Jestem legendą. Roger Federer: droga ku chwale.
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
Właśnie najgorzej, że wtedy człowiek był taki młody i nie wszystko było tak istotne jak dzisiaj. No i nie było łatwego dostępu do transmisji. Tylko tak widocznie musiało być, inaczej nie wiadomo czy tak mocno by na mnie wpłynął.
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
Patrząc co się dzieje teraz z młodzieżą, nie wiemy czy Federer byłby właśnie tym kim jest, gdyby się urodził 10 lat później.
- Robertinho
- Posty: 50853
- Rejestracja: 15 lip 2011, 17:13
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
Finał TMC 2006 uwielbiam, absolutnie szczytowy, idealnie wyważony miedzy ofensywą i aktywną defensywą Fed. Poezja:pascal pisze: ↑04 maja 2020, 21:56 U mnie zaczęła się ta stopniowa więź kibicowska z Fedem w 2004 roku właśnie, gdy pokonał w finale Marata- ulubieńca mojego brata. Za rok przyszedł bolesny rewanż i to przekazany w wiadomościach sportowych na jedynce, bo byłem u dziadków na feriach zimowych bez internetu(później nadrobiłem i wracałem wiele razy, te dwa dropszoty w tb 4 widzę w pamięci do teraz). A AO śledziłem w Fakcie oraz na jedynce. Pamiętam, że już wtedy czekałem w napięciu cały dzień na wynik, więc jakoś mi zależało na Szwajcarze, ale to nie było dojrzałe kibicowanie. Podobały mi się wyniki oraz lekkość w grze, ale z pewnością nie doceniałem całego kunsztu Szwajcara ani nie zdawałem sobie z niego sprawy. Ale meczem do "zakochania" w moim przypadku było z pewnością spotkanie z Blake'iem w mastersie 2006. Ten bekhend robił niezwykłe wrażenie. I do dzisiaj pamiętam poszczególne punkty z tego spotkania- jak bekhendowy half-volley z końcowej przy bp. w 3 secie. Niedawno, chyba w Bazylei Roger zagrał podobne uderzenie z Mannarino.
Czołem Uśmiechniętej Polsce!
- Robertinho
- Posty: 50853
- Rejestracja: 15 lip 2011, 17:13
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
A zupełnie dygresyjnie i OT, zrobiło Mugowi krzywdę okrzyknięcie nowym Fedem, czy to tak naprawdę nie miało znaczenia, więcej by nie wygrał?Mario pisze: ↑04 maja 2020, 21:59Gdzieś jak Dimug teraz.Robertinho pisze: ↑04 maja 2020, 21:57A jak sytuował się w Twoim rankingu, zanim odwrócił rywalizację z Lleytonem?
Czołem Uśmiechniętej Polsce!
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
@Kiefer
Racja. Nigdy bym się nie spodziewał, że jakiś obcy człowiek może tak na mnie wpłynąć i tak mocno będę przeżywał jego spotkania. Tym bardziej, że to nie Polak. Jak tak można, toż to niepatriotyczne![:] :]](./images/smilies/%5Bdblpt%5D%5D.gif)
Racja. Nigdy bym się nie spodziewał, że jakiś obcy człowiek może tak na mnie wpłynąć i tak mocno będę przeżywał jego spotkania. Tym bardziej, że to nie Polak. Jak tak można, toż to niepatriotyczne
![:] :]](./images/smilies/%5Bdblpt%5D%5D.gif)
- Robertinho
- Posty: 50853
- Rejestracja: 15 lip 2011, 17:13
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
Federer vs Sampras, tu bym zrobił mały podpunkt, skoro poruszyłeś:
Oglądaliście ten mecz, uznawaliście go za jakoś znaczący, przekazanie pałeczki? Bo ja nie i byłem... za Samprasem.

Czołem Uśmiechniętej Polsce!
