

Rogera problem to był jeden, nazywał się Nadal i nikt tego nie kwestionuje, Hiszpan sprawił, że jeszcze dyskusja nt. GOAT ma jakikolwiek sens. Jeśli chodzi o wszechstronność, nie ma takich warunków by Szwajcar nie radził sobie dobrze, jak już wspomniałem Nadal pod dachem traci kompletnie swoje atuty i nie ma co roztrząsać tego, że pod dachem nie gramy na mączce, bo na trawie również nie, a turniej w Londynie rozgrywany jest nie najszybszych kortach, zresztą Masters w Paryżu również. Pamiętamy jakie problemy miał Hiszpan i Novak by poruszać się po blue clayu, dla Federera z kolei gra na takiej nawierzchni nie była najmniejszym problemem, od razu się przystosował, ale płacze (dosłownie) Rafy i Novaka poskutkowały tym, że zagrano tak jeden jedyny raz.Żilu pisze:Federer może i zapisał się już w historii, jako najlepszy technicznie i najładniej grający tenisista, ale z tą wszechstronnością to bym się nie zapędzał. Wszechstronność w sensie różnorodności uderzeń i możliwości rozwiązań kortowych w pojedyńczych akcjach - owszem, wszechstronność w sensie umiejętności przystosowania się do warunków na korcie i stylu gry przeciwnika - na pewno nie.
Oczywiście, że nie będzie.Żilu pisze:Na ten moment dość łatwo obronić tezę że Roger to GOAT, ale wystarczy że Nadal posiedzi trochę na jedynce, powygrywa co ma powygrywać i jeśli zbliży się w szlemach do Federera chociaż na -1, to sprawa nie będzie już tak jednoznaczna.
Właśnie pamiętajmy, że te 5-6 lat to na dobrą sprawę różnica jednego pokolenia, taki Djokovic kiedy osiągnął szczyt formy to Szwajcar był już 30-latkiem i najbardziej utytułowanym tenisistą w historii, był również spełniony jako mąż i Ojciec. W przypadku Rafy ta różnica tak duża nie jest, ale trudno nie zwrócić uwagi na fakt, że szczyt formy Hiszpana zbiegł się z pierwszym kryzysem Federera w 2008 roku.Żilu pisze: Na dodatek 5 lat to jednak ogromna różnica wieku
Możliwe, ale jeszcze daleka droga przed Rafą, myślę, że Nadal 1-2 tytuły jeszcze może dołożyć, ale nie ma chyba co skreślać jeszcze Federera. Mogę się oczywiście mylić, ale też nie bardzo mi się chce wierzyć by Rafa wygrał jeszcze cokolwiek poza RG, takie cuda jak w NY już mu się nie trafią, więc by dogonić Federera musiałby wygrać ten Paryż jeszcze minimum trzy razy (dwa jeśli jednak uda mu się jeszcze coś dołożyć innego) a Szwajcar musiałby zatrzymać się na 19-ce.DUN I LOVE pisze:Obawiam się, że wszystko poszło o 1 szlem za daleko.
Wyciąganie wniosków na podstawie Madrytu, który był niebezpieczny dla zdrowia wielu tenisistów, bo mączka była bardzo śliska, to dość karkołomne zadanie.Kiefer pisze:Nadal pod dachem traci kompletnie swoje atuty i nie ma co roztrząsać tego, że pod dachem nie gramy na mączce, bo na trawie również nie, a turniej w Londynie rozgrywany jest nie najszybszych kortach, zresztą Masters w Paryżu również. Pamiętamy jakie problemy miał Hiszpan i Novak by poruszać się po blue clayu, dla Federera z kolei gra na takiej nawierzchni nie była najmniejszym problemem, od razu się przystosował, ale płacze (dosłownie) Rafy i Novaka poskutkowały tym, że zagrano tak jeden jedyny raz.
Kiedyś odnosiłem wrażenie, że w świadomości Federera mocno było zakorzenione myślenie "jestem Federerem, więc w normalnych warunkach grając to co zawsze wygrywam ze wszystkimi i wszystko jest na mojej rakiecie" i tak było aż do AO 2009.Żilu pisze:Wszechstronność w sensie różnorodności uderzeń i możliwości rozwiązań kortowych w pojedyńczych akcjach - owszem, wszechstronność w sensie umiejętności przystosowania się do warunków na korcie i stylu gry przeciwnika - na pewno nie.
