Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Obrazek

Jak będzie wyglądał ostatni rozdział kariery Rogera?

Odbuduje się, powalczy o tytuł mniejszej imprezy, zagra kilka efektownych pojedynków
6
43%
Maks to dwa-trzy mecze w turnieju na przyzwoitym poziomie, będą głównie smutne porażki
1
7%
Zagra kilka spotkań i znowu dozna urazu/nie wróci na korty już jako zawodowy tenisista
7
50%
 
Liczba głosów: 14
Awatar użytkownika
Robertinho
Posty: 50865
Rejestracja: 15 lip 2011, 17:13

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Robertinho »

Napisał prezes ATP, co najmniej.
Czołem Uśmiechniętej Polsce!
Awatar użytkownika
Jacques D.
Posty: 7706
Rejestracja: 30 gru 2011, 23:02

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Jacques D. »

Rroggerr pisze: 30 sty 2020, 23:46 Sampras przez dwa lata nie wygrał żadnego turnieju z tego co kojarzę, zupełnie inny poziom
Z tego, co kojarzę, to na koniec kariery wygrał US Open. :D

Tak w skrócie, to chodzi mi o to, że nie da się ukryć, że w przypadku tego typu zawodników gra nie tylko człowiek, ale też jego legenda. Kiedy karierę kończy przykładowy Jużny czy inny Verdasco, odchodzi on, pozostaje jego reputacja (z czasem blednąca i coraz bardziej rozmyta), kiedy odejdzie RF, odejdzie zawodnik, a pozostanie jego marka i jego legenda. Tych aspektów nie da się w tym przypadku od siebie oddzielić. Zwłaszcza, że nie łudźmy się, ale po Federerze widac, że nie gra tylko z "miłości do tenisa" i "dla przyjemności" (jak to się często o nim mówi) - gdyby tak nie było, nie miałby totalnego hebla przy byle serwisie na set z Djokoviciem, nie wdawałby się zachowawczą puszerkę pt."byle tylko weszło" przy ważnych punktach. Grałby swoje - tak jak starał się grać np.dzisiaj w początkowych fazach setów (tylko z większym pierwiastkiem wolejowym). Dla mnie zresztą oczywistym jest, że jeśli on chce grać jeszcze dłużej po czterdziestce, to powinien przesuwać grę sukcesywnie w kierunku siatki i maksymalnego skracania wymian. Po pierwsze, bo grałby to, co lubi i najlepiej umie. Po drugie, bo taka gra byłaby mniej wyniszczająca w dłuższej perspektywie - i pozwoliłaby mu dłużej grać. Po trzecie, bo i tak zachowawczość i obijanie się z końcowej nic mu nie dadzą - chyba że jego celem jest kolejny SF Szlema i kolejne lanie od Djokovicia. Wyniki zapewne byłyby podobne. a wrażenie (a razem z tym dalsze budowanie legendy) i obciążenia fizyczne jednak wyraźnie inne. Ale on wydaje się kimś, kto nie ma zamiaru zaakceptować tego, że czas upływa i po prostu nieuchronnie odstaje od Rafole (i już coraz bardziej także paru innych) i nie da się tego zmienić. W rezultacie nakłada na siebie coraz większą presję, która, kiedy już dostanie szansę - zdecydowanie go przerasta. A nawet jeśli dzięki tej taktyce wyżebrze jeszcze jakiegoś Szelma - czy to naprawdę jest tego warte, czy to aż tak wiele zmieni? Czy zmieni cokolwiek?
I know the pieces fit.
Spoiler:
Awatar użytkownika
Robertinho
Posty: 50865
Rejestracja: 15 lip 2011, 17:13

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Robertinho »

Nie wiem, czy w ogóle da się po presją grać tak, jak chcielibyśmy, żeby grał Federer. W sensie polować ma winnery w bagnie, przeciw tym dwóm mutantom. Moim zdaniem nie bardzo, a już na pewno nie w drugiej części kariery, że tak dyplomatycznie powiem. Zwłaszcza bezpieczno-głęboki sposób gry Djoko w trybie hard carry, jest dla Feda olbrzymim problemem, z którym od lat nie umie sobie poradzić.

