Forum fanów tenisa ziemnego, gdzie znajdziesz komentarze internautów, wyniki, skróty spotkań, statystyki, materiały prasowe, typery i inne informacje o turniejach ATP i WTA.
filip.g pisze:Nigdy nie byłem hejterem Federera. Kiedyś myślałem, że byłem, ale znaczenie tego słowa poznałem dopiero na tym forum
Tobie sprawia jakąś perwersyjną przyjemność krytykowanie tego forum? Naprawdę można mieć inne zdanie, można nie przepadać za poglądami większości forumowiczów, ale te ciągłe wstawki w stylu: to forum to syf, kibice Federera to dno, nikt nie hejtuje tak jak tutaj itp. itd. w odniesieniu do innych miejsc o podobnej tematyce (mtf, sportboard) nie wyglądają za poważnie, a już na pewno nie służą rozwojowi dyskusji, a chyba o to tu chodzi...
Z moich ostatnich trzech całkiem długich postów cytujesz jedno zdanie i zarzucasz mi, że nie przyczyniam się do rozwoju dyskusji?
Zabawne, bo jesteś chyba ostatnią osobą, która przyczynia się tu do rozwoju "poziomu dyskusji". No chyba, że życzenie kontuzji Nadalowi oraz ciągłe oskarżanie go doping/symulacje to są te twoje "dyskusje".
Więc pozwól że sam będę decydował z kim i o czym będę dyskutował.
Nie zmienię raczej zdania co do tego co napisał Stopa, choć dystansuje wiedzą i przede wsystkim przygotowanniem o lata świetlne ogromną większość kolegów z branży. Po pierwsze, sport nie jest constans, a po drugie tylko zawodnicy i ich sztaby wiedzą, jakie mają plany i co się tak naprawdę dzieje w samym środku zdarzeń. I dlatego ryzykownie jest się wypowiadać tak autorytatywnie.
Jakoś bardziej do mnnie przemawia sposób zakończenia kariery przez Agassiego(również jako fana) niż tylnymi drzwiami jak to zrobił Sampras. Może i wygrał ostatni swój turniej, ale nie grając przez rok potem, możnaby pomyśleć, że nie podjął wyzwania, zrejterował. I trzeba było gdzieś ten finał odkopywać z otchłani pamięci po upływie kilkunastu miesięcy. RF ma wciąż jeszcze szanse połączyć w jedno te 2 sposoby zakończenia kariery, może akurat da radę.
Rafael Nadal, to zło, zgoda? PS. Nie ma zgody na brak zgody.
Robertinho pisze:I akurat dla Federera będzie ważne, żeby jego zakończeniu kariery bliżej było do Samprasa, niż Agassiego. Drugą motywacją jest rzecz jasna utrzymywanie w ruchu machiny finansowo-marketingowej, a od niedawna także menedżerskiej.
To są domysły własne czy może masz jakiś kod do głowy RF? Mi się wydaje, że (obserwując emocjonalne reakcje po wygranych turniejach), że to jest człowiek, który mocno kocha tenis i kocha rywalizację. Zresztą, patrząc na to jak jednak dobrze znosi te liczne wielkie porażki (nie wiadomo co się dzieje w locker room po takich meczach, ale sam fakt jak wracał po bolesnych upadkach jest jednak dosyć wymowny) i tak wskutek tego chęć gry w tenisa i sprawdzania się na tle innych może znaczyć więcej niż sam suchy wynik. Także nie byłbym taki kategoryczny, co do jego słów, że może kontynuować karierę dla samej pasji, jak to robi Hewitt. Zresztą, to w jakim stylu skończy nie wpłynie w żaden sposób na jego legendę - przynajmniej w głowach wieloletnich obserwatorów tenisa. Rusty nie wygrywa od lat, a jego waleczność, charakter i serce do gry zdają się być w środowisku wieczne.
