E: W sensie, że jest duża różnica.

W Cincinnati mimo dobrej gry znowu uległ Nadalowi (wróciły demony przeszłości). Teraz sytuacja jest nieco inna. Po pierwsze jest to hala, gdzie Roger zawsze czuł się znakomicie. Po drugie jego dyspozycja jest moim zdaniem lepsza niż ta w Ohio - przede wszystkim jest regularniejszy i potrafi utrzymać dobry poziom przez prawie cały mecz (rozgrywa drugi dobry tydzień z rzędu). A po trzecie, tym razem wreszcie pokonał zawodnika z TOP 10 i to przekonującym stylu. Z całą pewnością to doda mu skrzydeł.DUN I LOVE pisze:(a przecież w Cincy rzekomo odzyskał pewność i dał nadzieję wszystkim wokół).
Cieniutki, mimo że na koksie.SebastianK pisze:I koniec. Mam mieszane uczucia. Wydawało mi się, że długimi momentami widzę Nadala nie do zatrzymania, ale jak czytam to forum to wiem, że był słaby i miał farta
Inni nie chcą, by Gasquet był w Londynie drugim Tipsareviciem.DUN I LOVE pisze:Mam nadzieję, że Ryszardowi oszczędzą kolejnej potyczki z Rafą w RR WTF.
Wcale nie czepiałbym się tego, że Janowicz przesadzał z prędkościami serwisu. Skrytykowałbym go natomiast za to, że nie wydawał takiego samego przeraźliwego krzyku, gdy walił serwisem ponad 230 km/h i gdy serwował 170. Kiedyś była to taktyka Jerzego obliczona wyraźnie na zmylenie przeciwnika. Ten słyszał wrzask Polaka i przygotowywał się na bombę po prostej, a tymczasem dostawał rogala do boku. Janowicz widocznie uczył się fizyki (to dobrze) i wiedział wtedy, że jego krzyk doleci do rywala szybciej niż serwis. Tylko Jerzy musiałby jeszcze trochę popracować nad wyrzucaniem piłki do serwisu wyżej, niż teraz robi to Berdych, i siłą podania, żeby dorównać prędkości dźwięku. W meczu z Nadalem fizyka niestety nie pomagała mu w zmyleniu i przestraszeniu Rafy. Tego mi właśnie brakowało.Mario pisze:Wrócę do meczu Janowicza. Wprawdzie bardziej śledziłem, niż oglądałem, ale co się rzuca w oczy? Serwis Polaka. Oczywiście można ekscytować się tym, że co jakiś czas przekracza 230km/h, ale naprawdę przy takich warunkach szłoby lepiej z tego korzystać.
Ja doradzam obejrzenie meczu Nadala z Delpo w Indian Wells.. abyś mógł wyciągnąć wnioski wprost przeciwne..jonathan pisze:Wcale nie czepiałbym się tego, że Janowicz przesadzał z prędkościami serwisu. Skrytykowałbym go natomiast za to, że nie wydawał takiego samego przeraźliwego krzyku, gdy walił serwisem ponad 230 km/h i gdy serwował 170. Kiedyś była to taktyka Jerzego obliczona wyraźnie na zmylenie przeciwnika. Ten słyszy wrzask Polaka i przygotowuje się na bombę po prostej, a tymczasem dostaje rogala do boku. Janowicz widocznie uczył się fizyki (to dobrze) i wiedział wtedy, że jego krzyk doleci do rywala szybciej niż serwis. Tylko Jerzy musiałby jeszcze trochę popracować nad wyrzucaniem piłki do serwisu wyżej, niż teraz robi to Berdych, i siłą podania, żeby dorównać prędkości dźwięku. W meczu z Nadalem fizyka niestety nie pomagała mu w zmyleniu i przestraszeniu Rafy. Tego mi właśnie brakowało.Mario pisze:Wrócę do meczu Janowicza. Wprawdzie bardziej śledziłem, niż oglądałem, ale co się rzuca w oczy? Serwis Polaka. Oczywiście można ekscytować się tym, że co jakiś czas przekracza 230km/h, ale naprawdę przy takich warunkach szłoby lepiej z tego korzystać.
Mówiąc na poważnie, absolutną rację miał Patrick Mouratoglou pisząc po meczu, że Janowicz wykorzystuje tylko część swojego potencjału. Jerzy powinien po prostu robić większy użytek ze swoich warunków fizycznych - te na pokonanie Nadala ma idealne. Ja radziłbym mu obejrzeć niedawny półfinał Del Potro z Rafą w Szanghaju, bo to, co zaprezentował wtedy Argentyńczyk, to modelowy przykład tego, jak można wypunktować Hiszpana na hardzie (wówczas w półhali, a Paryż to pełne halowe warunki - jeszcze większa przewaga). Z drugiej strony Janowicza niestety nie stać na razie na tak regularny ostrzał jak Juana Martina. Uważam też, że Jerzy powinien pomyśleć na zmianą trenera - na takiego, który ma większe doświadczenie w prowadzeniu zawodników na tak wysokim poziomie. Nie mam nic przeciwko Tiilikainenowi jako osobie, ale jeśli on dalej nie potrafi wybić Janowiczowi z głowy dropshotów (takich jak z końcówki pierwszego seta) albo co gorsza sam go do nich namawia (w ramach założeń taktycznych), to jest to jakieś kompletne nieporozumienie.
