Indian Wells 2022

[Mario]

Wyciąć te dwie kompromitujące wtopy z lutego, to od zeszłorocznego IW gra na poziomie mocnego top 10 Fritz, więc w końcu musiał przyjść duży wynik.

[Bombardiero]

Jeszcze ten Sztokholm bym dodał, ostatni turniej, w jakim wziął udział w zeszłym sezonie. Poza tym faktycznie nie ma się do czego przyczepić. Cieszy też awans na 8. miejsce, oby na dłużej się zadomowił w top 10.

[Mario]

Sztokholm to już było jechanie na oparach i któryś tam turniej z rzędu, można wybaczyć.

[robpal]

Duże rozczarowanie, które w tym momencie przykryło cały doskonały początek sezonu do Acapulco włącznie. Myślę, że na trzeźwa ocenę przyjdzie jeszcze czas, tymczasem mam nadzieję, że Rafa porządnie odpocznie i z naładowanymi bateriami ruszy na podbój mączki.

xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

[DUN I LOVE]

Moment Taylora w IW (pierwszy tytuł M-1000):

[Art]

[DUN I LOVE]

Kilka ciekawostek:

[Michael Scott]

Duże rozczarowanie, które w tym momencie przykryło cały doskonały początek sezonu do Acapulco włącznie. Myślę, że na trzeźwa ocenę przyjdzie jeszcze czas, tymczasem mam nadzieję, że Rafa porządnie odpocznie i z naładowanymi bateriami ruszy na podbój mączki.

xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

Tak, ta niezwykle elokwentna i piekielnie inteligentna wypowiedź na pewno wniosła wiele do tego tematu.

[Kiefer]

No z tym przykryciem to przegiąłeś faktycznie, Rafa dostał do tej pory dużo wiecej niż powinien, choć rozumiem, że apetyt na 21-0 był spory. No tylko ten finał już wyciągnięty na słowo honoru, a przegrywając 2-0 trudno mieć wrażenie, że był bliski wygranej. To nie Federer 2018, który marnuje w finale 3mp i traci kilkanaście tygodni na pozycji lidera.

[Rroggerr]

Duże rozczarowanie, które w tym momencie przykryło cały doskonały początek sezonu do Acapulco włącznie. Myślę, że na trzeźwa ocenę przyjdzie jeszcze czas, tymczasem mam nadzieję, że Rafa porządnie odpocznie i z naładowanymi bateriami ruszy na podbój mączki.

Weźże.

Bardzo fajnie się to ułożyło, częściowo Taylor nawiązał do młodzieńczego hype'u. Połówka była dla Amerykanina obowiązkiem - ogranie z jednym tajem Nadala i Rubliowa daje nadzieję na walkę o top10 na koniec sezonu, ale to się okaże ile głupich porażek zanotuje Taylor na jesień (i co pokaże na trawie), bo to powinien być co najmniej sezon podobny do Hurkacza rok temu, ale ja do końca mu jednak nie ufam.

[Mario]

36-letni Nadal, mający mniej włosów na głowie niż tytułów, robi 3 turnieje z rzędu na nawierzchni, na której od dawna głównie nie gra i od czasu do czasu przegrywa, dochodzi do finału kolejnego, mając po drodze same ciężkie mecze i w końcu przegrywa. Faktycznie, zamiast cieszyć się z 20-1 na start sezonu i dorzucenia kolejnego Szlema, lepiej napisać, że jedna porażka wszystko zamazała.

Hiszpan mając do dyspozycji 5 desek, 3 cegły i jakieś stare kafelki, zbudował całkiem ładny domek wypoczynkowy, a Scott ma pretensję, że nie zrobił willi, a z tyłu brakuje lotniska.

[DUN I LOVE]

36-letni Nadal, mający mniej włosów na głowie niż tytułów, robi 3 turnieje z rzędu na nawierzchni, na której od dawna głównie nie gra i od czasu do czasu przegrywa, dochodzi do finału kolejnego, mając po drodze same ciężkie mecze i w końcu przegrywa. Faktycznie, zamiast cieszyć się z 20-1 na start sezonu i dorzucenia kolejnego Szlema, lepiej napisać, że jedna porażka wszystko zamazała.

