Forum fanów tenisa ziemnego, gdzie znajdziesz komentarze internautów, wyniki, skróty spotkań, statystyki, materiały prasowe, typery i inne informacje o turniejach ATP i WTA.
Zupełnie nie wiem, co ten łysoń brzydki sobie wyobraża. Kto mu dał głos w ogóle temu Shrekowi?
Kim Ty k. jesteś łysoniu?! - dobiega wtem głos skonfundowanych, gotowych do konfrontacji komentatorów pewnej stacji.
No dobra, było lokowanie produktu, ale każdy orze jak może, patrz wyżej.
E: Znowu znakomity tajming DUN.
Ostatnio zmieniony 24 mar 2015, 19:40 przez Del Fed, łącznie zmieniany 2 razy.
Rafael Nadal, to zło, zgoda? PS. Nie ma zgody na brak zgody.
Świetny wywiad i bardzo się cieszę, że Ivan ma własnie takie spojrzenie na Milosa. Przydałby się jakiś duży sukces turniejowy, żeby jeszcze bardziej utwierdzić tę dwójkę, że zmierzają właściwą ścieżką.
Jak się napisało, że Milos może wygrać Szlema, to pozostaje brnąć.
Nie jest taki zły Milos, potrafi zrobić dobre widowisko od czasu do czasu, ma argumenty na szybsze nawierzchnie, dosyć młody, pracowity, głowa na karku, jakieś atuty, idzie do przodu - naprawdę nie ma co tak z dystansem podchodząc hejtować, nawet biorąc na poprawkę jak kiepską ma technikę i fatalny kortowy image.
Fajna ciekawostka z MTF, nie miałem pojęcia, gdzie tę informację umieścić:
YE ranking in 2002 was really crazy in this: 9th Costa (RG champion), 13th Sampras (USO champ), 14th Johansson (AO champ)
"Zabrałem kiedyś Rafaela wraz z Pico Monaco na ryby. Pamiętam, że chłopcy niezwykle radowali się na myśl o spędzeniu w taki sposób tamtego poranka - lato miało się już ku końcowi i była to jedna z ostatni okazji, by złowić kilka moren przed zamknięciem sezonu. Przypominam sobie bardzo dokładnie moment, gdy Rafael próbował po raz pierwszy zarzucić swoją wędkę , siedząc na skraju barki. Samą czynność wykonał nienagannie - widać było gołym okiem, że chłopak ma do wędkarstwa talent i czerpie z niego wielką przyjemność. Mimo to nie omieszkałem zbliżyć się do mojego bratanka, po czym chwyciłem go dosyć łagodnie, acz pewnie za muskularne prawe ramię, którym to przed chwilą zarzucił energicznie żyłkę wraz ze spławikiem i rzekłem: 'Którą ręką Cię uczyłem?'" Toni Nadal, Życie moje
Na trzy dni zawodowy tenis zniknął z telewizyjnego ekranu. Relacje z wielkiego turnieju ATP i WTA w Miami zastąpiła piłka nożna. Dyscyplina, jak wynika z badań oglądalności, bez porównania bardziej atrakcyjna dla odbiorców. Od piątku do soboty, na trzech kanałach non-stop, królowały mecze eliminacyjne mistrzostw Europy. Chętnych reprezentacji uczestniczy w tej zabawie coraz więcej, grup rozgrywkowych jest aż dziewięć, oczywistych słabeuszy w zasadzie już nie ma, za to gwiazd w poszczególnych drużynach bez liku. Gdy wczuć się w klimat towarzyszący występowi biało-czerwonych, zerknąć na bramki tylko, albo najciekawsze sytuacje z wszystkich pojedynków towar śmiało można zachwalać, niczym kwintesencję sportowych emocji. Czar pryska, gdy widz nie jest zdecydowany, co chce oglądać i przeskakuje sobie z jednego kanału na drugi. Gdyby nie informacyjne napisy, albo kolory koszulek i spodenek piłkarzy może odnieść wrażenie, że wciąż patrzy na jeden i ten sam mecz. Dość nudny, z setką podań w poprzek boiska, z tym wiecznym wycofywaniem piłki, czasem aż do bramkarza, z kręceniem się w kółko, albo rozgrywaniem na obszarze kilku zaledwie metrów kwadratowych.
W coraz częstszych statystykach, jakie są nam pokazywane podczas pojedynków piłkarzy, jedna z pozycji sztandarowych to wyrażany w procentach czas posiadania piłki. Szkoda, że przy okazji nie towarzyszy jej informacja, co z tego posiadania wynika. Jako widz chciałbym, aby po kilkunastu kopnięciach piłki do najbliżej stojącego partnera nastąpiła np. udana centra na pole karne, aby ktoś wreszcie oddał strzał, albo stworzył choć zamieszanie pod bramką rywali. Mam tymczasem spore obawy o efektywność tej nieustannie nam serwowanej gry w poprzek, czy do tyłu. Rozumiem trenerów i ich plany taktyczne, nie wiem jednak, czy czasem nie jest to brnięcie futbolu w ślepą uliczkę. Niemal tak samo, jak na kortach, gdzie mecz trwa powiedzmy godzinę, lecz efektywnego odbijania piłki, okazuje się, mamy tam ledwie kilka minut. Podczas kilku turniejów (np. WTA w Linzu) podawano już tego rodzaju informacje, gdzie indziej jednak organizatorzy przestraszyli się chyba drastycznych podsumowań.
Monotonne mecze europejskich reprezentacji piłkarskich przypomniały mi też cytowaną niedawno wypowiedź słynnego Peta Samprasa o stanie współczesnego tenisa. 43-letni mieszkaniec Kalifornii kolejny raz powtórzył swą krytyczną opinię na temat stylu, jaki tak mocno zadomowił się teraz na światowych kortach. „Relacje telewizyjne z turniejów oglądam rzadko, bo mam wrażenie patrzenia wciąż na jeden i ten sam pojedynek. Współczesny tenis stał się dla mnie, niestety, zbyt monotonny. Wśród czołowych graczy brak ludzi reprezentujących różne style. Wszystkich fascynuje odbijanie z linii końcowej i naśladowanie takich asów, jak Rafael Nadal czy Novak Djokovic. Za moich czasów wyglądało to inaczej, ponieważ wzorów do naśladowania było więcej”. Ze zdaniem 14-krotnego mistrza turniejów wielkoszlemowych zgadzają się dziś zwłaszcza osoby, które nie interesują się tenisem w sposób przesadny, albo po kibicowsku nie identyfikują z którąś z współczesnych gwiazd. Ot, zwykli odbiorcy sportowych relacji, skłonni poświęcić swój czas na widowiska wyjątkowe, a nie na wszystko, jak leci. Dokładnie mój przypadek w odniesieniu do piłki nożnej.
Zarówno na piłkarskim boisku, jak i tenisowym korcie wnikliwą obserwacją kibiców objęte są dziś zwłaszcza te największe postacie obu dyscyplin. Ich osobliwość powoduje, że z każdym niemal dniem powiększa się rozmiar kultu, jakim ci ludzie są otaczani. Decydujący jest tu chyba element atrakcyjności, wnoszonej do gry przez gwiazdorów. W piłce liczą się strzelone bramki, w tenisie połączenie skuteczności z demonstrowanym stylem. Im dłużej się zastanawiam nad wciąż rosnącym fenomenem 33-letniego Rogera Federera tym bardziej jestem przekonany, że miliony ludzi na świecie fascynuje w pierwszym rzędzie ta jego „inność”. Jest on przypadkiem, jaki trafia się raz na sto lat, kimś takim jak Michael Jordan w koszykówce, czy Muhammad Ali w boksie. Kibice wiedzą doskonale, że gdy Szwajcar wejdzie na kort to mecz na pewno nie będzie mordęgą dla oczu. Tam coś się jednak będzie działo, on na pewno zademonstruje kilka przynajmniej swoich akcji-perełek. Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że gdy pewnego dnia ojciec czwórki dzieci odłoży tenisową rakietę to długo nie zjawi się nikt choć zbliżony do niego skalą talentu. W telewizjach będą wtedy leciały jedna za drugą nudne relacje z imprez, jakie poza grupą znajomych albo rodaków któregoś z grających, tak naprawdę nikogo specjalnie nie zainteresują. Dość ponura i niestety całkiem realna wizja sportu, zmierzającego współcześnie w złym kierunku. I nie da się tego żadną miarą obrócić w żart, nawet w związku z datą publikacji tego tekstu.
Bardzo się zdziwię, jeśli po, dajmy na to, finale RG, nie przeczytamy, jakich to herosów wspaniale grających mamy, a niewdzięczni internetowi ignoranci ich nie doceniają.
I know the pieces fit.
Spoiler:
MTT
W(5)
2025 (2): Adelajda, Barcelona; 2016 (1): Buenos Aires; 2015 (1): US Open; 2014 (1): Rio de Janeiro
F (7)
2017 (1): Queens; 2016 (3): Chennai, Quito, Houston; 2015 (2): Stambuł, Newport, 2013 (1): Brisbane
Rroggerr pisze:Jak się napisało, że Milos może wygrać Szlema, to pozostaje brnąć.
Ivan ponownie bardzo pozytywnie o Milosu. Tym razem stwierdził, że Kanadyjczyk jest najbardziej zdeterminowaną i pracowitą osobą, jaką spotkał.