Lepiej nie.Mario pisze:Wystarczy zacytować Krzysia Stanowskiego
I wszystko jasne skąd nagłe zainteresowanie Mario moim wpisem w temacie F1 sprzed ośmiu dnijonathan pisze:Nie, to Ty potwierdzasz, że kochasz kabarety, bo już któryś raz wrzucasz Stanowskiego, który nie jest żadnym ekspertem, żeby jego słowa tłumaczyły komuś zawiłości tenisa i wypowiedzi Agassiego.
Mario pisze:Btw, ten wasz płacz o nasz płacz jest chyba jeszcze nudniejszy niż nasz płacz. Poważnie.
Hiszpan w tym roku pokazał, że ta długowieczność RF (o której tyle pisano) wcale nie jest czymś sensacyjnym i że on (jaki i pewnie inni rywale) też mogą lekko triumfować po 30stce.Kiefer pisze:Możliwe, ale jeszcze daleka droga przed Rafą, myślę, że Nadal 1-2 tytuły jeszcze może dołożyć, ale nie ma chyba co skreślać jeszcze Federera.
Pamiętam jak Federaści pisali "zobaczymy co Nadal pokaże w wieku 28-29 lat"Kiefer pisze:Zobaczymy co Nadal pokaże w wieku 34-35 lat.
Ja to w 2005 dawałem mu wielkie sukcesy do 26 lat max.filip.g pisze:Pamiętam jak Federaści pisali "zobaczymy co Nadal pokaże w wieku 28-29 lat"![]()
Miał jeździc na wózku, bez nóg i jeszcze miec wykręconą lewą rękę.filip.g pisze: Pamiętam jak Federaści pisali "zobaczymy co Nadal pokaże w wieku 28-29 lat"![]()
Mogę być złośliwy i zapytać, no i co ten Nadal w wieku 29 lat pokazywał? Rzeczywiście Nadalowi przepowiadano krótką karierę i to, że jest skuteczny teraz jest zaskoczeniem, nie możemy jednak zapomnieć o przestojach i kryzysach, których Federer odkąd wspiął się na tenisowy Mont Everest nigdy nie miał, największy był w 2013-ym, gdzie koniec końców zrobił półfinał AO i ćwierćfinał FO, w zeszłym roku mimo problemów zdrowotnych i raptem kilku startów zrobił dwa wielkoszlemowe półfinały, a przypomnę, że finał AO Rafy w 2017 to był pierwszy awans do 1/2 od triumfu na RG 2014, mało tego, Hiszpan mógł się nawet "poszczycić" serią sześciu kolejnych wtop przed 1/4. Zobaczymy jednak co Rafa pokaże nam w wieku lat 33, bo żeby nie było, że argument do mnie nie dociera, Nadal rzeczywiście zaczął wcześniej o te co najmniej dwa lata.filip.g pisze:Pamiętam jak Federaści pisali "zobaczymy co Nadal pokaże w wieku 28-29 lat"Kiefer pisze:Zobaczymy co Nadal pokaże w wieku 34-35 lat.Zresztą, poczytaj wątek zeszłorocznego Szanghaju, od porażki Rafy z Troickim można przeczytać kilka ciekawych teorii.
![]()
Prawda jest taka że Rafa nie będzie musiał pokazywać tyle co Fed w wieku 34-35 lat, bo Szwajcar jako nastolatek nie pokazywał tyle co nastoletni Hiszpan. Różnicy wieku obu panów jednak bym tak nie przeceniał - obaj są starzy jak na tenisistów, Szwajcar wielki tenis zaczął grać w 2003 roku, Hiszpan w 2005 - to tylko dwa lata różnicy.
Co do Agassiego - zgadzam się z jego opinią. Myślę, że jest ona o tyle cenniejsza, że Amerykanin jako chyba jedyny z "dawnych wielkich" mierzył się na korcie i z jednym i z drugim tenisistą.
No ale jak to pokazuje praktyka, szczególnie w naszych dzisiejszych realiach, jak nie podobają nam się teorie przedstawiane przez ekspertów to zdyskredytujmy eksperta a o teoriach zapomnijmy.
Ja tam czytając opinię Agassiego i obserwując Waszą dyskusję mam wrażenie, że źle ją oceniacie.filip.g pisze:Pamiętam jak Federaści pisali "zobaczymy co Nadal pokaże w wieku 28-29 lat"Kiefer pisze:Zobaczymy co Nadal pokaże w wieku 34-35 lat.Zresztą, poczytaj wątek zeszłorocznego Szanghaju, od porażki Rafy z Troickim można przeczytać kilka ciekawych teorii.
![]()
Prawda jest taka że Rafa nie będzie musiał pokazywać tyle co Fed w wieku 34-35 lat, bo Szwajcar jako nastolatek nie pokazywał tyle co nastoletni Hiszpan. Różnicy wieku obu panów jednak bym tak nie przeceniał - obaj są starzy jak na tenisistów, Szwajcar wielki tenis zaczął grać w 2003 roku, Hiszpan w 2005 - to tylko dwa lata różnicy.
