Legendarne mecze

[Del Fed]

Nieustanna naparzanka. Najazd na przeciwnika od początku. Gruby shotmaking. Coście z tą grą zrobili, jełopy?

[DUN I LOVE]

W pierwszym secie kosmicznie grał Kafielnikov. Oglądałem obszerny skrót o 7 rano n TVP1 (finał był rozgrywany o 4 nad ranem).

[Piotrek]

To byli czasy, tenis w publicznej.

[Del Fed]

W pierwszym secie kosmicznie grał Kafielnikov. Oglądałem obszerny skrót o 7 rano n TVP1 (finał był rozgrywany o 4 nad ranem).

W ogóle w końcówce filmiku podane jest, że Kafel miał dużo więcej winnerów, a wyniki w 2 i 3 dość dobitne.
Dziś chyba sobie jeszcze obejrzę rejpienie Nadala przez Łysego w 2005.

[DUN I LOVE]

Którego Łysego?

[Del Fed]

Którego Łysego?

Jedynego prawdziwego. Nie schlebiaj sobie. P

[DUN I LOVE]

Tylko kiedy tam Łysy gwałcił Nadala? Przez seta w Kanadzie?

[Kiefer]

To byli czasy, tenis w publicznej.

W sumie nie przypominam sobie jakiegokolwiek tenisa poza finałem AO, który publiczna pokazywała.

[Del Fed]

Tylko kiedy tam Łysy gwałcił Nadala? Przez seta w Kanadzie?

Nowe zasady. Każdy wygrany mecz z Nadalem, to jest gwałcenie Nadala. Coś Ci nie pasi? Musisz ludzi wkurzać nawet w obecnych czasach?! A po drugie, przez ile czasu Ty gwałciłeś Nadala, cwaniaczku.

@Kiefer Przecież finały RG publiczna też pokazywała, choćby Guga z Normanem.

[Del Fed]

Dobra pomyłka, myślałem naprawdę, że Łysy wygrał ten mecz. Wyparcie.

@Kiefer Przecież finały RG publiczna też pokazywała, choćby Guga z Normanem.

[DUN I LOVE]

Finały AO i RG swego czasu regularnie były w TVP. Ja załapałem się na ostatni lata Pana Ambroziaka.

[Del Fed]

Tak, fajny głos miał facet, to i słuchało się go z uwagą. Ja go zapamiętałem z kwestii "wsteczne końcowe odliczanie", gdy danemu zawodnikowi brakowało do triumfu 8 czy 4 piłek etc. Jesteśmy w tym temacie kontynuatorami z naszymi 16 asów, 8 asów itd.

Szybko odszedł, a jako były siatkarz, do ułomków nie należał. Nowotwór.



Półfinał 2000: Kuerten - Ferrero.

[Kiefer]

@Del Fed, z finałami RG mnie zaskoczyłeś, oglądałem Kuerten - Norman, ale na ES, może stąd nie pamiętam.

"Wsteczne siatkarskie odliczanie", pewnie to kojarzysz z meczów siatki, które komentował, nie pamiętam by stosował w tenisie w tej formie co napisałeś.

Mocno przybiła mnie informacja o jego śmierci, świetny komentator. Ja z tenisa Ambroziaka kojarzę jak zaczął o kimś mówić i zaczynał od "Natomiast" np. Natomiast Nicolas Kiefer... I dalej już o nim coś opowiadał.

[DUN I LOVE]

Użył tego określenia w finale RG2001, kiedy Kuerten pewnie zmierzał do celu.

[Michael Scott]

Legendarny - [def.] "tak sławny, że krążą o nim legendy"

Nie jestem przekonany, czy w zgodzie z powyższą definicją pozostaje część podsyłanych przez Was wyżej meczów. xD

[Michael Scott]

Ale niech będzie - podeślę mój typ. Moim skromnym zdaniem najpiękniejsza porażka Rafy w jego karierze. Z uwagi na i tak wątły stan psychiczny części użytkowników forum nie chciałem proponować jednego z wielu spektakularnych triumfów, także oglądajcie i cieszcie oczy.

[Kamileki]

[Del Fed]

Ale niech będzie - podeślę mój typ. Moim skromnym zdaniem najpiękniejsza porażka Rafy w jego karierze. Z uwagi na i tak wątły stan psychiczny części użytkowników forum nie chciałem proponować jednego z wielu spektakularnych triumfów, także oglądajcie i cieszcie oczy.

Wszystko fajnie, tylko... może tenis przeżyje bez wklejania meczów Fab 3, 3.5, 4 w każdym wątku? Tak jak pływanie żyje bez Phelpsa, LA bez Bolta. I koszykówka przeżyje bez Jamesa, jak i żyje bez Jordana?

To może i tenis przeżyje? Nie może, tylko na pewno. Do tytułu wspominki może nie do końca pasują, ale sytuacja jest jaka jest, więc jutro wrzucę coś z RG 96. Wyrzucenie Mustera przez Sticha było monumentalną sensacją - na tamte czasy.

[Michael Scott]

@Del Fed dobra, to skoro chcecie coś legendarnego spoza big3...



Jeden z ciekawszych finałów WS lat 90. Największy sukces w karierze Medwediewa, który wówczas był bodaj na setnym miejscu w rankingu, a w drodze po sensacyjny finał rozprawił się choćby z Samprasem w drugiej rundzie, Kuertenem w ćwierćfinale i grającym najlepszy sezon w karierze Meligenim w półfinale. Z drugiej strony Agassi, któremu do pełni szczęścia brakowało już tylko triumfu w FO, mimo, że na paryskiej mączce do finału dochodził dwukrotnie (szkoda zwłaszcza tej klęski w 1990). Amerykanin nie grał w finale szlema od czterech lat, w międzyczasie miał kontuzję nadgarstka, zaliczył zaledwie 24 mecze w 1997 roku, spadł w rankingu + narkotyki i te sprawy. Kto czytał książkę ten wie o co chodzi.

Finał emocjonujący, z sensacyjnym początkiem (Medwediew rozbił Agassiego w 19 minut w pierwszym secie), drugi set to nie słabnąca dominacja Andrija, następnie dziewiąty gem trzeciej odsłony i fenomenalna remontada , zaraz po tym, jak przyparty do muru Agassi wybronił dwa break-pointy, później przełamał rywala i ostatecznie odwrócił losy spotkania. No i wygrał mecz ratujący jego legacy.

Na koniec słynne przemowy i płacz Agassiego... jest co wspominać po latach

[Del Fed]

Ja to bardzo miło wspominam, Łysy gdyby to była siatkówka przegrywałby jakieś 15-23, wydawało się po pierwszych setach, że bez szans na zwycięstwo. Doskonale pamiętam, że w V secie wyłączyli mi prąd.