Jeśli gdzieś bym szukał problemu, który można było rozwiązać, to w serwowaniu Po zmianie rakiety podanie wróciło na poziom zbliżony do dawnego (choć na takim AO 07 najszybsze serwisy pod 210 były), ale ogólnie od ponad dekady, w kluczowych momentach tych wszystkich wpadek, serwis w ogóle nie pomagał. Albo bieda-pierwszy, aby trafić, albo całe serie przestrzelonych pierwszych podań. Zebrało się trochę tego przez lata, teraz ta różnica między gemami wygrywanymi w minutę, a mękami, kiedy trzeba coś istotnego wyserwować, jeszcze bardziej rzuca się w oczy.
Czołem Uśmiechniętej Polsce!
Awatar użytkownika
Jacques D.
Posty: 7706
Rejestracja: 30 gru 2011, 23:02

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Jacques D. »

Robertinho pisze: 31 sty 2020, 0:29 Nie wiem, czy w ogóle da się po presją grać tak, jak chcielibyśmy, żeby grał Federer. W sensie polować ma winnery w bagnie, przeciw tym dwóm mutantom. Moim zdaniem nie bardzo, a już na pewno nie w drugiej części kariery, że tak dyplomatycznie powiem. Zwłaszcza bezpieczno-głęboki sposób gry Djoko w trybie hard carry, jest dla Feda olbrzymim problemem, z którym od lat nie umie sobie poradzić.

Jeśli gdzieś bym szukał problemu, który można było rozwiązać, to w serwowaniu Po zmianie rakiety podanie wróciło na poziom zbliżony do dawnego (choć na takim AO 07 najszybsze serwisy pod 210 były), ale ogólnie od ponad dekady, w kluczowych momentach tych wszystkich wpadek, serwis w ogóle nie pomagał. Albo bieda-pierwszy, aby trafić, albo całe serie przestrzelonych pierwszych podań. Zebrało się trochę tego przez lata, teraz ta różnica między gemami wygrywanymi w minutę, a mękami, kiedy trzeba coś istotnego wyserwować, jeszcze bardziej rzuca się w oczy.
Jasne, tyle że jedno jest zależne od drugiego. Kiedy we wcześniejszych gemach ma luźną rękę i jedynka siedzi, to nagle się okazuje, że te winnery da się grać, oczywiście często na pograniczu błędu, ale czy utrzymywanie dość pasywnej wymiany z Djokoviciem nie jest obarczone ryzykiem? Inna sprawa, że i tak nie wykorzystuje wielu przewag sytuacyjnych, kiedy już je miewa (np.po drugim serwisie ND).
Poza tym, w kontekście ewolucji stylu, nie pisałem tylko o meczach z topem, a raczej przede wszystkim z drugim i trzecim garniturem touru (coś, co mu się długimi fragmentami zdarzało w sezonach 14-15).
I know the pieces fit.
Spoiler:
Rroggerr
Posty: 10286
Rejestracja: 19 lip 2012, 19:54

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Rroggerr »

Jacques D. pisze: 31 sty 2020, 0:17...
A to już jak zwykle przez ostatnie 7 miesięcy sprowadza się do 40-15. Analogie do Samprasa, który po dwóch latach zbierania lania od poważnych tenisistów, przykrych upsetów i wypadnięcia ze ścisłej czołówki, dostał ostatnią drabinkę pod dobry run, nie mają większego sensu. Fed jest zbyt dobry, żeby dojść do wniosku o końcu (i ciężko mu się obiektywnie dziwić) - i zbyt słaby, żeby nie w.....ć przysłowiowego Robertinho (i jemu też się ciężko dziwić). W tej porażce z ostatniego Wimbla najgorsze jest pewnie przecież to, że Fed nie przegrał w łatwych czterech i (słusznie, taki mamy poziom) może uważać, że za rok pojawi się jeszcze okazja. Gdyby RF był po prostu słaby i urządzał sobie na koniec kariery benefis w stylu Jordana czy Kobego, pewnie dalej można byłoby narzekać, ale emocje byłyby dużo mniejsze.