Co do Agassiego - zgadzam się z jego opinią. Myślę, że jest ona o tyle cenniejsza, że Amerykanin jako chyba jedyny z "dawnych wielkich" mierzył się na korcie i z jednym i z drugim tenisistą.
No ale jak to pokazuje praktyka, szczególnie w naszych dzisiejszych realiach, jak nie podobają nam się teorie przedstawiane przez ekspertów to zdyskredytujmy eksperta a o teoriach zapomnijmy.
I ja się w 100% z tym zgadzam. Dla mnie również ogromne znaczenie ma to kto i w jakim stylu zaczął i kontynuował swe rządy. Czasy Szwajcara nastały po bezkrólewiu w sumie, Hewitt w dołku, Safin kontuzjowany i z rzadka zmotywowany, Roddick ustępujący mu talentem o lata świetlne (Lleyton w sumie też). Mógł golić tą wesołą paczkę jak chciał przez kilka lat. Z kolei Nadal zrzucił z tronu kogoś o kim już wtedy mówiło się, że będzie najwybitniejszy. Zrobił to w wielkim stylu, w niesamowitych okolicznościach, na ziemi przeciwnika. "There's a new man at the head of men's tennis" - zdanie po ostatniej piłce Wimbledonu 2008, nigdy tego nie zapomnęSebastianK pisze:Ja tam czytając opinię Agassiego i obserwując Waszą dyskusję mam wrażenie, że źle ją oceniacie.
Agassi powiedział wprost, że Federer jest geniuszem rakiety, który gra łatwo rzeczy które innym przychodzą z trudem. Wyraźnie podkreślił jego wielkość. Ale wybrał Nadala jako lepszego od niego ze względu na konkurentów. Kiedy Nadal wygrywał z Rogerem w ich największych pojedynkach to Federer był w swoim fizycznym "prime" W dodatku Nadal w swoim szczycie kariery musiał rywalizować z lepszymi tenisistami niż Roger. Agassi o tym mówił wcześniej i jak widać zdania nie zmienił. Coś zresztą w tym jest.
Ja też.filip.g pisze: "There's a new man at the head of men's tennis" - zdanie po ostatniej piłce Wimbledonu 2008, nigdy tego nie zapomnę.
Mam wrażenie, że przez to szukanie GOAT-ów, wyliczenia i statystyki gubimy sens i piękno tej całej zabawy. A jeśli już analizujemy rekordy, to jak powiedział Agassi, trzeba to robić z odpowiednim dystansem, bo Federer ma najwięcej Szlemow i nikt tego nie zmieni, ale...Anula pisze:Spory o GOAT nie mają większego sensu. Można dyskutowac o wynikach obydwu zawodników w całej gamie kategorii, ale jednoznaczne wskazanie lepszego jest dla mnie niemożliwe i zbyteczne. To bardziej kwestia osobistych sympatii. Bez wątpienia za to mamy do czynienia z zawodnikami wybitnymi.
Sam wiele razy podkreślałem, że tamci rywale Federera to nie był mistrzowski poziom, ale każdy tenisista gra w swojej epoce. Wielkość Federera polega na tym, że on wyprzedził swoją epokę. Ogrywał kilka pokoleń tenisistów, a swoje pokolenie dosłownie zdeklasował, a Nadala dopadła jego własna generacja.filip.g pisze:I ja się w 100% z tym zgadzam. Dla mnie również ogromne znaczenie ma to kto i w jakim stylu zaczął i kontynuował swe rządy. Czasy Szwajcara nastały po bezkrólewiu w sumie, Hewitt w dołku, Safin kontuzjowany i z rzadka zmotywowany, Roddick ustępujący mu talentem o lata świetlne (Lleyton w sumie też). Mógł golić tą wesołą paczkę jak chciał przez kilka lat.
Biologicznie jako tenisista Nadal jest pewnie starszy niż te 31 lat i ciekawe, czy pójdzie w przyszłości drogą mądrego odpuszczania turniejów, co bardzo przysłużyło się Federerowi. Sam fakt, że skończył sezon z kontuzją, której nie miał przez cały rok, pokazał, że nagromadzenie startów było zbyt duże, więc prędzej czy później może zostać zmuszony do przerw, aby pozostać konkurencyjny w następnych latach.Kiefer pisze:31 lat to jednak nie 34 ani tym bardziej 36, choć zaskoczenie, że Nadal wrócił na taki level jest rzeczywiście spore, bo miał poważny kryzys i trwał on naprawdę długo a Federera dopadł taki poważniejszy gdy miał te 32 lata. Zobaczymy co Nadal pokaże w wieku 34-35 lat.