Hiszpan mając do dyspozycji 5 desek, 3 cegły i jakieś stare kafelki, zbudował całkiem ładny domek wypoczynkowy, a Scott ma pretensję, że nie zrobił willi, a z tyłu brakuje lotniska.

Raczej powinno być:

Hiszpan mając do dyspozycji 5 desek, 3 cegły i jakieś stare kafelki, zbudował willę z basenem, a Scott ma pretensję, że z tyłu brakuje lotniska.

Jakikolwiek blok startowy z tytułem WS to jest kosmos imo.

[Michael Scott]

Wydaje mi się, że źle mnie zrozumieliście. Chodziło o bezpośrednie odczucia po przegranym meczu, którego wynik na pewno był rozczarowaniem. Wyraziłem się jasno, na kompleksową ocenę przyjdzie jeszcze czas. Nigdzie nie napisałem, że początek sezonu w wykonaniu Nadula ssie przez te porażkę z Fritzem. Przed sezonem każdy scenariusz w którym Rafa zgarnia jakiegokolwiek szlema poza RG bralbym w ciemno bez względu na okoliczności.

[no-handed backhand]

36-letni Nadal, mający mniej włosów na głowie niż tytułów, robi 3 turnieje z rzędu na nawierzchni, na której od dawna głównie nie gra i od czasu do czasu przegrywa, dochodzi do finału kolejnego, mając po drodze same ciężkie mecze i w końcu przegrywa. Faktycznie, zamiast cieszyć się z 20-1 na start sezonu i dorzucenia kolejnego Szlema, lepiej napisać, że jedna porażka wszystko zamazała.

Hiszpan mając do dyspozycji 5 desek, 3 cegły i jakieś stare kafelki, zbudował całkiem ładny domek wypoczynkowy, a Scott ma pretensję, że nie zrobił willi, a z tyłu brakuje lotniska.

[Damian]

Odrobiony break Fritza, teraz utrzymać. Mecz cienki, trzech dobrych wymian z rzędu nie ma.

Takiego Nadala, jak dzisiaj do tej pory, spodziewałem się oglądać za 10 lat w 2012.

Z nudów odpaliłem sobie finał jeszcze raz i powyższe opinii bardzo celnie opisują nocne widowisko. Typowy 36-letni staruszek, mający ze wszystkim problemy tym razem (jak sam przyznał) z oddychaniem i rywal prezentujący przyzwoity poziom, lecz nie rewelacyjny pozwalający bez straty seta wygrywać mecze z Hiszpanem. Amerykaninowi oczywiście należą się brawa za cały turniej, bo wiele meczów stykowych ogarniętych.

Wreszcie ktoś mu mordę zamknął. Oby to był początek czegoś obiecującego.

Życzę Taylorowi jak najlepiej, nie mniej nie do końca mnie cały czas przekonuje, by sądzić o regularnych wynikach w najważniejszych turniejach.

Jak na reprezentanta trzeba pochwalić grę z bh, co na starcie stawia go w dużo lepszej sytuacji w normalnych wymianach, mimo wszystko rezerwy cały czas są dość spore.

[Bialas55]

W Paryżu żeby mu ktoś jeszcze zamknął gębę.

[Kamileki]

@Damian Fritz też miał swoje problemy bo jak sam przyznał kostka mu mocno dokuczała. Nie ma co wyciągać takich rzeczy. Taylor składał jak zapałkę 34-letniego Novaka w AO, nie może w ogóle dziwić fakt że poskładał 36-letniego Nadala na hard. Bezkompromisowy tenis Amerykanina który może skrzywdzić każdego. Gdyby mental dojechał ładna karierę by zrobił. Tysiąca ugrał więc być może minimalnie coś tam ruszyło. Fanem nigdy nie zostanę, ale dużo potrafi ten chłopak.

[no-handed backhand]

W Paryżu żeby mu ktoś jeszcze zamknął gębę.

Obawiam się, że to my będziemy zamykantem.

[Kamileki]

[Mario]

Pierwotnie zamierzałem odnieść się do niektórych wpisów, ale jakoś nie chce mi się znowu do nich wracać, więc napiszę bardziej całościowo.

Jeśli chodzi o poziom gry w tenisa, to nie pokazał Taylor nic nowego w Kalifornii. Zarówno pod kątem plusów, jak i minusów. Najlepszy Fritz może wygrać z każdym, oczywiście musi zostać spełnionych kilka warunków, niemniej jest to na tyle wysoka jakość, by spokojnie wychodzić na czołowych graczy i sprawiać im kłopoty. Ma też niestety te swoje odpały, gdzie schodzi do poziomu randomowego gracza z top 50 i toczy boje na śmierć i życie z tenisowym planktonem. Nawet w Indian Wells rozegrał TB decidera z Jaume Munarem, a o tym, co stało się w lutym, właśnie zdążyłem zapomnieć. Oczywiście przegrać z kimś seta to nie problem, fabsterskie runy nieco zryły mózgi i ludzie niepotrzebnie panikują, gdy ktoś tam zgubi 2 sety w drodze do finału, system liczenia punktów sprawia, że od czasu do czasu chwilowy kryzys skończy się przegraną partią, więc o takiego Kecmanovica zupełnie nie ma co się czepiać, problemem Amerykanina jest to, że wspomniany wyżej kryzys często nie dobiega końca i jak już przykładowy Nishioka załapie się na grę, to później do ostatniej piłki grają jak równy z równym, co jest już niestety zbyt dużym igraniem z ogniem.

Kompletnie wyleczyłem się z narracji, w której wygrane tytuły otwierają nowe perspektywy, a pojedyncze przegrane mecze kończą kariery. Jak ktoś ma być dobry, to będzie dobry, nawet jeśli na początku wtopi kilka ważnych meczów, a jak ktoś ma być lamusem, to nim zostanie, nawet jeśli wpadnie mu jakiś masters (patrz Chaczanow albo Sock, by daleko nie szukać). Potrafię sobie jednak wyobrazić, że tytuł dla Fritza będzie potwierdzeniem drogi, którą obrał. Pisałem podczas AO, ile w tym swoim tenisie poprawił i jak ciężko pracował przed sezonem. Teraz dostał na tyle dużą nagrodę, że raczej się nie zatrzyma i będzie starał się poprawiać/ulepszać kolejne elementy w swojej grze, a tylko w ten sposób może zadomowić się na stałe w ścisłej czołówce.

Dziwią mnie trochę głosy, pojawiające się po finale, odnośnie kłopotów zdrowotnych Nadala. Typ ma 36 lat, zagrał trzy ciężkie trzysetówki w turnieju, w tym ponad trzygodzinną dzień przed finałem, wcześniej też raczej nie próżnował, jeśli chodzi o starty i czas spędzony na korcie, więc nic dziwnego, że w końcu to poczuł. Wbrew wynikom wykręcanym przez łysego, gość nie jest już w wymarzonym wieku do uprawiania tej dyscypliny i podobne historie raczej będą się powtarzać. Ot organizm wystawił rachunek za zabawy z Kordą, Nickiem i Alcarazem, dziwiłbym się raczej, gdyby znowu wyszedł sobie jak gdyby nigdy nic kilkanaście godzin po grubej orce.

Na zakończenie, fajnie by było, gdyby nie odchorowywał tego turnieju Fritz, w Miami spokojnie można powalczyć o duży wynik, może uda się coś zagrać w Houston, bo będzie wolny los i taka sobie obsada, a dalej w zasadzie 2 miesiące wakacji, więc wtedy można coś głupio przegrać. Trawa i USO Series to na pewno dwa priorytety. Biorąc pod uwagę, jak lubi grać na trawnikach i jak marna jest tam konkurencja, to spokojnie należy mierzyć bardzo wysoko podczas Wimbledonu, tak samo jak należy wreszcie przygotować sensowną formę nie na Los Cabos i Atlantę, a te dużo poważniejsze imprezy i ostatecznie zadomowić się w fotelu najlepszego amerykańskiego gracza.

Wiadomo, po sukcesie wszystko rysuje się w jasnych barwach i ciężko o konstruktywną krytykę, być może za chwilę skończy się jak zwykle, ale tak po ludzku, będzie zwyczajnie przykro, jeśli skończy sezon na siedemnastym miejscu po porażce w trzech setach z Asłanem Karacewem w drugiej rundzie Bercy.