MTT Titles/Finals
Spoiler:
MTT - tytuły (34) 2025 (4) Rzym M1000, Madryt M1000, Acapulco, Buenos Aires 2024 (3) Pekin, US Open, Halle, 2021 (4) Sankt Petersburg, Moskwa, IO Tokio, Gstaad, 2020 (2) US Open, Auckland, 2019 (4) Tokio, Halle, Australian Open, Doha, 2017 (1) Cincinnati M1000, 2016 (1) Sankt Petersburg, 2015 (1) Rotterdam, 2013 (3) Montreal M1000, Rzym M1000, Dubaj, 2012 (1) Toronto M1000, 2011 (4) Waszyngton, Belgrad, Miami M1000, San Jose, 2010 (2) Wiedeń, Rotterdam, 2009 (2) Szanghaj M1000, Eastbourne, 2008 (2) US Open, Estoril
"Sprytnie" odniosłeś się jedynie do połowy mojej wypowiedzi. Otóż tak, uważam, że "pilnowanie" rekordu WS oraz kasa to motywacje Federera. I uważam, że to godne pochwały, dużo bardziej niż "gram, bo lubię". Czy to wyklucza czerpanie przyjemności z treningów i gry? Przeciwnie, jasne cele ułatwiają racjonalizację własnego postępowania. W rzewne opowieści o marzeniach, by córki zapamiętały jak to tatuś wymiata na korcie, można oczywiście wierzyć jak się bardzo chce, bo też w jakimś tam stopniu są one prawdziwe. Ja uważam po prostu, że poza kortem Roger jest osobą do bólu racjonalną, kalkulującą. Sposób w jaki żegnał się z trenerami, mówi o nim dużo więcej niż wszystkie jego publiczne wypowiedzi razem wzięte. Gra dalej, bo z racjonalnej analizy wychodzi mu, że jeszcze może coś wygrać, a dokąd jest czynnym graczem, strumyczek pieniędzy ciągle będzie rwącą rzeką.
DUN I LOVE pisze:Ktoś ekstremalnie mocno przeżywa jego mecze, jego samopoczucie jest uzależnione od wyniku meczu Szwajcara, wreszcie kariera ulubieńca istotnie wpływa na jego życie (jak mi np. utkwiła w głowie porażka na Wimbledonie 2008 i w zasadzie po dziś dzień często mam ją przed oczyma) - czy jak taki ktoś z nerwów, w akcie bezsilności, żeby sobie ulżyć np. wejdzie do neta i napisze kilka słów pod adresem Rogera czy wyśle go na emeryturę, to od razu nie jest prawdziwym kibicem? Ja uważam wręcz odwrotnie. Przecież emocje to esencja kibicowania, fanostwa czy jak to nazwiemy. Dlatego też nie byłbym tutaj taki kategoryczny, bo w sposób wyważony łatwiej jest się wypowiadać osobom postronnym i mniej zaangażowanym - fanatykom bardzo często puszczają nerwy.
Jeśli to taka miłość, która w jednej chwili przeradza się w nienawiść, to na poziomie emocjonalnym mógłbym nawet jakoś zrozumieć takich ludzi, ale nie wiem, czy można oceniać wszystkich jakąś fanatyczną miarą, bo nie wszyscy muszą ulżyć sobie w internecie po każdej porażce Federera, tylko mają do nich może trochę większy dystans i nawet porażkę ze Stachowskim na Wimbledonie potrafią przyjąć na forum z „wyjątkowym spokojem”, co wcale nie jest oznaką braku ich zaangażowania w kibicowanie Rogerowi, a co gorsza tego, że wcale mu się nie kibicuje, co im się próbuje przypisywać. Naprawdę nie trzeba dawać upustu swoim emocjom i pisać rzeczy, które można potem czasem postawić w jednym rzędzie z prowokacyjnymi postami tzw. hejterów. Rozliczanie Rogera naprawdę robi się już nudne i na szczęście on po każdej porażce nie zagląda na różne fora, żeby spojrzeć, jak oceniają go fani pokazujący oczywiście esencję swojego kibicowania.
filip.g pisze:Dążę tylko do tego, że patrząc przewrotnie na całą sprawę to można powiedzieć (i ja to teraz piszę ), że Federer być może właśnie teraz, walcząc po trzydziestce z dużo młodszymi i wybitnymi tenisistami ale także ze swoim zmęczonym organizmem i narastającym poczuciem spełnienia, przyczynia się do umocnienia swojej legendy w stopniu niemniejszym, niż kiedy wygrywał 17 WS.