Ja w jego wpisach wpisach widzę dużo z tej poetyki. A sam Stanowski to ciekawy typ. Jest jedynym znanym mi dziennikarzem, który pisze lepiej o czymś innym (polityce) niż o tym, czym się zajmuje. On i całe Weszło to nie jest dobre dziennikarstwo, ale w dobie internetu, gdzie szuka się ostrych, bezkompromisowych, jednoznacznych i wulgarnych ocen ma swoją rzeszę fanów.Federasta19 pisze:I wszystko jasne skąd nagłe zainteresowanie Mario moim wpisem w temacie F1 sprzed ośmiu dni
Szczerze? Nie widzę lepszego GOATA niż Federera, przynajmniej w tych dyscyplinach najbardziej komercyjnych i obleganych. Tenis to specyficzny sport gdzie rozgrywasz tysiące meczów jednego na jednego, w pływaniu (Phelps), bieganiu (Bolt) decydują tylko Twoje umiejętności. No i też nie przesadzajmy z tym chłopcem do bicia w latach świetlności, bo te przypadają na okres 2004-2007, po roku 2007-ym Federer już nie był tym samym tenisistą, mimo ciągle młodego wieku, rok 2008 był w wykonaniu Szwajcara po prostu słaby, nawet w 2009 przecież mu sporo brakowało do najwyższej formy, co nie zmienia faktu, że Nadal nie był wygodny dla niego zawsze. Ja tam się cieszę z tej rywalizacji, gdyby nie Nadal to byłoby nudno, bo Szwajcar miałby już pewnie lekko 25 szlemów, ale czy byłoby to ciekawe?filip.g pisze:Pomijając sympatię i patrząc na suche dokonania, styl, uwielbienie tłumów i cały ten bullshit ambasadora dyscypliny, to pewnie zgodziłbym się że GOATem jest Roger. Z drugiej strony patrzę na GOATów innych dyscyplin i mam wrażenie że ta moja ukochana zasługuje na kogoś lepszego. Na kogoś kto nie był przez swoje lata świetności chłopcem do bicia dla swojego największego rywala. Kogoś kogo nie widywaliśmy przy tylu okazjach totalnie obsranego i z paraliżującym strachem w oczach. Tylko i aż tyle.
Każdy gra w swoich czasach, trudno winić Federera o to, że jest tak naprawdę z innego pokolenia niż Nadal a zwłaszcza Djokovic. Nie będę dyskutował z tym, że lata 2008-2013 były naszpikowane większą liczbą wybitnych tenisistów niż 2003-2007, ale jeśli ktoś pamięta Federera z tamtego okresu to raczej dostrzegał, że to inny tenisista niż pozostali, reszta przy nim to rzemieślnicy. Tylko tak jak już pisano, Nadal trzy szlemy wygrał w 2010 roku, przy słabym Djokovicu, kiepskim Federerze, tylko czy ktoś o zdrowych zmysłach mu to wypomina, czy z tego powodu podważa jego wielką formę z tamtego roku? albo w tym roku, no jakich to Hiszpan miał rywali, zwłaszcza na US Open? Jeden rywal światowej klasy i reszta nie predysponujących do jakichkolwiek wielkich tytułów, z tym jednym z kolei wyglądał jak dziecko we mgle. Wiadomo, każdy może mieć swoje zdanie, choć dla mnie to, że Federer jest najlepszy jest jasne jak słońce. W tym roku jedynie mnie utwierdził z w tym przekonaniu, nie widziałem nikogo z porównywalnym talentem.jonathan pisze:filip.g pisze:
I ja się w 100% z tym zgadzam. Dla mnie również ogromne znaczenie ma to kto i w jakim stylu zaczął i kontynuował swe rządy. Czasy Szwajcara nastały po bezkrólewiu w sumie, Hewitt w dołku, Safin kontuzjowany i z rzadka zmotywowany, Roddick ustępujący mu talentem o lata świetlne (Lleyton w sumie też). Mógł golić tą wesołą paczkę jak chciał przez kilka lat.
Sam wiele razy podkreślałem, że tamci rywale Federera to nie był mistrzowski poziom, ale każdy tenisista gra w swojej epoce. Wielkość Federera polega na tym, że on wyprzedził swoją epokę. Ogrywał kilka pokoleń tenisistów, a swoje pokolenie dosłownie zdeklasował, a Nadala dopadła jego własna generacja.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości