Prawda będziemy oceniać po. Ale jeśli coś się poprawi i wejdzie kilka zawodniczek na wyższy poziom, to z Igą będzie słabiutko. Kto się nie rozwija ten się cofa. Jak zostanie jak jest, to będzie niedosyt, że Iga nie miała w praktyce konkurencji.Marcelo pisze: ↑31 sie 2024, 16:21 @MalaLala
Nic nie potwierdzam. Odniosłem się tylko do teorii, które tu przedstawiłeś, a które same w sobie zawierają wewnętrzne sprzeczności i nie trzymają się kupy. Żeby ocenić obiektywnie jakość danej epoki tenisowej należy poczekać do jej zakończenia, a ściślej rzecz ujmując, trzeba wstrzymać się z jej oceną kilka/kilkanaście lat, żeby móc całościowo ocenić wartość poszczególnych tenisistek, głównych aktorek danego fragmentu rywalizacji sportowej.
Niektórzy ludzie z wiekiem mają taką skłonność, żeby oceniać negatwnie aktualną rzeczywistość i idealizować lata minione, kiedy byli młodzi i bardziej witalni. W myśl zasady - "Ho, ho, bo kiedyś to było." Nie dotyczy to tylko sportu. W wypadku kibiców jest to jednak szczególnie częste zjawisko, które wiąże się upodobaniem do sportowca, czy sportowców, którzy już zakończyli kariery. Obraz jaki przechowują w głowach bywa jednak skrajnie daleki od rzeczywistości. Ostatnio obejrzałem szerokie fragmenty finału RG 99, między Hingis a Graf, który oglądałem wtedy na żywo w telewizji. Gdyby wyciagnąć dzisiejszą Świątek i wstawić w tamte realia, to obie zostałyby odprawione na rowerze. Tempo gry, te wszystkie baloniki i slajsiki dawałyby dzisiaj możliwość skutecznego rywalizowania gdzieś na poziomie ITF-ów. Czy to automatycznie oznacza, że Iga Świątek jest lepszą tenisistką od Graf albo od Hingis? Oczywiście, że nie. Takie były czasy, taki był sprzęt i tak się wtedy grało. Musiałyby wszystkie one urodzić się mniej więcej w tym samym okresie i grać ze sobą w tych samych latach. Czyli nie da się tego zweryfikować w sposób niepodlejgający wątpliwości. Jedyne co możemy zrobić, to porównywać ich osiągnięcia sportowe. Dlatego właśnie z omawianej trójki najlepszą tenisistką jest Niemka.
Jeszcze lepszym przykładem jest Bjorn Borg, który po 10 latach od ostatnich sukcesów wrócił do grania. Nawet nie zmienił rakiety. Skończyło się serią kilkunastu porażek w pierwszych rundach na przełomie trzech sezonów.
Pamiętam doskonale czasy, o których piszesz, ale wnioski wyciągam inne. Konkurencja nakręcała zawodniczki i zawodników. W tamtych czasach super przykładem był Agassi i Sampras (czasy przed Federer/Nadal/Djokovic). Oni cały czas się rozwijali. Iga nawet nie stoi w miejscu.
Niech nakręcają ... tylko bardziej obiektywnie.Podejrzewam, że jak będzie z Igą gorzej to sępy się na nią i sztab rzucą, dlatego chwała tym, którzy dostrzegają problemy w chwilach chwały.A już kompletnie nie rozumiem tego narzekania na dziennikarzy, którzy nakręcają hype na 1gę. Taka jest rola dziennikarzy. Taka jest ich praca, żeby generować zaintersowanie dyscypliną, bo to się przekłada na pieniądze i zarobki całego środowiska.
Kiedyś przez kilka miesięcy mieszkałem w Houston. Było to akurat przed rozpoczęciem sezonu, w którym do zespołu Houston Rockets dołączał chiński koszykarz Yao Ming. Jeszcze nawet nigdy stopy nie postawił w Teksasie, a wszędzie go było pełno w telewizji, na bilbordach i gdzie tylko dało się go wcisnąć. Jego podobizna była dosłownie wszędzie. Potem się okazało, że przez pierwsze kilka miesięcy pauzował przez kontuzję. Był anonsowany jako wielki nastepca Hakeema Olajuwona, a cała jego kariera to była jedna wielka kontuzja i nic z zespołem nie osiągnął. Nie wiem nawet, czy kiedykolwiek awansowali do play-off. Może tak, ale daleko na pewno nie zaszli. Identyczna zajawka dotyczyła jakiegoś pierwszoroczniaka w lidze NFL. Carter się chyba nazywał. Z niego też kompletnie nic się nie urodziło.
Jeśli ktoś się obraża na duże zaintersowanie mediów Igą Świątek, znaczy że kompletnie nie rozumie realiów w jakich funkcjonuje. Niech kieruje pretensje do zgniłego Zachodu, bo stamtąd pochodzą te zwyczaje.
Obecnie jestem w trakcie cotygodniowej serii 1ga TOP5. Może jak skończę, to rzeczywiście powstanie bonusowy odcinek o jej 5 najlepszych meczach, ale to będzie się trochę jednak nakładać na siebie.