Shinoda pisze:Niemniej Szwajcarzy praktycznie zapewnili sobie już awans. Gdyby zaproponowali szybsze podłoże to sprawa wyglądałaby inaczej.
To takie małe moje zestawienie szans ilustruje jak Roddick za pewne i podejdzie do tej rundy. Dodatkowo utrata 500 punktów za wygraną w Memphis oznacza kolosalny spadek w rankingu i rozstawienie w trzeciej dziesiątce na Mastersy, czyli w praktyce wizja pojedynku w III, IV rundzie z TOP8. Nieciekawie to brzmi.

Tak Szwajcarzy, znakomicie rozegrali to pod względem taktycznym. Amerykanie w zasadzie nie mają żadnego singlisty potrafiącego grać dobrze na clayu. Ja na ich miejscu oczywiście wybrałbym Bryanów, a także Roddicka i Isnera. Dlaczego Rod i Isner ? John ze względu na świetny serwis, który nawet na clayu jest niezłą bronią (co zresztą parę razy udowadniał), a Andy ze względu na siłę doświadczania. Jednak nawet w starciu Bryan/Bryan vs Federer/Wawrinka ciężko mówić, że to Amerykanie są murowanymi faworytami - oni jakimiś wybitnymi zawodnikami na mączce też nie są. Jedyna nadzieja Ameryki tkwi w formie Wawrinki – jeżeli ten znacząco pogorszy swą formę, to wówczas będzie można mówić o cieniu szansy.
Racja, Andy został postawiony w trudnej sytuacji i myślę, że jednak wybierze rozgrywki Davis Cup, a trzeba pamiętać, że on na początku roku broni także trochę punktów z Brisbane i Australian Open…
Ciekawy jestem, czy Nishikoriemu uda się udźwignąć ciężar jaki będzie na nim spoczywał w losach rywalizacji z Chorwacją, bo co tu dużo mówić, losy Japonii głównie zależą od jego postawy na korcie.
Oby Robin wykurował się do czasu konfrontacji z Serbią, bo jeśli Szwed nie da rady wystąpić w tych meczach to los rywalizacji też jest już z góry przesądzony.