LM - kompendium & panel

[DUN I LOVE]

Jeżeli coś może się równać z 40-15 to na pewno to:



Niesamowitego pecha do LM miał Terry. Najpierw to pudło, 4 lata później nie zagrał w finale.

[Robertinho]

Strasznie nie lubiłem wtedy Chelsea. Oczywiście w kolejnych latach wszyscy się sprzedali, ale wtedy to była jednak nowa "jakość", że se typ za (wątpliwą) kasę robi super klub.

[DUN I LOVE]

U mnie ten finał zostanie zapamiętany. Żaden wybitny mecz, ale pierwsza LM Barcy, którą pamiętam. Byłem wtedy niesamowicie szczęśliwy. Generalnie to był super czas w moim życiu.



Aż musiałem sobie przypomnieć tamtą bramkę Robbena:
https://www.youtube.com/watch?v=IjY8rxKxCu0

[Kulfon bez moniki]

Jeżeli coś może się równać z 40-15 to na pewno to:



Niesamowitego pecha do LM miał Terry. Najpierw to pudło, 4 lata później nie zagrał w finale.

Pudło Shevy z dogrywki w Stambule też pamiętne.

[Robertinho]

Ogólnie ten nadmiar kasy od szejków, oligarchów, plus ko(s)miczna kasa w Premier od tv, załatwiły te rozgrywki. Liczą się Hiszpania i kto tam akurat najlepiej się ma u Angoli, reszta na farcie/antyfubolu musi jechać.

[DUN I LOVE]

Ogólnie ten nadmiar kasy od szejków, oligarchów, plus ko(s)miczna kasa w Premier od tv, załatwiły te rozgrywki. Liczą się Hiszpania i kto tam akurat najlepiej się ma u Angoli, reszta na farcie/antyfubolu musi jechać.

Nie do końca, bo przecież ta szejkowa kasa póki co zbiera baty.

Rozgrywki załatwił Real, bo póki była ta magia Lm w postaci braku obrony tytułu, było więcej duszy w tym wszystkim.

[Kulfon bez moniki]

Tam Ferguson mocno zjebał, bo trzymał Rafeala, który grał jak podłączony do prądu, i koniec końców wyleciał z czerwoną.

Ten finał Barcy z Arsenalem też był fajny. Miałem nadzieję że jakimś cudem dowiozą to 1:0. Niestety Larsson dał mega zmianę.

[DUN I LOVE]

Ten finał Barcy z Arsenalem też był fajny. Miałem nadzieję że jakimś cudem dowiozą to 1:0. Niestety Larsson dał mega zmianę.

Dał, ale też i Henry mógł wcześniej zabić mecz.

Kryzys piłki włoskiej, upadek potęg (Milan, United, Inter) mocno odchudził rywalizację w Europie.

[Robertinho]

Ogólnie ten nadmiar kasy od szejków, oligarchów, plus ko(s)miczna kasa w Premier od tv, załatwiły te rozgrywki. Liczą się Hiszpania i kto tam akurat najlepiej się ma u Angoli, reszta na farcie/antyfubolu musi jechać.

Nie do końca, bo przecież ta szejkowa kasa póki co zbiera baty.

Rozgrywki załatwił Real, bo póki była ta magia Lm w postaci braku obrony tytułu, było więcej duszy w tym wszystkim.

Popsucie rynku przede wszystkim mam na myśli, a nadmiar pieniędzy w Premier bym stawiał na równi. Płacenie takiej kasy za co najwyżej bardzo dobrych piłkarzy rozwaliło jakąkolwiek równowagę. A Real oczywiście beneficjent, Nadale tego świata zawsze korzystają na wszelkich anomaliach.

[DUN I LOVE]

Ulubione momenty, chwile, które wyjątkowo was ucieszyły i których długo nie zapomnicie?

[Robertinho]

fap fap

[Jacques D.]

Piłka dość szybko ustąpiła u mnie miejsca tenisowi, ale jednak wieczory z LM, z tamtymi zespołami i tamtą czołówką programu z niezapomniamym hymnem, miały niesamowity klimat. Do dziś ten turniej coś z tego zachował, ale jednak jak zwykle zbyt wielka kasa nie podziałała najlepiej na atmosferę i różnorodność rozgrywek, o czym pisał już Robert. Mimo wszystko i dziś zasiadam z pewną przyjemnością. Kibicowałem (ale zawsze a la typowy janusz) oczywiście Juve, ale po 3 przegranych finałach i zwłaszcza okropnym meczu z Milanem dałem sobie spokój. Od tej pory oglądałem tylko od święta, zwłaszcza zespoły Mourinho, którego do dziś bardzo lubię. Od jakichś 3 lat nieco więcej.
Pierwsze wspomnienie - Nie wiem, ale na pewno bardzo wyraziste jest z meczu niesamowitego wówczas Dynama Kijów, które rozbiło 4:0 Barcelonę - zupełnie nie pamiętam, który to rok, może ktoś zweryfikuje.

