

Dla mnie mecze Federera z Djoko faktycznie są bardzo ciekawe, co do reszty bywa różnie. Tegoroczne konfronacje Murraya z Rafą były raczej irytujące niż pasjonujące, ostatnie mecze Feda ze Szkotem były bardzo jednostronne, niezależnie który wygrywał, wygrywał bardzo wyraźnie. A mecze Fed - Rafa tak od sezonu 2008 praktycznie nie mają fragmentów obustronnie dobrej gry; albo Roger leje i Rafa go leje, albo, dużo rzadziej, Rafa gra słabo i Roger go leje.robpal pisze:Trochę się zgodzę z każdym. Mecze Nadala z Djokoviciem nie należą do najciekawszych. I to nie dlatego, że bezsilny Nadal zbiera lanie raz za razem, tylko dlatego, że ci zawodnicy grają bardzo podobnie (zwłaszcza teraz). Wiadomo, że takie spotkania bywają nudnawe... Jednak każda inna kombinacja spotkań z Top 4 zawsze zapowiada się ciekawie
Robertinho pisze:.... Teraz istotną kwestią jest, czy i kiedy się to zmieni, bo jednak obiektywnie() patrząc, to dla dobra dyscypliny przydałabysię jakaś wygrana Rafy w tych konfrontacjach(co ja piszę
).
Hm, zdaje się że kilka spotkań na hard w poprzednich sezonach skończyło się wysokimi wygranymi Serba, obraz gry był podobny jak w tegorocznych konfrontacjach. Wiem że forsujesz tezę jakoby Djokovic był wtedy rzekomo "chłopcem do bicia", ale przypomnij sobie takie mecze jak Miami i Montreal 2007, IW 2008, czy Cincinnati 09(no powiedzmy że w tym turnieju Rafa był jakoś wytłumaczony, ale przecież Serb też nie zawsze był w idealnej formie w meczach z Hiszpanem.robpal pisze:Zadziwiające, że dopiero teraz pokazał. Miał na to przecież co najmniej 4 lata. Nagle odkrył, jak się returnuje?
Ale ja Ci niczego nie bronię. Delektuj się tym, proszę bardzo. Ja nie przełączam kanałów TV podczas spotkań tenisowych, bo gdyby tak było to bym się nie wypowiadał na temat danych spotkań, formułując takie teorie. Trzeci set ok, ale pierwszy, drugi, czwarty? I owszem, mając w pamięci choćby fantastyczny mecz Novaka i Rafy z Madrytu 2009 (chyba najlepszy ceglany mecz, jaki widziałem) oczekiwałem i oczekuję dużo więcej po rywalizacji tych tenisistów. Jeżeli już poruszam temat zubożenia wrażeń to mam raczej na myśli powtarzalność tego, co widzimy na korcie. Już pal licho wynik, wystarczy się skoncentrować na sposobie ich gry w najprostszym rozumieniu tego frazesu. Kiedy rywalizacja Nadala z Federerem fascynowała (gdzieś do Wimbla08, od tamtego czasu oglądamy zabetonowaną rywalizację, gdzie Nadal wygrywa 'lekką ręką" po kilka gier z rzędu - w ciągu ostatnich 3 sezonów bilans pojedynków to 9-2 dla Hiszpana - cóż za zaskoczenie, nieprawdaż?johnathan pisze:I pozwól, ze dalej będę podziwiał takie epickie spotkania jak te z udziałem Djokovicia, Nadala, Federera, czasem nawet Murray'a, a Ty patrząc choćby na trzeci set finału US Open możesz rzucić w kierunku telewizora "słabe to, oczekiwałem czegoś więcej, co za zubożenie wrażeń" i przełączyć kanał na zakłamanych polityków, którzy biadolą w stopniu podobnym do Ciebie, z tą różnicą, że oni akurat o nieuchronnym kryzysie.
Z jednym się zgodzę. Nadal jest motywacją dla Federera do ciężkich treningów, by ciągle utrzymać się w tym biznesie. To jest niezaprzeczalne według mnie. Co do rozwoju tenisa danego zawodnika to jednak mocno bym polemizował. Pojawienie się Rafy zniszczyło wspaniały tenis Rogera, w jakim większość z nas zadurzyła się po uszy. Szwajcar, w dużej mierze przez swój charakter, dążył do wygrania z Nadalem w Paryżu jego własną bronią. W efekcie z porywającego, ofensywnego i urozmaiconego tenisa Federera zostały zgliszcza w postaci lifciarni z głębi kortu, którą z małymi przerwami oglądamy od dobrych 3 lat, ale mam nadzieję, że praca z Annaconem zmieni ten stan rzeczy (początki współpracy są całkiem obiecujące).johnathan pisze:Ja myślę zupełnie inaczej. Uważam, że ci tenisiści wpłynęli na swój rozwój i to właśnie głównie dzięki temu, że każdy chciał na korcie każdego dogonić, tenis jest teraz na takim, według mnie, bardzo wysokim poziomie.
Tenis jest skoncentrowany wokół prowadzącej czwórki, chociaż to też kwestia tego na jaki mecz się trafi. Dla mnie mecz Tsonga- Dimitrov z Wimbledonu czy Nieminen - Mayer ze Sztokholmu stały na wyższym technicznie poziomie niż te osławione mecze "na szczycie". W tym meczach szerszego zaplecza czołówki żaden z graczy nie bał się trudnych zagrań, a gigantyczna przewaga ofensywy bardzo korzystnie wpływała na widowiskowość meczu.johnathan pisze:Widzę też przepaść między Top 4 a całą resztą stawki w tworzeniu porywających batalii.
Wiem, że jesteś z doskoku i super że napisałeś posta takiej jakości, ale przepisanie zdanie sprzed roku, nie biorąc poprawki na to co się działo w międzyczasie, to jednak lekka przesada.DUN I LOVE pisze:W efekcie z porywającego, ofensywnego i urozmaiconego tenisa Federera zostały zgliszcza w postaci lifciarni z głębi kortu, którą z małymi przerwami oglądamy od dobrych 3 lat, ale mam nadzieję, że praca z Annaconem zmieni ten stan rzeczy (początki współpracy są całkiem obiecujące).
Wiesz, ja uważam, że Roger gra bardzo dobrze ostatnimi czasy (w szczególności taki stan rzeczy miał miejsce w Paryżu i Nowym Jorku) i wydaje mi się, że przyjdzie taki czas, kiedy wszystkie elementy idealnie zatrybią i praca wykonana w ciągu ostatnich 15 miesięcy przyniesie efekt, być może równie piorunujący co niecały rok temu w Londynie.Robertinho pisze:Wiem, że jesteś z doskoku i super że napisałeś posta takiej jakości, ale przepisanie zdanie sprzed roku, nie biorąc poprawki na to co się działo w międzyczasie, to jednak lekka przesada.
Zauważyłem.robpal pisze:Zauważ, że Paryż i Nowy Jork to miejsca, gdzie gra się turnieje wielkoszlemoweA na nich Fed jeszcze długo będzie zawsze groźny.
US Open wants all men's finals moved to Monday
The US Open is floating a controversial plan to play future men's finals on a third Monday, depending on financial negotiations with its hard-nosed television partners.
Officials at the weakest link in the Grand Slam chain have also hinted that the budget hit the tournament might take by losing one session of play to accommodate the possible new schedule could rule out any chance of a moveable roof that the facility built on a former trash landfill desperately needs.
“We’re just getting into this process, everything is on the table,” tournament director Jim Curley told the AP. "“It’s fair to say that this type of change would have a negative financial impact on the USTA.
"That’s another reason why we’re being very thoughtful in this process. We’re talking about millions of dollars.”
Continuing cries from the tennis world to join the new century and install at least one roof over a showcourt have fallen on deaf ears, with the rich federation pleading poverty, among other reasons for refusing to decide on a roof.
The event has descended into chaos for the last four years with delayed men's finals. The Open is the only one of the four majors with back-to-back semi-finals and finals for men, a dictate of all-powerful American television interests.
Curley also threw down a warning to the International Tennis Federation about any moves to try and perhaps modify the ill-starred event: "The USTA, not the ITF, runs the U.S. Open.”
Player anger mounted at the just concluded event over trademark poor scheduling and discontent over the small share of overall gross represented by prize money.
Roger Federer issued a statement through his management: "It’s good news that they’re reviewing the U.S. Open schedule. It’s the right move for our sport. I'm pleased that the USTA is listening to the players, and I am very encouraged with these developments.”
Bo dokładnie tak to się przedstawiało. W pewnym momencie( +- RG 2008) bariera psychiczna, wspomagana znaczną obniżką formy wydała na świat dziecko w postaci niższości czysto tenisowej, której nie dało się już nadrobić powrotem do agresywnej gry.Anula pisze:Cóż, ponoć wiara czyni cuda.
Chyba bardziej podobały mi się onegdaj lansowane teorie, że Fed przegrywa z Nadalem, bo uparł się, by pokonać go jego własną bronią.
Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot], Majestic-12 [Bot] i 4 gości