Myślę, że wygranie 18. Szlema to byłoby już ostateczne spełnienie kariery Federera. Zresztą po co w ogóle aż tyle mówić o upływającym czasie w kontekście Rogera, skoro już po finale Wimbledonu 2008 zaczęto mówić, że niczego więcej nie wygra.
filip.g pisze:Wyobrażam sobie, że dla kogoś jak Federer odejście na emeryturę to przez jakiś czas może być jak utracenie sensu w życiu i dlatego będzie to prawdopodobnie najcięższa decyzja w życiu.
Federer w Miami:
When you do something best in your life you don't really want to give that up.For me it's tennis.
Pamiętam też słowa Federer po porażce z Hewittem w Brisbane, że „ma teraz inne sprawy na głowie" (domyśliłem się, że chodzi o ciążę Mirki) i odbierałem je przez chwilę tak, że w kolejnych turniejach może nie być zbyt dobrze, ale na szczęście pokazały one chyba, że tenis wciąż jest właśnie sensem jego życia.
filip.g pisze:Jeśli chodzi o Stopę, to bardzo szanuję tego człowieka, nie mam wątpliwości, że to najlepszy komentator tenisa w Polsce (chociaż umówmy się, konkurencja nie powala), ale jego "felieton" o Federerze to jeden wielki bullshit.
Brak wyrozumiałości, a czasem nawet złośliwość i szyderczość w stosunku do tenisistów to zawsze była mocna strona Stopy.
Robertinho pisze:Może jednak niech niedawni hejterzy Feda(do dziś gardzący jego fanami) i kibice Djokovica nie mówią z łaski swojej cóż to ludzie którzy są za Szwajcarem całym sercem i duszą, co mają mówić i myśleć i jakim to chamstwem jest pragnienie, by ulubiony gracz przestał się kompromitawać.
Federastą tak jak Pan nie jestem, a czy fanem Federera, to już nie Panu oceniać.
jonathan pisze:Federastą tak jak Pan nie jestem, a czy fanem Federera, to już nie Panu oceniać.
Oceniam jedynie wypowiedzi Wielce Szanownego Pana.
Co do meritum, to niezależnie od motywacji, decyzja o kontynuowaniu kariery wydaje się słuszna, przynajmniej dokąd szanse na wygranie kolejnego turnieju WS są niezerowe, a tej chwili zdaje się ciągle jeszcze tak być.
Jednak trochę serce się kraje, że naprawdę przyzwoita forma Feda może się skończyć(oczywiście dla mnje) dylematem "popsuć bilans z Djoko, czy znowu się ośmieszyć z Nadalem".
Po dzisiejszym półfinale Rodżer Anderłoter narzekał, że backhand Federera jest mocno obijany w każdym meczu. Zgadza się, ale rację też ma Jonathan twierdząc, że w tym roku już nie ma dziury na tym uderzeniu i to obijanie wcale efektów dużych nie przynosi.
Właśnie dziś naszła mnie refleksja, że kluczem do lepszej gry Szwajcara w tym roku jest właśnie poprawa po stronie backhandowej. Jako że to mój ulubiony zawodnik, jego meczów oglądam najwięcej, chciałem zwrócić zatem uwagę, że:
- Fed dużo mniej używa slajsa z prostej przyczyny - uderzenie podstawowe, czyli topspinowe działa lepiej niż wcześniej
- topspin działa lepiej, to znaczy trafia go czyściej, a przez to GŁĘBIEJ (a nie co drugą piłkę przy ramie w pół kortu, jak to bywało przez większość ubiegłego sezonu) - dla większości trenerów to podstawowe zadanie dawane zawodnikom
- przez mniejszą częstotliwość grania slajsem jest mniej w defensywie w długich wymianach z głębi kortu, bo jednak podcinając zaatakować się da bardzo rzadko z końcowej linii, a często przeciwnik przejmuje po nim inicjatywę (to powinno działać szczególnie w meczach z Nadalem, gdzie Szwajcar MUSI używać prawie wyłącznie zwykłego bh, bo inaczej zostanie zniszczony)
- bh po linii jest również dużo skuteczniejszy, niż w poprzednim sezonie. Nie jest on grany tak często i tak płasko jak to czyni Wawrinka, ale też wystarczająco jak na taktykę Federera i co ważne, naprawdę regularnie.
