Zaciągnąłem w pokoju zasłony, zapaliłem świece, wnętrze solidnie okadziłem, wyprułem flaki ze zgnitego nietopyrza, w tle puściłem sobie:
i o ponurej północnej godzinie, gdy sowy pohukiwać poczęły, a wilcy zawyli, ujrzałem to:
1.
Wygrane szlemy:
a) Federer - 21
b) Nadal - 22
c) Djokovic - 24
2.
Wygrane duże turnieje:
a) Federer - 57
b) Nadal - 62
c) Djokovic - 72
3.
Wygrane wszystkie turnieje:
a) Federer - 110
b) Nadal - 100
c) Djokovic - 105
4.
Wygrane spotkania:
a) Federer - 1343
b) Nadal - 1182
c) Djokovic - 1251
5.
Rok zakończenia kariery:
a) Federer - 2022
b) Nadal - 2024
c) Djokovic- 2027
Oczywiście, w takich warunkach, w mojej wizji zobaczyłem o wiele więcej, niż tylko cyferki…
Federer wygra w ostatnim etapie kariery jeszcze jakiś 1, ostatni WS, najprawdopodobniej będzie to Wimbledon (2020 lub, najprawdopodobniej 2021). W okresie 2019 – 2021 ustrzeli też 3 Mastersy (nie jestem pewien, jakie, ale w oparach dymu kadzidlanego ujrzałem niewyraźnie, jakieś amerykańskie miasto, z iglicami wieżowców i mostem, górującymi nad wielką rzeką…). W 2020 spróbuje ostatni raz zaatakować IO, ale mu się nie uda, więc w 2022 urządzi łzawy benefis, dorzuci parę kurników i pobije rekord Connorsa… Tego samego roku z wielką pompą zakończy karierę.
W 2019
Nadal będzie w cieniu Djokovicia, który obije mu tyłek na RG. Wykorzysta jednak lekką zadyszkę Serba i wyrzeźbi Wimbledon w stylu swojego zwycięstwa z 2010. 2020 będzie ostatnim wielkim sezonem Rafy, który zdobędzie w nim 2 WS, w tym po raz ostatni inny Szlem niż RG (AO? USO? Wizja nie była wyraźna). Następny sezon będzie w większości pauzował, „leczył się”, itp., natomiast zbierze się jeszcze na lata 2022-2023 i będą to ostatnie 2 tytuły na RG w jego wykonaniu, we tym ten ostatni nieprawdopodobnie wymęczony. W obecnym i następnym sezonie zdobędzie po 2 Mastersy, w ostatnich trzech latach swojej kariery dorzuci jeszcze 3, wyłącznie na mączce… Ostatni sezon, 2024 to już tryb Titanika osiadłego na dnie, takie zwłoki po Nadalu przegrywające z Hurkaczem i Panfilem (i Karloviciem na cegle

)… WTF nie wygra nigdy.
W trwającym sezonie pierwszoplanową postacią będzie
Djokovic, który zdetronizuje Nadala na RG, ale nieco odpuści Wimbledon, przegrywając z jakimś bigserwerem… Wróci jednak do wielkiej formy na USO, który zgarnie na miękko… W 2020 lekko odpuści, ale brak konkurencji spowoduje, że i tak zgarnie 2 WS, wygra też IO… 2021 będzie jego ostatnim wielkim sezonem, wygra w nim wszystkie Szlemy poza Wimbledonem i zostanie obwołany gołtem. Od 2022 zacznie się już jego stopniowy zjazd, ale mimo wszystko w kolejnych kilku latach ugra jeszcze 2 Szlemy… W sezonach 2019 – 2021 będzie zdobywał kolejno: 3, 2 i 2 M1000 rocznie, w kolejnych, choć będzie usilnie skupiał się na Szlemach, ustrzeli też jeszcze dwa tysięczniki… Wygra też, w obecnym sezonie oraz w 2021, 2 WTFy. Będzie za wszelką cenę starał się dobić do 25 Szlema, ale mu się nie uda, ostatnie 2 sezony będzie na siłę przeciągał swoją karierę, ale fizycznie nie da rady, będzie grał wtedy mało i skończy w 2027, jako ostatni z Fab3…
Po sezonie 2021 skończy się czas dominatorów, a zacznie wygrywanie Wielkich Szlemów przez pokemonów, przeciętniaków i przypadkowców. Fab3 będzie miała jeszcze swoje momenty, ale generalnie już stopniowo odejdzie w cień, o czym już wcześniej pisałem. W 2027, wraz z odejściem niemogącego pogodzić się z własną słabością, ale i tryumfującego jako gołt Djokovicia, zamknie się na zawsze karta Wielkiej Trójki i zarazem na dobre zakończy najpiękniejsza, najbardziej wzruszająca i rozdzierająca serce, duszę i bebechy opowieść w historii tenisa. Tuż po ukazaniu rzeczonego wydarzenia zaś opary kadzidła przyniosły mi jakieś dziwne obrazy: kometę zbliżającą się do Ziemi, zniszczone i opuszczone miasta, wielkie fale tsunami, co sprawia, że chyba będę musiał odprawić jeszcze jeden taki rytuał…