Sugerujesz, że tamten finał Del Potro z Nadalem w Indian Wells jest najgorszym przykładem na to, jak należy grać z Rafą? Tak właśnie wynika z tego, co napisałeś. Pomyliły Ci się chyba mecze z dzisiejszym Gasqueta.SebastianK pisze:Ja doradzam obejrzenie meczu Nadala z Delpo w Indian Wells.. abyś mógł wyciągnąć wnioski wprost przeciwne..
Pisałem niedawno, że Janowiczowi wiele może przyjść z doświadczeniem i że ten sezon jest dla niego dopiero pierwszym rozgrywanym na takim poziomie, a wczoraj, że brakuje mu pewności. Czyli chyba znowu się zgadzamy. Więc o co Ci chodzi?SebastianK pisze:Ale ta praca nad głową musi być poparta meczami. Dobrymi meczami z dobrymi zawodnikami. A tego nie ma. Janowicz był tak samo bliski wygranej z Nadalem jak porażki z jakimś no-nejmem. I tu jest problem. Przez to brak mu pewności.
Jeśli ta uwaga Mouratoglou o potencjale Janowicza i konieczności usystematyzowania jego gry jest Twoim zdaniem oderwana od rzeczywistości, to ja nie wiem, w jakim świecie Ty żyjesz. Poza tym co Wy wszyscy jesteście tu tak przewrażliwieni na punkcie tego, że czasem posłużę się czyjąś opinią, którą uznałem akurat za godną uwagi? Oczywiście, żeby całkowicie ją zdyskredytować najlepiej powiedzieć, że Mouratoglou zabrał tam kiedyś jakiś głos w sprawie dopingu, tak jak zrobił to niedawno robpal. Ja zastanawiałem się wtedy, co ma wspólnego jedno z drugim.SebastianK pisze:W czym się nie zgadzamy ? W tym, że wspierasz się opinia gościa, który rzucił jakąś uwagę mocno jednak oderwaną od rzeczywistości. Sekret do lepszej gry Jerzego tkwi w głowie nie w sali gimnastycznej.
Najlepszy od tamtego czasu może być, ale chyba jednak bezpośredniej analogii pod względem poziomu nie będzie. Tam poza top 4 mieliśmy Dawidienkę i Soderlinga, zawodników, którzy powinni mieć na koniec kariery kilka WS i którzy w formie potrafili zagrozić każdemu; nikt nie odstawał, nawet tenisowy laluś i jeździec bez głowy Verdasco był na tyle świetny tenisowo, by może nie wygrywać z najlepszymi, ale już stworzyć z nimi znakomite widowisko jak najbardziej.DUN I LOVE pisze: Plus z tego taki, że jak wszyscy utrzymają formę, to możemy mieć najciekawszy WTF od 2009.
Po pierwsze czytam Twoje komentarze i inni na pewno też to robią. Na podstawie tego jak stawiasz sprawy w swoich komentarzach i tego co się pojawia w odpowiedzi na nie uważam, że nie masz podstaw aby uważać, że ktoś jest tu na Twoim punkcie przewrażliwionyjonathan pisze:Jeśli ta uwaga Mouratoglou o potencjale Janowicza i konieczności usystematyzowania jego gry jest Twoim zdaniem oderwana od rzeczywistości, to ja nie wiem, w jakim świecie Ty żyjesz. Poza tym co Wy wszyscy jesteście tu tak przewrażliwieni na punkcie tego, że czasem posłużę się czyjąś opinią, którą uznałem akurat za godną uwagi? Oczywiście, żeby całkowicie ją zdyskredytować najlepiej powiedzieć, że Mouratoglou zabrał tam kiedyś jakiś głos w sprawie dopingu, tak jak zrobił to niedawno robpal. Ja zastanawiałem się wtedy, co ma wspólnego jedno z drugim.SebastianK pisze:W czym się nie zgadzamy ? W tym, że wspierasz się opinia gościa, który rzucił jakąś uwagę mocno jednak oderwaną od rzeczywistości. Sekret do lepszej gry Jerzego tkwi w głowie nie w sali gimnastycznej.
Jak zaczniesz uważnie czytać moje komentarze, to będziesz wiedział, że o głowie Janowicza też sporo pisałem. Tenisista często swój potencjał musi odblokować najpierw właśnie tam.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości