze:Za bardzo sympatycy Szwajcara panikowali chyba, robiąc z każdej wtopy w wakacje dramat dekady.

Zobaczymy jaką oazą spokoju będziesz Ty, kiedy Nadalowi się przytrafi taki sezon - z 1 tytułem i to w kurniku.

DUN I LOVE pisze: Zobaczymy jaką oazą spokoju będziesz Ty, kiedy Nadalowi się przytrafi taki sezon - z 1 tytułem i to w kurniku.

Sezon się nie skończył. Chyba nie powiesz mi, że jeśli Szwajcar wygra USO, to mu nie zostanie w tym roku wszystko wybaczone.
A jak się przytrafi, to będę nawoływać do dożywotnich wczasów na Majorce

robpal pisze:Sezon się nie skończył.

Ale to nie miało żadnego znaczenia, kiedy przegrywał mecze z tenisistami spoza setki czy spoza 50-tki.

Mannarino gra tragicznie.

DUN I LOVE pisze: Ale to nie miało żadnego znaczenia, kiedy przegrywał mecze z tenisistami spoza setki czy spoza 50-tki.

Miało, bo przez to czytam wiadomości typu "teraz to już boję się każdego"
Współczuję posiadaczom biletów na tę sesję. W sumie ogólnie AAS to jakaś kpina w tym roku. Szósty dzień turnieju się kończy, a łącznie cztery mecze singlowe nie skończą się in straights (dwa kobiece i dwa delpotra).

Zapowiada się na to, że Roger skończy w ekspresowym tempie.

Mówiłem przed meczem, że Adrian nie ma gry na czołówkę i to się potwierdza. Nie jest w stanie zagrać nic sensownego ze względu na te króciuteńkie (zbyt krótkie) zamachy, a jak pojawia się głębsza piłka, to kaplica. Pamiętam jak Mahut na jakimś chalku ostro go zaatakował i efekt był podobny. Mannarino tego elementu swojej techniki nie zmieni, bo wówczas musiałby przestawić całą swoją grę, a to jest niemożliwe na tym etapie kariery. I właśnie dlatego uważam, iż jego awans nawet w okolice top 30 będzie sporym zaskoczeniem.

Adrian w ogóle nie trzyma piłki w korcie, co mnie zaczynało irytować - z drugiej jednak strony przy tak agresywnie grającym Federerze, wdawanie się w dłuższe wymiany (dla takiego kalibru tenisisty) to jeszcze większe nieporozumienie niż desperackie próby kończenia niemal wszystkiego co nadlatuje.

Do bazyyyy. I do wyra

I znowu skończymy ok. 6 i znowu będę jutro chodził jak zombie, o ile w poprzednich dniach gra była warta świeczki, tak dzisiaj nie za bardzo. Lubię Federera, ale nie aż tak. Jutro nie ma opcji, idę spać o ludzkiej porze. No chyba, że znów ktoś mnie namówi.