“Milos is by far the most determined and workaholic person I have ever met,” Ivan added. “We literally have a problem getting him to rest and that is something we are always working on. His determination is so intense and the level of focus he puts in practice sessions is unmatched in tennis today, at least from what I see. So it is a challenge for us to manage this and allow him to use it to reach his goals.”
Robią z pewnością wrażenie suche wyniki Djokovicia, ale z przebiegu gry to wcale nie wygląda tak imponująco ze strony Serba. Cała masa meczów na styk i to wcale nie z najwybitniejszymi przedstawicielami tej epoki.
Moim zdaniem daleko dzisiejszej dominacji Novaka do skali pogromów i przewagi czysto fizycznej, jaką posiadał
Federer w latach swojej świetności. Toteż wszelkie porównania do tej epoki i straszenie ludzi iście pyszałkową monotonią to jedno wielkie nieporozumienie.
"Zabrałem kiedyś Rafaela wraz z Pico Monaco na ryby. Pamiętam, że chłopcy niezwykle radowali się na myśl o spędzeniu w taki sposób tamtego poranka - lato miało się już ku końcowi i była to jedna z ostatni okazji, by złowić kilka moren przed zamknięciem sezonu. Przypominam sobie bardzo dokładnie moment, gdy Rafael próbował po raz pierwszy zarzucić swoją wędkę , siedząc na skraju barki. Samą czynność wykonał nienagannie - widać było gołym okiem, że chłopak ma do wędkarstwa talent i czerpie z niego wielką przyjemność. Mimo to nie omieszkałem zbliżyć się do mojego bratanka, po czym chwyciłem go dosyć łagodnie, acz pewnie za muskularne prawe ramię, którym to przed chwilą zarzucił energicznie żyłkę wraz ze spławikiem i rzekłem: 'Którą ręką Cię uczyłem?'" Toni Nadal, Życie moje
Wujek Toni pisze:Robią z pewnością wrażenie suche wyniki Djokovicia, ale z przebiegu gry to wcale nie wygląda tak imponująco ze strony Serba. Cała masa meczów na styk i to wcale nie z najwybitniejszymi przedstawicielami tej epoki.
Niestety to nie skoki narciarskie i nie można nadrobić notami za styl,...może szkoda.
Wujek Toni pisze:Moim zdaniem daleko dzisiejszej dominacji Novaka do skali pogromów i przewagi czysto fizycznej, jaką posiadał
Federer w latach swojej świetności. Toteż wszelkie porównania do tej epoki i straszenie ludzi iście pyszałkową monotonią to jedno wielkie nieporozumienie.
Chyba dwa dni temu poruszyłem tą kwestię, ale nasycając ją dużą dawką sarkazmu. Bo kuriozum tej sytuacji polega na tym, że Pyszałek aby zdominować tenis tak jak to uczynił, musiał wznieść się na wyżyny nieosiągalne dla przeciętnych śmiertelników. W przypadku Serba wystarcza wcale nie wygórowany poziom aby notować wyniki, które powoli zaczynają trząść tenisowymi statystykami, a że konkurencji brak (no cóż - tak fart!), to zaczyna to brnąć w przerażającym kierunku.
MTT - tytuły (13) Dubaj '15, Dubaj '16, Houston '16, Tokio '16, Brisbane '17, Marsylia '17, Sydney '18, Australian Open '18, Rotterdam '18, Dubaj '18, Lyon '18, Szanghaj '18, Brisbane '19 MTT - finały (16)
Doskonale pamiętam rok 2011. Po wyczynach Hiszpana z 2010 wcale mi się ten tenis Djokovicia nie malował wtedy jako absolutnie tytaniczny, też grał mecze na styku i ze sporą dawką szczęścia (w pamięci oczywiście semi Madrytu, Rzymu i USO, ale setów z różnymi średniej klasy zawodnikami nagubił w sumie niemało). Nadal za to musiał spuścić z tonu po kosmicznym sezonie i w sumie łatwo się to wszystko tłumaczyło.
Dziś za to nie mam żadnego wytłumaczenia dla zwijania żagli po dwóch setach i katastrofalnej dyspozycji absolutnie wszystkich, nie licząc pojedynczych błysków Federera na szybszych kortach. Co się dzieje... Jeszcze trochę i chyba zacznę wierzyć Wilanderom i McEnroe'om głoszących tezy, że Novaka po prostu nie da się pokonać
Myślę, że można pociągnąć w dwóch wątkach, tu i układzie sił. Najpierw tu.
Ubiegły sezon był pewnym promykiem nadziei. Niestety jesteśmy brutalnie sprowadzani na ziemię. Już WTF zwiastował, że wracamy na równię pochyłą. Fakt, że na głównego "oponenta" lidera rankingu wyrasta bezczapeczkowy Berdych. to jakieś absolutne kuriozum. Do tego ważnych meczach mamy epidemię pogromów w końcówkach i bajgli.
