Na początek sypię głowę popiołem: napisałem kiedyś, że nie widzę Stana ze Szlemem - myliłem się jak widać i to bardzo. Za zeszły sezon, za mistrzowską współpracę z Normanem, za poprawę fizyczną, psychiczną, taktyczną, po prostu każdą, za ten turniej i przede wszystkim za świetny tenis jaki gra od ponad roku uczciwie mu się to należało.
Co do sytuacji ogólnej to głównym pytaniem rzecz jasna jest to, czy coś się ogólnie dla touru w wyniku tego zwycięstwa zmieniło i, jeśli tak, to co. Co do mnie, nie mam wątpliwości, że zmiana nastąpiła, bo Wawrinka tym tytułem pokazał, że MOŻNA, że będący w świetnej formie, grający konsekwentnie pod względem taktycznym zawodnik jest w stanie naruszyć obecny układ i to w sumie nie okupując tego nawet aż tak wielkim poświęceniem, jak by się można było spodziewać. Na to "wezwanie" do walki Szwajcara jest komu odpowiedzieć: del Potro czy Tsonga, to gracze, którzy z powodzeniem mogliby rywalizować z każdym w tourze stale na równym poziomie, włączając w to największe turnieje. Czyli niby perspektywy rewelacyjne, bo skoro do niedawna jeszcze zawodnik drugiego planu może to zrobić, to czemu tenisiści będący od lat w szerokiej czołówce mają nie móc?
Druga strona medalu jest jednak taka, że del Potro i Tsonga od lat borykają się ze swoimi problemami. JMDP nie potrafi na stałe wejść na najwyższy poziom i to jest jego główny kłopot - myślę, że akurat z wiarą w pokonanie kolosów na glinianych nogach nie ma on problemów. Z kolei Tsonga to wieczne mentalne dziecko, które doszło do pewnego poziomu regularności, ale żeby wzbić się na wyżyny, potrzeba wielkiego "oddania sprawie" i w czymś takim Francuza zupełnie nie widzę. Poza tym obaj nie są zdrowotnie ze skały, to też może przeszkodzić.
Co poza nimi? Raonic - chyba nie da rady czysto tenisowo, Dimitrow - tu jest największy potencjał, jeśli wyeliminuje parę niedoskonałości warsztatowych i bardzo solidnie popracuje nad głową ma szansę coś zmienić Nishikori - wciąż w cieniu i nie wygląda, jakby na poważnie chciał z niego wyjść.
Pytanie też o samo Fab4 - Djokovic słaby od dłuższego czasu, nie tylko w tym turnieju, i jak najbardziej do pokonania przez wielu zawodników, na Murraya to w ogóle na razie wystarczy się trochę bardziej zmobilizować, żeby go wyrzucić z turnieju, RF wyraźnie w lepszej formie, może być więc groźny, ale z oczywistych względów, tylko w konkretnych turniejach. No i Nadal - tu nie mam wątpliwości, że ten człowiek będzie jeszcze wracał jak bumerang parę razy w swojej karierze, więc to głównie z nim będą musieli walczyć ci, którzy zdecydują się podążyć w ślady Stana - jeżeli w ogóle ktoś się taki znajdzie.
No i pozostała chyba największa niewiadoma - sam Stan. Nowy przedstawiciel samiutkiego topu, szerokiej czołówki, czy to po prostu koronacja jego nietypowej kariery?

W tej chwili możliwe są wszystkie rozwiązania, choć ja w niego wierzę, a jeszcze bardziej w Normana - ten człowiek pokazał, że jest trenerskim geniuszem i myślę, że znajdzie sposób, by Stana utrzymać, tam, gdzie jest obecnie na dłużej. Jeśli nie obmyśla właśnie jeszcze bardziej ambitnego planu...
