Strona 50 z 71
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
: 04 maja 2020, 23:48
autor: Robertinho
DUN I LOVE pisze: ↑04 maja 2020, 23:41
Mario pisze: ↑04 maja 2020, 23:24
Gdybym był kibicem Feda, to po Australian Open 2009 zapadłbym się pod ziemię, dokładając to co stało się na ceremonii.
Ja tam lubię tę jego słabość (?) w postaci przesadzonej wrażliwości. "On zawsze płacze. Jest najczęściej płaczącym tenisistą na świecie" - powiedziała mi 2 dni temu żona.

Stało się to przy okazji oglądania przeze mnie poniższego filmiku:
Niewiele oglądam tenis RF w ostatnich miesiącach, ale ten wywiad od 2:00 widzę 4-5 razy dziennie. Sporo mówi o Federerze wydaje mi się - o tym jakim jest człowiekiem i jak bardzo kocha to, co robi.
Też mam słabość do Feda i jako człowieka bardzo go lubię, tu nie podzielam zdania
@Mario , wydarzenia po finale AO 09 też mi w ogóle nie przeszkadzały. Ale rozumiem odmienne podejście.
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
: 04 maja 2020, 23:50
autor: Robertinho
DUN I LOVE pisze: ↑04 maja 2020, 23:47
Jacques D. pisze: ↑04 maja 2020, 23:43
Naprawdę RG 08 już nikt nie pamięta? Tuż przed spotkaniem było wielkie nakręcanie klimatu, jak to Federer z Higuerasem wymyślili magiczny sposób na Nadala i RF wreszcie w finale Rolanda go połknie... A co w finale? Dużo latania do siatki na Kubota i robienia z siebie pokraki. Rzeź niewiniątek, przepaść i wstyd, chyba najbardziej bezradny Federer, jakiego kiedykolwiek widziałem.
Jakoś średnio. Z perspektywy czasu uważam, że stało się, co się miało stać. A że przed meczem człowiek żył nadziejami i było derwany od rzeczywistości, to już inna kwestia. W ćwiartce z Gonzo czy w połówce z Monfem długimi momentami Fed wyglądał bardzo blado, Nadal z kolei jechał walcem przez cały turniej. Kiedy tak patrzę teraz na to, nie mogło być wiele lepiej w tamtym finale.
Dokładnie, ja oczywiście lubię budować "mądre" teorie typu "finał Wimbla przegrał tak naprawdę w Paryżu", ale widzieliśmy w tym roku, to nie ma naprawdę najmniejszego znaczenia.
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
: 04 maja 2020, 23:51
autor: Jacques D.
DUN I LOVE pisze: ↑04 maja 2020, 23:47
Jacques D. pisze: ↑04 maja 2020, 23:43
Naprawdę RG 08 już nikt nie pamięta? Tuż przed spotkaniem było wielkie nakręcanie klimatu, jak to Federer z Higuerasem wymyślili magiczny sposób na Nadala i RF wreszcie w finale Rolanda go połknie... A co w finale? Dużo latania do siatki na Kubota i robienia z siebie pokraki. Rzeź niewiniątek, przepaść i wstyd, chyba najbardziej bezradny Federer, jakiego kiedykolwiek widziałem.
Jakoś średnio. Z perspektywy czasu uważam, że stało się, co się miało stać. A że przed meczem człowiek żył nadziejami i było derwany od rzeczywistości, to już inna kwestia. W ćwiartce z Gonzo czy w połówce z Monfem długimi momentami Fed wyglądał bardzo blado, Nadal z kolei jechał walcem przez cały turniej. Kiedy tak patrzę teraz na to, nie mogło być wiele lepiej w tamtym finale.
Nie zmienia to faktu, że klimat tamtego finału, oglądając go na zywo, był dla RF wyjątkowo paskudny - nie wiem, czy był kiedykolwiek inny mecz, w którym ktoś by go tak stłamsił - prawda jest taka, że wyglądał wtedy przy Nadalu jak tenisista z końca setki rankingu, jak uczniak przy starym wyjadaczu, który leci na pałę przed siebie, bo nic więcej nie jest w stanie zrobić i chce, żeby jak najszybciej się skończyło.