Zaplecze... Takiej żenady nie pamiętam. O tym słówko w układzie sił.
Wujek Toni pisze:Cała masa meczów na styk i to wcale nie z najwybitniejszymi przedstawicielami tej epoki.
Nie wiem gdzie jest ta cała masa meczów na styk. Co prawda nie ma tym wypadku wbijania rywali w kort i całkowitej dominacji od pierwszej do ostatniej piłki, ale za to jest niesamowity komfort w wygrywaniu kolejnych spotkań. Djoković wygrał w tym sezonie 30 meczów i z tego co pamiętam tylko w jednym z nich miał bardzo poważne problemy. W meczu z Dolgopolovem. Końcówka kwietnia, a Novak grający często bardzo przeciętnie, został tylko raz przyciśnięty w deciderze. Wtedy gdy przegrał z Karloviciem w najmniej poważnym turnieju.
Dla mnie najważniejsze jest to , kogo uznajemy w meczu za autora wyniku. Nawet odwołując się do wczorajszego finału, to ja ani przez chwilę nie widziałem, żeby Serb kontrolował przebieg tego spotkania.
Jego gra w główniej mierze opiera się na łasce/niełasce rywala, który może przyciśnie, a może stwierdzi, że zaaplikuje sam sobie bajgla w ostatnim secie. I to jest w mojej ocenie kluczowe.
Federer nie czekał co zrobi jego rywal, tylko narzucał swoją grę od samego początku. Jeżeli ktoś podnosił rękawice, to robiło się gorąco, aczkolwiek przez kilka lat raczej sporadycznie. Tenis Djokovicia to jest nieustanna puszerka i jestem święcie przekonany, że taki styl będzie prędzej czy później skarcony.
"Zabrałem kiedyś Rafaela wraz z Pico Monaco na ryby. Pamiętam, że chłopcy niezwykle radowali się na myśl o spędzeniu w taki sposób tamtego poranka - lato miało się już ku końcowi i była to jedna z ostatni okazji, by złowić kilka moren przed zamknięciem sezonu. Przypominam sobie bardzo dokładnie moment, gdy Rafael próbował po raz pierwszy zarzucić swoją wędkę , siedząc na skraju barki. Samą czynność wykonał nienagannie - widać było gołym okiem, że chłopak ma do wędkarstwa talent i czerpie z niego wielką przyjemność. Mimo to nie omieszkałem zbliżyć się do mojego bratanka, po czym chwyciłem go dosyć łagodnie, acz pewnie za muskularne prawe ramię, którym to przed chwilą zarzucił energicznie żyłkę wraz ze spławikiem i rzekłem: 'Którą ręką Cię uczyłem?'" Toni Nadal, Życie moje
Ja tam się odczepiam od Nadala. Może i pobije 17stkę RF, może i wygrywa 19 lat z rzędu, ale jednak coraz częściej niedomaga i to na tyle, że nie pojawia się w ogóle na kortach. Przecież on od 10 miesięcy nie zagrał żadnego turnieju, gdzie poważnie liczyłby się w walce o tytuł. Nie liczę Buenos Aires, bo to taki turniej jak ten cały Stambuł - mały bonus do imponującego portfolio.
Dość powiedzieć, że w sobotę Rafa zagrał pierwszy półfinał M1000 od blisko roku (Rzym) i był to jego pierwszy poważny SF od RG. Naprawdę, godne RF2013.
MTT Titles/Finals
Spoiler:
MTT - tytuły (34) 2025 (4) Rzym M1000, Madryt M1000, Acapulco, Buenos Aires 2024 (3) Pekin, US Open, Halle, 2021 (4) Sankt Petersburg, Moskwa, IO Tokio, Gstaad, 2020 (2) US Open, Auckland, 2019 (4) Tokio, Halle, Australian Open, Doha, 2017 (1) Cincinnati M1000, 2016 (1) Sankt Petersburg, 2015 (1) Rotterdam, 2013 (3) Montreal M1000, Rzym M1000, Dubaj, 2012 (1) Toronto M1000, 2011 (4) Waszyngton, Belgrad, Miami M1000, San Jose, 2010 (2) Wiedeń, Rotterdam, 2009 (2) Szanghaj M1000, Eastbourne, 2008 (2) US Open, Estoril
DUN I LOVE pisze:Zmartwychwstanie tenisa. Pretendent w wielkiej formie bije faworyta w finale - po bardzo dobrym meczu.
Śmiej się . Nie widziałem żadnego meczu tenisa od AO i już nawet tam miałem etapy znużenia. Teraz obejrzałem finał RG i naprawdę mi się podobał. Jak dawno żaden. Jeśli tak wygląda tenis, to chyba chociaż zacznę oglądać...