Ale jak pytasz mnie o zdanie - to owszem, mam nadzieję, że Fed dostanie na Wimbledonie oklep i da sobie spokój, a niezainteresowanych kibiców/die hard fanów, przestanie męczyć ta groteskowa otoczka, na którą obecnie RF po prostu nie zasługuje, a która mocno zaburza oglądanie poważnych turniejów. Samemu Fedowi się nie dziwie, tyle.
Awatar użytkownika
Kiefer
Posty: 44435
Rejestracja: 21 lis 2017, 16:25

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Kiefer »

Zgadzam się, że ciężko porównać sytuację Samprasa do Feda, Szwajcar cały czas wygrywał zdecydowanie więcej spotkań niż przegrywał i trudno mu się dziwić tak obiektywnie, że cały czas to kontynuował, choć koniec końców chyba przegiął, rok 2017 byłby najlepszy, wcześniej 2012.

Wracając do Samprasa, Amerykanin miał problem z wygraniem czegokolwiek, ostatnim jego triumfem przed US Open był... Wimbledon 2000, czyli ponad dwa lata czekał by wygrać turniej. Federer wygrywa cały czas 4-5 turniejów, wpadnie Masters, wpadnie 500-ka, jest finał szlema z realną szansą na sukces, no trudno się dziwić po prostu, tym bardziej, że on lubi to życie, jego rodzina również.

Szkoda tylko, że to kontynowanie kariery tak negatywnie wpłynęło na jego legacy, właśnie sprawdziłem jego bilans z Djokovicem w Wielkim Szlemie i od 2011 roku wynosi on 2-9 (nawet 2-10 od 2010), bilans Nadala to 4-6 czyli generalnie Serb gówno Hiszpanowi zrobił podczas okresu swojej dominacji.

To jest dramat po prostu, ciężko doprawdy forsować tezę, że jest lepszym kiedy dostawał w pupę gdziekolwiek by nie grali przez całą dekadę, a ciasny mecz już z nim potrafił przegrać w roku 2007 w Montrealu, z młodym 20-letnim Novakiem, przegrywając tie-breaki...

Niemniej gdyby odszedł w 2012 to nikt tak naprawdę nie podważayby jego legendy, Novak w dalszym ciągu miałby z nim ujemny bilans, a w swoim najlepszym okresie w WS prowadziłby raptem 3-2, jeszcze jak w masło wchodziła by retoryka, że raz potrzebował cudu by zwyciężyć i tylko dlatego wyszedł na plus z 30-letnim Fedem. Wiadomo, że nie zrewanżował by się Nadalowi, ale niewygodny matchup po prostu, retoryka o innym pokoleniu i minięciu się z peakiem również byłaby skuteczna.

20 WS to piękna liczba, ale nie warta świeczki niestety, a już na pewno nie przy tych 19, które miał na koniec 2017 i opinię najlepszego na świecie, zasłużoną. Teraz albo jakimś cudem jeszcze wygra Wimbledon, albo będzie jeszcze bardziej rozmieniał się na drobne, a rekord i tak straci i tak. Wygrany wczorajszy pierwszy set nawet gdyby przegrał mecz mógłby wpłynąć na niego tylko pozytywnie, mówiłby sobie jasno, do czasu kiedy fizycznie było ze mną okej byłem lepszym, następnym razem wygram. No ale jest kolejny choke do kolekcji, z 4-1 i 40:0 i 5:2 i 30:0 i utwierdzenie się w przekonaniu, że może przegrać właściwie w każdej sytuacji.
Awatar użytkownika
DUN I LOVE
Administrator
Posty: 197897
Rejestracja: 14 lip 2011, 22:04
Lokalizacja: Warszawa

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: DUN I LOVE »

Zapodaję. Wszyscy to dobrze wiemy, ale za każdym razem jak pojawia się ta ciekawostka, budzi moje uznanie.

MTT Titles/Finals
Spoiler:
Awatar użytkownika
Kiefer
Posty: 44435
Rejestracja: 21 lis 2017, 16:25

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Kiefer »

To jest faktycznie szaleństwo. 👍
Federasta20
Posty: 9543
Rejestracja: 08 wrz 2011, 18:07

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Federasta20 »

IMHO Roger miałby niezły ubaw czytając że powinien zakończyć karierę po Wimbledonie 2012 albo w 2008(!!) :P

Jest wciąż trzecim tenisistą świata i to mimo tylu czołków kosztujących go całą masę punktów i grając dużo mniej turniejów niż gracze niżej od niego klasyfikowani. Kontynuacja kariery jest zupełnie logiczną decyzję. To, że regularnie łamie serce fanom już jest czymś odrębnym i raczej jego fani się bardziej tym przejmują niż on sam.

RF nigdy nie był mentalną skałą, w okresie dominacji był tenisowo 2 poziomy przed resztą (poza ceglanym Nadalem i wyskokami w stylu Safina) to wygrywał komfortowo, prawie zawsze w 3 albo 4 setach. Kiedy tylko znalazł się rywal na jego poziomie albo nawet ciut niżej to były schody i często porażki. Bilans decydujących TB mówi sam za siebie.
Kiefer pisze: 31 sty 2020, 21:49 Niemniej gdyby odszedł w 2012 to nikt tak naprawdę nie podważayby jego legendy, Novak w dalszym ciągu miałby z nim ujemny bilans, a w swoim najlepszym okresie w WS prowadziłby raptem 3-2, jeszcze jak w masło wchodziła by retoryka, że raz potrzebował cudu by zwyciężyć i tylko dlatego wyszedł na plus z 30-letnim Fedem. Wiadomo, że nie zrewanżował by się Nadalowi, ale niewygodny matchup po prostu, retoryka o innym pokoleniu i minięciu się z peakiem również byłaby skuteczna.
Byłby kilka szlemów za Rafą, kilkanaście M1000 za Rafole, a z Nole byśmy pamiętali 40-15 z US Open. No i te słynne porażki z Rafą, które udało się trochę zamazać w ostatnich latach. Także wątpię że byłby bardziej ceniony niż teraz. Wcale by nie było tak kolorowo, już prędzej ta wersja z 2017 ma sens.
Awatar użytkownika
DUN I LOVE
Administrator
Posty: 197897
Rejestracja: 14 lip 2011, 22:04
Lokalizacja: Warszawa

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: DUN I LOVE »

Dziś mówiłem Bartkowi przez telefon, że bardzo lubię marcowe i październikowe wieczory z Federerem w Dubaju czy w Bazylei (tu szczególnie), więc dobrze by było, gdyby jeszcze z 4-5 lat pograł.

Nie ma to za wiele wspólnego z dyskusją powyżej, ale postanowiłem się tym z wami podzielić. :D
MTT Titles/Finals
Spoiler:
Federasta20
Posty: 9543
Rejestracja: 08 wrz 2011, 18:07

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Federasta20 »

Roger po prostu chce by dzieci Rafy miały okazję obejrzeć ich na żywo :D I musi ciągnąć karierę, a złośliwy Hiszpan nie chce ułatwić zadania :P
Awatar użytkownika
Kiefer
Posty: 44435
Rejestracja: 21 lis 2017, 16:25

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Kiefer »

Federasta20 pisze: 01 lut 2020, 22:37 IMHO Roger miałby niezły ubaw czytając że powinien zakończyć karierę po Wimbledonie 2012 albo w 2008(!!)
2008 to jakiś absurd, 2012 rok byłby normalny, widać było, że te tytuły już z dużym trudem mu przychodzą. Oczywiście my patrzymy z perspektywy fanów, nic nie mamy z tego kibicowania poza emocjami i uczuciami, a dla Federera to jest biznes, również styl życia. Tak naprawdę każdy rozumie to, że on kontynuuje tę karierę.
Federasta20 pisze: 01 lut 2020, 22:37 Byłby kilka szlemów za Rafą, kilkanaście M1000 za Rafole, a z Nole byśmy pamiętali 40-15 z US Open. No i te słynne porażki z Rafą, które udało się trochę zamazać w ostatnich latach. Także wątpię że byłby bardziej ceniony niż teraz. Wcale by nie było tak kolorowo, już prędzej ta wersja z 2017 ma sens.
Tytuły typu Masters to są głównie dodatki, mógłby wygrać jeszcze dwa by mieć 30, ale tak naprawdę nie mam wątpliwości, że liczą się głównie szlemy.
2017 był okazją znakomitą, nawet ten 2018, bo cały czas zakończyłby karierę będąc w topie i sezonem z szlemem na koncie, zdołał też zamazać kilka plam z poprzednich lat, zdominować Nadala. No, ale postanowił grać dalej i zaliczył wtopę, która już zawsze będzie definiowała jego karierę. Mam nadzieję, że było warto, z mojego punktu widzenia na pewno nie, ale też zmieniłem do tego podejście i przestała być dla mnie jego pomnikowa pozycja tak istotna jak dwa lata temu, szkoda, ale też nie ma już płaczu, czas leczy rany.
DUN I LOVE pisze: 01 lut 2020, 22:40 Dziś mówiłem Bartkowi przez telefon, że bardzo lubię marcowe i październikowe wieczory z Federerem w Dubaju czy w Bazylei (tu szczególnie), więc dobrze by było, gdyby jeszcze z 4-5 lat pograł.
Na razie utrzymuje, że za rok chce wrócić do Melbourne, 4-5 lat może być ciężko, ale jak będę go widział np. w 2022 to się nie zdziwię zbytnio.
Awatar użytkownika
lake
Posty: 13564
Rejestracja: 19 kwie 2012, 11:51

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: lake »

Będzie nas raczył do póki nie zacznie być regularnie klepany przez Cipasków czy Tenisków tego świata. I żaden trójkołowiec od Rafole tego nie zmieni. Przecież wystarczy że się wykopyrtną w AO czy Wimblu i droga do tytułu otwarta. I może jak takiej okazji nie wykorzysta z dwa trzy razy zbierając przy tym solidne lanie jak Sampras to dojdzie do wniosku że czas kończyć.
*****
***

MTT Career highlights:
GS: W Wimbledon '15, US Open '17
WTF: -SF '17
M 1000: W Indian Wells '14, Monte Carlo '17, F IW '16, Cincinnati '17
ATP 500:W Halle '18 F Waszyngton '16
ATP 250: W s-Hertogenbosch '14, Newport '17, Sankt Petersburg '17 F Chennai '17, F Quito '17


Debel:
GS: US Open '17, '19, F US Open '15, F Wimbledon '16
M 1000: W Indian Wells '19, Rzym '19, F Miami '19
Awatar użytkownika
Michael Scott
Posty: 6658
Rejestracja: 14 lip 2019, 19:21

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Michael Scott »

Dokładnie, dopóki jest trzecią rakietą świata i nie czuje specjalnie dużego nacisku ze strony Thiemów, Medvedevów, Zverevów czy Tsitsipasów tego świata, nie ma konieczności kończenia kariery. Zawsze pozostaje do pobicia kilka rekordów (m.in te 109 tytułów Connorsa), zawsze można próbować jak najmocniej uciec w wielkoszlemowym wyścigu Nadalowi i Djokoviciowi, a co za tym idzie odwlec w czasie moment detronizacji, zawsze można pograć trochę w tenisa czerpiąc z tego satysfakcję, radość i pieniądze. Paradoksalnie wystarczy łut szczęścia i niespodzianka w postaci odpadnięcia np: Djokovicia (z Nadalem poza mączką Federer ostatnimi czasy radzi sobie nieźle), standardowy pogrom nextgenowców w pierwszych rundach i Szwajcar staje się faworytem do tytułu.

Dużo nie traci na przedłużaniu kariery o kolejne sezony (nie dotyczy ultrafanów), a może sporo zyskać.
Awatar użytkownika
DUN I LOVE
Administrator
Posty: 197897
Rejestracja: 14 lip 2011, 22:04
Lokalizacja: Warszawa

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: DUN I LOVE »

Ze strony Thiema czuje, zaraz zostanie przez niego zluzowany. Budzimy się.
MTT Titles/Finals
Spoiler:
Awatar użytkownika
Michael Scott
Posty: 6658
Rejestracja: 14 lip 2019, 19:21

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: Michael Scott »

No Thiema rzeczywiście - jeśli utrzyma regularność - można zaliczyć do godnych rywali Szwajcara, bilans 2-5 nie wziął się z kosmosu.
Niemniej Austriak nie jest żadnym rywalem na wimbledońskiej trawie, a to tam można upatrywać największych szans Federera (zakładając korzystny układ i trochę szczęścia) na wielkoszlemowe oczko.
Awatar użytkownika
lake
Posty: 13564
Rejestracja: 19 kwie 2012, 11:51

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: lake »

DUN I LOVE pisze: 01 lut 2020, 23:41 Ze strony Thiema czuje, zaraz zostanie przez niego zluzowany. Budzimy się.
AO wygrał jako 17 tenisista? Tyle w kwestii rankingu i Thiema na trójce. Wtedy zdaje się że na tym miejscu był niejaki Twój faworyt do tytułu. ;) ;) ;)
*****
***

MTT Career highlights:
GS: W Wimbledon '15, US Open '17
WTF: -SF '17
M 1000: W Indian Wells '14, Monte Carlo '17, F IW '16, Cincinnati '17
ATP 500:W Halle '18 F Waszyngton '16
ATP 250: W s-Hertogenbosch '14, Newport '17, Sankt Petersburg '17 F Chennai '17, F Quito '17


Debel:
GS: US Open '17, '19, F US Open '15, F Wimbledon '16
M 1000: W Indian Wells '19, Rzym '19, F Miami '19
Awatar użytkownika
DUN I LOVE
Administrator
Posty: 197897
Rejestracja: 14 lip 2011, 22:04
Lokalizacja: Warszawa

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: DUN I LOVE »

Nie rozumiem, co masz na myśli. Jeżeli Thiem się nie połamie, kwestią czasu jest jak wyprzedzi Rogera. Ostatnie bezpośrednie mecze nie pozostawiają złudzeń.
MTT Titles/Finals
Spoiler:
Awatar użytkownika
lake
Posty: 13564
Rejestracja: 19 kwie 2012, 11:51

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: lake »

DUN I LOVE pisze: 01 lut 2020, 23:54 Nie rozumiem, co masz na myśli. Jeżeli Thiem się nie połamie, kwestią czasu jest jak wyprzedzi Rogera. Ostatnie bezpośrednie mecze nie pozostawiają złudzeń.
No kazałeś się obudzić tylko nie wiem z czego, bo co zmienia w kontekście szans Feda na wielkoszlemowe skalpy, czy jest 3 czy 10 w rankingu? A one chyba są główną motywacją do dalszej gry. Czy nawet ten Thiem. Też się może wykopyrtnąć na pierwszej drugiej rundzie. Rafole to przynajmniej muszą się połamać. Poza tym z Austriakiem w GS jeszcze się nie spotkał.
*****
***

MTT Career highlights:
GS: W Wimbledon '15, US Open '17
WTF: -SF '17
M 1000: W Indian Wells '14, Monte Carlo '17, F IW '16, Cincinnati '17
ATP 500:W Halle '18 F Waszyngton '16
ATP 250: W s-Hertogenbosch '14, Newport '17, Sankt Petersburg '17 F Chennai '17, F Quito '17


Debel:
GS: US Open '17, '19, F US Open '15, F Wimbledon '16
M 1000: W Indian Wells '19, Rzym '19, F Miami '19
Awatar użytkownika
DUN I LOVE
Administrator
Posty: 197897
Rejestracja: 14 lip 2011, 22:04
Lokalizacja: Warszawa

Re: Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.

Post autor: DUN I LOVE »

Majkel napisał, że Fed nie czuje presji ze strony Thiema, ja się z tym nie zgodziłem. Przegrać wcześniej może, ale jak już dotrwa do meczu z Rogerem, to będzie bardzo trudnym rywalem. W sumie to, poza Wimbledonem, nie do pokonania dla Szwajcara dziś.

Cipas w naprawdę ważnych meczach też zaczyna być mocno niewygodny. W kontekście dzisiejszego Rogera nie ograniczałbym się tylko do Rafole jako do jego głównych rywali.

Już pomijam fakt, że po finale Wimbledonu Szwajcar gra koszmarnie z pojedynczymi setami błysku co najwyżej.
MTT Titles/Finals
Spoiler:
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Kiefer, Nando i 13 gości