- poprawa innych elementów, np. gry przy siatce czy grania ważnych punktów jest pochodną, moim zdaniem, już zwiększonej pewności siebie, bo np. serwis czy forehand same w sobie nie są jakieś specjalnie demolujące.
To chyba tyle dygresji z mojej strony, trochę za bardzo się rozpisałem, no ale o kim mam pisać tak długo, chyba nie o Rafunciu. Jestem bardzo ciekaw, który jednoręki bandyta wypadnie lepiej w jutrzejszym finale Monte Carlo.
Tytuły (30):
2025: Miami 2024: Montreal, Bazylea 2023: Wiedeń 2022: Miami, Astana, Bazylea, WTF Turyn 2021: Monte Carlo, Madryt, Winston-Salem 2019: Newport, US Open, 2018: Brisbane, Quito, Indian Wells, Monte Carlo, Monachium, Roland Garros, 2017: Auckland, Waszyngton, Shenzen, 2015: Doha, Sydney, Houston, Roland Garros, 2013: US Open, 2012: Nicea, 2011: Los Angeles, WTF Londyn, Wcześniej: Za słaba era, żeby coś wpisywać. Finały (38):
2025: Barcelona 2024: Brisbane, Cordoba, Estoril, WTF Turyn 2023: Auckland, Rotterdam, Dubaj, Barcelona 2022: Rotterdam, Monte Carlo, Monachium, Rzym, Newport, Hamburg, Gijon 2021: Monachium, Rzym, 2020: Rzym, Antwerpia, 2019: Rotterdam, Rzym, Roland Garros, 2018: Halle, 2017: Stuttgart, 2016: Tokio, Shanghai, Bazylea, 2015: Wiedeń, WTF Londyn, 2014: Doha, 2013: Cincinnati, 2012: Monte Carlo, Roland Garros, Sztokholm, 2011: Marsylia, Monte Carlo, Wimbledon, US Open, Wcześniej: Za słaba era, żeby coś wpisywać.
Dobry wpis. Już Djoković po finale Indian Wells stwierdził, że Federer gra ostatnio z backhandu mniej obronnych slajsów, a więcej topspinu. Roger po prostu musiał załatać tę dziurę, aby móc spróbować wygrać coś większego. W zeszłym roku używał zbyt dużo slajsa, gdy tylko dostawał trochę mocniejszą piłkę (on może być bardziej użyteczny na trawie) i musiał notorycznie obiegać tę stronę, aby uderzyć forehandem. Była to jego wyraźna słabość, którą Nadal, Djoković i inni (np. Robredo na US Open) potrafili wykorzystać. Jeśli dysponuje się jednoręcznym backhandem, warunkiem do nawiązania walki z Rafą jest topspinowy backhand. Tylko Federer ma ten problem, że daje się po tej stronie Hiszpanowi za łatwo odrzucić od linii końcowej. Tu lepiej wypada Wawrinka, który gra backhandem mocniej i bardziej kąśliwie. Dobrze, że w finale AO Stan znalazł wreszcie sposób na rotacje Nadala. Wracając do Federera, to przebicie z 10 backhandów w wymianie na clay'u nie stanowiło dzisiaj problemu, tak samo jak uderzenia wzdłuż linii. Tylko z Tsongą odgrywał krótko slajsem nawet łatwe drugie serwisy Francuza przy break pointach. Gdyby miał zaufanie do swojego topspina, nie robiłby tego. Ale i tak muszę oddać Rogerowi, że poprawił return, w tym backhandowy.
DUN I LOVE pisze:Dramatycznie te finały wyglądają; przynajmniej ich statystyka od wspomnianego Cincy12: 2-7.