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
Gdy Sampras zbliżał się do końca kariery, dopiero zaczynałem poznawać zasady piłki nożnej, więc nie było szans na czynne kibicowanie. Postać ta zaintrygowała mnie przede wszystkim podczas lektury Open, gdzie pomimo wyciągnięcia przez Agassiego kilku brudów, Pete został przedstawiony jako absolutny GOAT swoich czasów, ktoś do kogo w określonych warunkach nikt nie miał podjazdu. Do tego dochodzi pewna symbolika, że Sampras reprezentuje styl, którego tak bardzo dzisiaj brakuje, plus wizerunkowo lubię typ sportowca "cichego zabójcy", który przesadnio nie okazuje emocji. No i jeszcze slam dunki, moje ulubione efekciarskie zagrania w tenisie, to z pewnością miał lepsze od Federera. Niestety materiał audiowizualny kręcony kalkulatorem.Robertinho pisze: ↑04 maja 2020, 21:55Ciekawe podejście, znane też w innych dyscyplinach, po części sam je podzielam. Nie, zakazu nie ma, Rafa Nadal pojawi się dziś w dyskusji, nie ma wszak światła bez ciemności.Żilu pisze: ↑04 maja 2020, 21:50 Może dla odmiany wypowiem się jako kibic zdecydowanie młodszy stażem od większości forumowiczów.
Kompletnie nie jestem w stanie określić kiedy dokładnie zacząłem kibicować Federerowi. Na pewno nie był to jakiś jeden szczególny moment, a raczej naturalna kolej rzeczy, tak jak to, że będąc Polakiem kibicujesz polskiej reprezentacji w piłce nożnej, a nie niemieckiej. Nie wiem czy dzisiaj nawiązania do Nadala będą banowane, czy jednak uznajemy, że jest to Yin-Yang, którego nie da się rozdzielić, ale jestem pewien, że taki stan rzeczy ma związek z sympatycznym Majorkaninem, wzbudzającym powszechny zachwyt gawiedzi swoją walecznością, fizycznością i kortową ekspresją. To był powód, że trzeba za wszelką cenę wspierać jego największych oponentów, zatem wybór nie był trudny. Jak to bywa w większości kibicowskich przypadków pierwszy impuls był emocjonalny, ale szybko wkręciłem się w styl gry Federera, nawet jeśli w ostatnich latach najwyższy poziom prezentował tylko chwilami.Czy byłeś wcześniej sympatykiem Samprasa, czy ten awatar to przypadek?
Ostatnio zmieniony 04 maja 2020, 22:14 przez Żilu, łącznie zmieniany 2 razy.
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
Nowych Federerów to już miało być chyba dziesięciu. Także już w to nie wierzę, że pojawi się ktoś bardzo podobny. I dobrze.
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
Dimug gdyby miał być wielki to by był.
Na mnie najpierw w tak olbrzymi sposób wpłynął Ronaldo, no i właśnie, Ronaldo... To chyba po jego zejściu ze sceny znalazłem miejsce w sercu na dobre dla Federera, tak w sumie teraz o tym pomyślałem.
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
Rroggerr kiedyś w miarę celnie to opisał, gdyby nie robienie z niego drugiego Feda to nie pozbierałby tylu dzikich kart i miałby trochę trudniej na początku, później pewnie znowu nieco łatwiej, gdyby ludzie nie robili z niego kogoś, kim nie jest. Koniec końców wyjdzie na zero, nie był i nie jest Grigor tenisistą stworzonym do wielkich rzeczy.Robertinho pisze: ↑04 maja 2020, 22:05A zupełnie dygresyjnie i OT, zrobiło Mugowi krzywdę okrzyknięcie nowym Fedem, czy to tak naprawdę nie miało znaczenia, więcej by nie wygrał?