[DUN I LOVE]

Mecz (sędziowanie) skandaliczne, ale moment bramki Iniesty - oszalałem wtedy.



Gol Ronaldinho ze Stamford, czysta magia.

[Michael Scott]

Kryzys piłki włoskiej, upadek potęg (Milan, United, Inter) mocno odchudził rywalizację w Europie.

Z drugiej strony do europejskiego topu wrócił Juventus (dwa finały), półfinały regularnie robi Bayern, wystrzał miało City czy Monaco, PSG to frajerzy, ale nawet oni muszą w końcu się przełamać. Wreszcie powrócił Liverpool, Atletico od kilku lat jest w LM mocne jak nigdy. To nie jest tak, że po Milanie, Interze czy United jest pustka, na ich miejsce przychodzą nowe lub (częściej) wracają stare-nowe ekipy.

[DUN I LOVE]

Z drugiej strony do europejskiego topu wrócił Juventus (dwa finały), półfinały regularnie robi Bayern, wystrzał miało City czy Monaco, PSG to frajerzy, ale nawet oni muszą w końcu się przełamać. Wreszcie powrócił Liverpool, Atletico od kilku lat jest w LM mocne jak nigdy. To nie jest tak, że po Milanie, Interze czy United jest pustka, na ich miejsce przychodzą nowe lub (częściej) wracają stare-nowe ekipy.

Cały czas nie ten poziom. Juventus z lat 97, 98 czy 2003 był wyraźnie lepszy od tego obecnie.

Tutaj kozacko Messi poszedł przy drugim golu na Santiago.

[Michael Scott]

A właśnie, hymn. Wspaniały i perfekcyjny, bez dwóch zdań, potężny wyrzut adrenaliny przy słuchaniu go na żywo murowany. Zresztą coś, co bazuje na "Zadok the priest" takiego kompozytora jak Haendel, nie może nie być genialne.

[DUN I LOVE]

Piłka dość szybko ustąpiła u mnie miejsca tenisowi, ale jednak wieczory z LM, z tamtymi zespołami i tamtą czołówką programu z niezapomniamym hymnem, miały niesamowity klimat. Do dziś ten turniej coś z tego zachował, ale jednak jak zwykle zbyt wielka kasa nie podziałała najlepiej na atmosferę i różnorodność rozgrywek, o czym pisał już Robert. Mimo wszystko i dziś zasiadam z pewną przyjemnością. Kibicowałem (ale zawsze a la typowy janusz) oczywiście Juve, ale po 3 przegranych finałach i zwłaszcza okropnym meczu z Milanem dałem sobie spokój. Od tej pory oglądałem tylko od święta, zwłaszcza zespoły Mourinho, którego do dziś bardzo lubię. Od jakichś 3 lat nieco więcej.
Pierwsze wspomnienie - Nie wiem, ale na pewno bardzo wyraziste jest z meczu niesamowitego wówczas Dynama Kijów, które rozbiło 4:0 Barcelonę - zupełnie nie pamiętam, który to rok, może ktoś zweryfikuje.

A skróty LM kiedyś oglądałeś?

U mnie to była pozycja obowiązkowa. Jeżeli byłem goniony do spania (rzadko wprawdzie) to nastawiałem nagrywanie i oglądałem po szkole.

[Michael Scott]

Cały czas nie ten poziom. Juventus z lat 97, 98 czy 2003 był wyraźnie lepszy od tego obecnie.

I teraz na scenę wkracza argument-killer w postaci Barcelony, która nigdy wcześniej w historii nie była tak silna jak po 2006 roku.

[Kulfon bez moniki]

To jest fajny moment. Mój ulubiony na Camp Nou.
https://youtu.be/vjK0MjgkeBc?t=854

[DUN I LOVE]

A właśnie, hymn. Wspaniały i perfekcyjny, bez dwóch zdań, potężny wyrzut adrenaliny przy słuchaniu go na żywo murowany. Zresztą coś, co bazuje na "Zadok the priest" takiego kompozytora jak Haendel, nie może nie być genialne.

Średnio powiem Ci. Mocno się napaliłem przed meczem z Lyonem, będąc na Camp Nou. Spore rozczarowanie, bo choć utwór genialny, to leciał gdzieś tam daleko na murawie, na trybunach w ogóle nie było klimatu, jakiego oczekiwałem w takiej chwili.

Oczywiście to też niezapomniane. Niesamowite frajerstwo PSG, btw.