Jestem zmęczony, ale zadowolony. Młodszemu pokoleniu będzie można opowiadać, że Dziadek Fed był graczem chimerycznym i rzeczywiście clay ustawił tę rywalizację, ale jak JesusFed Objawion, to na korcie wyszedł z 1-3 na 6-3, bo po raz pierwszy, co sam przyznał w wywiadzie od dawna pojawił się luz w d...po raz pierwszy powiedział sobie facet, o co apelowałem do próżni tyle razy: "stary, o co Ci kufa chodzi, przegrałeś tyle razy, to jak przegrasz jeszcze raz nic się nie stanie". "I tak masz 17 WS i tak będziesz najbardziej utytułowany w historii, więc się wyluzuj i graj". 3 cuda się zdarzyły w tym turnieju, których nikt się nie spodziewał, dlatego jednak warto było to oglądać, warto było pomylić się w przewidywaniach, czyli kolejny raz sport ukazał swą naturę, nakazując pokorę. Pokorę, by nie lekceważyć serca mistrza. Żadnego. Nawet tego co upadł 7 razy, ale wstał za ósmym. Ograł najgorszego rywala i siebie, czyli nawet dwóch najgorszych rywali.
Cieszę się, że 9 lat mojego kibicowania Fedowi nie poszło na marne, warto było, choć często było i jest ciężko. Nawet już chyba nie będę się aż tak nakręcał rekordami, ważne że nie przynoszę pecha.

Sądzę, że lepiej na spokoju dooglądać końcówkę RF( wobec tego, że zakładają tam chyba koodekacyjną drużynę rugby, za rok w Melbourne naprawdę możemy się już nie zobaczyć, bo poczucie celu i determinacji czysto sportowej mogą teraz także zjechać mocno w dół ) Oczywiście chcę, żeby Federer nadal grał, ale to teraz jest czas, by powiedzieć sobie: "wesołe jest życie staruszka" ( i oglądanie)
Rozumiem trochę Federastów od zarania. Przyszedł gość, wszystko zgarniał, jego pozycja na tle historycznym była niepodwarzalna jakkolwiek, wyprzedziłepokę i nagle pojawił się Nadal, a potem Djoković i gloryfikacja ich wyrwana z kontekstu. I estymacja zaczęła się zmieniać. Raz, że rzeczywiście są dobrzy, dwa że gorzej się wchodzi z pozycji dobrej do słabszej, trzy niepewność, czy ktoś zdoła ich zatrzymać.
To trochę tak, jakby Schlierenzauer wrócił i robił atak na pozycję GOAT Małysza, oj działyby się u mnie cuda na kiju.

A w ogóle: Fafa i Koko nie zdobędą tyle Szlemów, nie ma opcji, nie dla nich ta kiełbasa.

Ale również kończę z jinxowaniem, uważam, że teraz już mogę i to to jest rzeczywiście nużące i wykańczające zajęcie. Przynajmniej w moim przypadku.