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
: 04 maja 2020, 23:51
autor: Kiefer
Moim zdaniem to co się wydarzyło na AO 09 to jedno z piękniejszych wydarzeń w historii sportu, akurat te łzy potrafiłem zrozumieć, nie tak jak te trzy lata wcześniej.
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
: 04 maja 2020, 23:51
autor: Żilu
Jeśli chodzi o ostatnie lata, tak powiedzmy od 2013 to porażki z Djokoviciem dosyć szybko wpisałem charakterystykę Federera post post prime. Co Serb da, Serb odbierze, trudno. Pierwsza porażka która mocno mnie zabolała, to Marin Cilic i US Open 2014, wtedy jeszcze naiwnie nastawiałem się, że teoretycznie wyczyszczona drabinka to prawie tytuł w kieszeni. Najbardziej bolesny był chyba jednak Wimbledon 2016 i porażka z Raoniciem, do dzisiaj uważam, że Murray był wtedy w zasięgu. Dosyć wysoko w rankingu rozczarowań stało by IW 2018, czy ogólnie podsumowując wszystkie turnieje będące okazją do poprawienia statystyk, w których Federer zrobił nadzieję, ale nie potrafił dokręcić śruby w najważniejszych momentach, zagrać coś ekstra ponad formę turniejową i jakość przepchnąć tych kilka meczów więcej, tak jak niejednokrotnie robili to jego rywale.
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
: 04 maja 2020, 23:52
autor: Del Fed
Po mnie RG 08 zupełnie spłynęło. A dlaczego? Bo się można było spodziewać katastrofy po półfinale z Monfilsem. Naprawdę nie wiem, czemu akurat podczas tego finału mielibyśmy brać opinię ludzi, którzy chcieli to opakować marketingowo w ładne ramki, jakoś bardziej poważnie niż zwykle.
@DUN I LOVE Po przykładzie z Klose i grubym Ronaldo widać doskonale, ile warte są suche statystki. Jeden wyciągnął prawie że maksimum z kariery, drugi - jakby to nie brzmiało - minimum.
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
: 04 maja 2020, 23:53
autor: DUN I LOVE
Jacques D. pisze: ↑04 maja 2020, 23:51Nie zmienia to faktu, że klimat tamtego finału, oglądając go na zywo, był dla RF wyjątkowo paskudny - nie wiem, czy był kiedykolwiek inny mecz, w którym ktoś by go tak stłamsił - prawda jest taka, że wyglądał wtedy przy Nadalu jak tenisista z końca setki rankingu, jak uczniak przy starym wyjadaczu, który leci na pałę przed siebie, bo nic więcej nie jest w stanie zrobić i chce, żeby jak najszybciej się skończyło.
Teraz mogę Ci z pełna świadomością powiedzieć, że wolę chyba takie wycieranie kortu niż 40-15 czy inne wypuszczone ciasne mecze. Dostał w papę, nie było momentu, kiedy zasługiwał na cokolwiek, mecz do zapomnienia, jedziemy dalej.
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
: 04 maja 2020, 23:54
autor: Robertinho
Art pisze: ↑04 maja 2020, 23:48
Nikt chyba jeszcze nie wspomniał o USO 2009, a parę lat temu Fed mówił, że to tej szansy najbardziej żałuje. Z perspektywy czasu można mniej to rozgrzebywać, bo większość z nas lubi Delpo i teraz po jego wszystkich perypetiach nawet się cieszy, że ma tego Szlema, ale to jak Roger wtedy go "wpuścił" do meczu to był prawdziwy kryminał. Zamiast dobić i wyjść na 2:0 w setach, to wyraźnie zluzował i dał się rozhulać młodemu, spiętemu debiutantowi, który złapał taką pewność gry, że momentami nie było co zbierać. Można było to jeszcze potem wygrać, ale z tego co kojarzę to jeszcze plecy przy serwisie zaczęły przeszkadzać i skończyło się wtopą.
Dokładnie, wszyscy lubimy Juana i nikt nie widzi sensu tego drążyć, tym bardziej biorąc pod uwagę dobro, jakie dokonał w półfinale, ale obiektywnie jedna z gorszych wtop Feda.
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
: 04 maja 2020, 23:54
autor: pascal
To znaczy mi się wydaje, że nieprzypadkowo odwróciły się proporcje wygrywanych Ao i Us Open i ma to głównie związek z wiekiem. Pomijając fakt, że w okolicach 30 Roger rywalizował z prime Novakiem a Rafa z Andersonem czy Daniłkiem. Nawet ten Cilic wyskoczył jak filip z konopi. Mi szkoda szczególnie Us Open 2012- tutaj można było się wstrzelić i podnieść puchar. Nie zapominając o Us open 2009. Z Delpo było podobnie jak z Berdychem- jak już się dobrał do skóry Fedowi(Ao 09 czy Rg 09 odpowiednio), to później sprawiał problemy.
Tak Wm 2016- ten mecz z Chorwatem dał mi więcej radości niż całe Ao 2018. Jedno z najbardziej niedocenianych zwycięstw Szwajcara post 2010. Dla mnie co najmniej półkę wyżej niż z Monfilsem z Us open 2014.
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
: 04 maja 2020, 23:56
autor: Kiefer
Akurat RG 08 było doskonałym przykładem na jakich przeciwnych biegunach obydwaj się znajdowali jeśli chodzi o formę. Tylko szkoda, że on na tym Wimbledonie się miesiąc później poderwał, bo pierwsze dwa sety wskazywały na kontynuacje Paryskiego finału właśnie.
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
: 04 maja 2020, 23:56
autor: Jacques D.
DUN I LOVE pisze: ↑04 maja 2020, 23:53
Jacques D. pisze: ↑04 maja 2020, 23:51Nie zmienia to faktu, że klimat tamtego finału, oglądając go na zywo, był dla RF wyjątkowo paskudny - nie wiem, czy był kiedykolwiek inny mecz, w którym ktoś by go tak stłamsił - prawda jest taka, że wyglądał wtedy przy Nadalu jak tenisista z końca setki rankingu, jak uczniak przy starym wyjadaczu, który leci na pałę przed siebie, bo nic więcej nie jest w stanie zrobić i chce, żeby jak najszybciej się skończyło.
Teraz mogę Ci z pełna świadomością powiedzieć, że wolę chyba takie wycieranie kortu niż 40-15 czy inne wypuszczone ciasne mecze. Dostał w papę, nie było momentu, kiedy zasługiwał na cokolwiek, mecz do zapomnienia, jedziemy dalej.
To na pewno. Przegrywanie z samym sobą jest niemal zawsze boleśniejsze niż z rywalem danego dnia lepszym - nawet, jeśli miażdżąco lepszym.
Z USO 09 też się bardzo zgadzam - miło, że del Potro wygrał, na co zasłużył, ale to kolejny finał Federera, który powinien był być pewnie wygrany i mocno zaszkodził ostatecznemu dorobkowi Szwajcara.
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
: 04 maja 2020, 23:59
autor: Robertinho
Moi drodzy, ostatni kwadrans! Kończymy miło, sentymentalnie. Poproszę o ulubiony mecz Rogera, tudzież występ robiący największe wrażenie. Wiem, że kilka osób już z tym w jechało, ale tego nigdy za wiele. Poproszę również o Wasze ulubione kompilacje uderzeń, tudzież teledyski wsparte o utwory o charakterze muzycznym!
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
: 05 maja 2020, 0:01
autor: Mario
Indian Wells 2017 wiadomo z kim albo ten grupowy z WTF, gdzie Dul dostał bajgla.