Od wygranej na WTC we Frankfurcie z Aggassim w 1999 roku, Sampras przez następne trzy lata miał 3-7. To naturalna kolej rzeczy - zwłaszcza, że w przypadku Federera w tych 7 przegranych finałach, każdy z pogromców to triumfator turnieju wielkoszlemowego. Za czasów Samprasa to zmiana pokoleniowa była znacznie bardziej widoczna, ale to chyba jednak podobny schemat - Federer robi finały, skoro kontuzjowany Djoković czy Dołgopołow to byli jego najgroźniejsi rywale, ale tak jak Sampras nie miał odpowiedzi na nową falę i z Rustym czy Safinem dostawał lanie, tak Roger nie ma regularności i stabilności na jego aktualnych rywali.
Różnica jest tylko taka, że Sampras miał w dalszym ciągu oklepanych przeciwników w czołówce i gdy jakoś ominął Safina, Hewitta czy Federera (chyba pięć porażek w szlemach z nimi od USO 2000 roku), to zgarnął ten Wimbledon i US Open pokonując Raftera, Agassiego czy Schalkena. Pokolenia Federera dawno nie ma, a nawet Wawrinka, czyli jego naczelny wasal, jednak dosyć wyraźnie go w tym momencie ogrywa.
Inna sprawa, że kandydatów na Wimbledon w tym momencie nie widać...
Chciałbym na chwilę wejść do głowy Federera i przekonać się, co on naprawdę czuje, widząc, że prawdopodobnie jeszcze za swojej kariery, utraci rekord wielkoszlemowy czy też jest duże prawdopodobieństwo, że Nadal go złapie. Póki co sprawia wrażenie kogoś w pełni zadowolonego z życia, jego styl bycia "na wierzchu" sugeruje, że idealnie zachowuje w życiu proporcje między rodziną, a karierą. Ale jak jest naprawdę? Istnieje pogląd, że emocjonalnie zaangażowani fani bardziej się przejmują statystykami niż tenisiści w szatni, ale mimo wszystko - stawka tutaj jest niebagatelna, bo największa jaką jego praca może wygenerować.
Co tak naprawdę czuje Roger Federer?
MTT Titles/Finals
Spoiler:
MTT - tytuły (34) 2025 (4) Rzym M1000, Madryt M1000, Acapulco, Buenos Aires 2024 (3) Pekin, US Open, Halle, 2021 (4) Sankt Petersburg, Moskwa, IO Tokio, Gstaad, 2020 (2) US Open, Auckland, 2019 (4) Tokio, Halle, Australian Open, Doha, 2017 (1) Cincinnati M1000, 2016 (1) Sankt Petersburg, 2015 (1) Rotterdam, 2013 (3) Montreal M1000, Rzym M1000, Dubaj, 2012 (1) Toronto M1000, 2011 (4) Waszyngton, Belgrad, Miami M1000, San Jose, 2010 (2) Wiedeń, Rotterdam, 2009 (2) Szanghaj M1000, Eastbourne, 2008 (2) US Open, Estoril
Pytałem poważnie, ale jak widać fani Rafy kopią nie tylko Rogera niańczącego dzieci, ale i jego fanów - nawet, kiedy Ci administrują ich ukochanemu forum.
MTT Titles/Finals
Spoiler:
MTT - tytuły (34) 2025 (4) Rzym M1000, Madryt M1000, Acapulco, Buenos Aires 2024 (3) Pekin, US Open, Halle, 2021 (4) Sankt Petersburg, Moskwa, IO Tokio, Gstaad, 2020 (2) US Open, Auckland, 2019 (4) Tokio, Halle, Australian Open, Doha, 2017 (1) Cincinnati M1000, 2016 (1) Sankt Petersburg, 2015 (1) Rotterdam, 2013 (3) Montreal M1000, Rzym M1000, Dubaj, 2012 (1) Toronto M1000, 2011 (4) Waszyngton, Belgrad, Miami M1000, San Jose, 2010 (2) Wiedeń, Rotterdam, 2009 (2) Szanghaj M1000, Eastbourne, 2008 (2) US Open, Estoril