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
: 05 maja 2020, 0:02
autor: Kiefer
Finał AO 17, najpiękniejszy kibicowski moment. Pamiętam słowa @DUN I LOVE bezpośrednio po meczu "To jest najpiękniejszy dzień w moim życiu", może chłop trochę przesadził, ale to mimo wszystko oddaje jak było to słodkie zwycięstwo.
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
: 05 maja 2020, 0:03
autor: pascal
Dla mnie też, z takich smutnych momentów kariery, niekoniecznie finałów to męczarnie Feda podczas letnich mastersów 2008 czy ośmieszenie przez Berdycha w Cinci w 2011. Co ciekawe w obu przypadkach Szwajcar się podniósł na Us Open.
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
: 05 maja 2020, 0:03
autor: Art
Po tej piłce wydałem najgłośniejszy i chyba najdziwniejszy odgłos w moim życiu podczas oglądania sportu.
I to jest ten mecz numer jeden.
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
: 05 maja 2020, 0:05
autor: Robertinho
Do Rogera, jak już wspomniałem, jeszcze wrócimy, ale chciałbym zachować ostrość odpisując na Wasze posty, których poziom jest dziś NIESAMOWITY. Także jedziemy z pozytywami i wspomnieniami na koniec dzisiejszego wieczoru:
Było, ale tego nigdy za wiele, mecz i turniej życia Rogera.
Tu nowy klasyk, co tu gadać, jeden z lepszych powrotów kiedykolwiek.
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
: 05 maja 2020, 0:05
autor: DUN I LOVE
Tym bardziej Przemek, że to był być może 1 taki mecz, gdzie RF nie miał kompletnie nic do powiedzenia. Jedyne, co mnie pociesza w tej rywalizacji z Nadalem to chyba właśnie ten fakt, że jednak Nadal miał takich spotkań dużo więcej (on samą jesienią 2009 był najczęściej gwałconym człowiekiem na tej planecie). Nie mam pretensji absolutnie. Kto wie, czy Nadal nie był tamtego dnia najmocniejszym graczem w historii (w tamtych warunkach na tamtym korcie).
@Del Fed, tu jest pewna analogia. Po ostatniej proażce Gaela z Novakiem przypomniałem sobie kilka meczów, gdzie Novak wyciągał FINAŁY wielkich turniejów z beznadziejnych sytuacji. Serb wygrał chyba 120% tego, co powinien. Finał Szanghaju z Murrayem kiedyś, finał ostatniego Wimbledonu, półfinały USO z RF, mecz z Tsongą na RG. Ślizgał się niewiarygodnie.
Federer ma taki turniej...przypominam szybko na szybko 1 (Miami 2005), można jeszcze wspomnieć o Wimby12, gdzie Julek był 2 punkty od wygranej i wywalił bh, mając przewagę sytuacyjną w wymianie. Z kolei wypuszczone mecze, serwując na mecz, mając meczowe, czy będąc 2 piłki od meczu, to szkoda gadać.
Przegrał 2 szlemy (USO09, Wimby19), 3 finały WS (AO05, USO10 i 11), Turniej Mistrzów 2005 (serwis na mecz i 30-0), finał WTF 2009 (w połówce z Denko też był 2 punkty od tytułu), 2 mastersy (Rzym 2006, IW2018), no za dużo tego.
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
: 05 maja 2020, 0:06
autor: Kiefer
Art pisze: ↑05 maja 2020, 0:03
Po tej piłce wydałem najgłośniejszy i chyba najdziwniejszy odgłos w moim życiu podczas oglądania sportu.
I to jest ten mecz numer jeden.
Ja niestety nie wytrzymałem z nerwów i wyszedłem, więc nie mogłem oglądać na żywo, ale to jest punkt, który najbardziej utkwi w mojej pamięci, po czymś takim on musiał to wygrać.
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
: 05 maja 2020, 0:07
autor: pascal
Us open 2004 finał , 2003 finał Masters z Agassim- wspaniałe pokazy siły.