MTT bilans finałów (22-29)
W: Queen's Club 13, Monte Carlo 14, Australian Open 15, Nottingham 15, Chennai 16, Rio de Janeiro 17, Wiedeń 17, Acapulco 18, Madryt 18, Queen's Club 21, Cincinnati 21, Indian Wells 21, World Tour Finals 21, s-Hertogenbosch 22, Roland Garros 23, Astana 23, Hong Kong 24, Madryt 24, Umag 24, Tokio 24, Australian Open 2025, Dallas 25
F: Auckland 14, Miami 14, Roland Garros 14, Waszyngton 14, World Tour Finals 14, Rio de Janeiro 15, US Open 15, Estoril 16, Pekin 17, Rio de Janeiro 18, Monte Carlo 18, Rzym 18, Lyon 18, Metz 18, Hamburg 20, Madryt 21, St. Petersburg 21, Adelajda-2 22, Buenos Aires 22, Rio de Janeiro 22, Cincinnati 22, Astana 22, Rio de Janeiro 23, Bastad 23, Rio de Janeiro 24, Dubaj 24, Basel 24, Brisbane 25, Buenos Aires 25
W: Queen's Club 13, Monte Carlo 14, Australian Open 15, Nottingham 15, Chennai 16, Rio de Janeiro 17, Wiedeń 17, Acapulco 18, Madryt 18, Queen's Club 21, Cincinnati 21, Indian Wells 21, World Tour Finals 21, s-Hertogenbosch 22, Roland Garros 23, Astana 23, Hong Kong 24, Madryt 24, Umag 24, Tokio 24, Australian Open 2025, Dallas 25
F: Auckland 14, Miami 14, Roland Garros 14, Waszyngton 14, World Tour Finals 14, Rio de Janeiro 15, US Open 15, Estoril 16, Pekin 17, Rio de Janeiro 18, Monte Carlo 18, Rzym 18, Lyon 18, Metz 18, Hamburg 20, Madryt 21, St. Petersburg 21, Adelajda-2 22, Buenos Aires 22, Rio de Janeiro 22, Cincinnati 22, Astana 22, Rio de Janeiro 23, Bastad 23, Rio de Janeiro 24, Dubaj 24, Basel 24, Brisbane 25, Buenos Aires 25
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
Dwa razy tak.Robertinho pisze: ↑04 maja 2020, 21:59Siema Art, widzę, że podchodzisz standardowo ambitnie, konkret, albo w ogóle.Art pisze: ↑04 maja 2020, 21:52 Nie wiem kiedy dokładnie go poznałem, ale musiało to być gdzieś w 2001 r., bo Federer był w moich rozgrywkach, które toczyłem w gierce tenisowej na Pegasusie, z której następnie wyniki zapisywałem w specjalnym zeszycie.Zdaje się, że pierwszy raz w dłuższym wymiarze widziałem go w drugiej rundzie Wimbledonu 2003 z Koubkiem. Potem widziałem kilka meczów w drugim tygodniu z finałem włącznie, po którym tak się rozkleił i już wtedy zyskał moja dużą sympatie, m.in. ze względu na jednoręczny bekhend. Podczas AO 2004 widziałem wszystkie jego mecze od czwartej rundy i przerodziło się to w poważniejsze kibicowanie, bo już porażka z Gugą na RG mnie dość mocno rozczarowała. Decydujący moment to AO 2005 i legendarny półfinał z Maratem. Byłem tam za Fedem, z tym, że od zawsze uwielbiałem długie nocne mecze w Melbourne i jeszcze wtedy we mnie trochę siedziało to, że dwa lata wcześniej nie widziałem maratonu Roddicka z El Aynaouim i byłem spragniony długich pięciosetówek. Tak więc w czwartym secie jakoś lekko byłem za Maratem i przedłużeniem meczu, a potem tego żałowałem
I paradoksalnie po takiej porażce zostałem zagorzałym Federastą, a półfinał RG 2005 z Nadalem był jednym z największych przeżyć kibicowskich w tamtym czasie. Potem już to wszystko poszło i trwa do dzisiaj.
Jego dominacja na początku była dla mnie dużym zaskoczeniem. Wiadomo grał fajnie i efektownie, ale mając te 12 lat i dopiero wkręcając się na dobre w regularne oglądanie tenisa nie przyszło mi to do głowy, że można tak zdominować rozgrywki.Co do tego okresu to najbardziej żałuję, że przypadł na czas, gdy tyle transmisji było w takim tworze jak Polsat Info i tych meczów, przede wszystkim w Mastersach sporo mi przepadło.
Zatem Roger był Twoim pierwszym sportowym idolem? Idolem w ogóle?


- Robertinho
- Posty: 50853
- Rejestracja: 15 lip 2011, 17:13
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
Pełna zgoda. Dziś wszystkiego jest za dużo, nie ma żadnej aury tajemniczości, sportowcy relacjonują nam swoje życie w mediach społecznościowych. Szczerze mówiąc, ciężko byłoby mi teraz zauroczyć się infantylnym debilem, być może nasi idole też tacy w pewnym wieku byli(ale raczej jednak nie), ale nie mieli okazji się tym za bardzo chwalić . Dziś atencyjność i sprzedawanie wszystkiego niszczy moim zdaniem prawdziwy podziw i uznanie dla sportowców.
Czołem Uśmiechniętej Polsce!
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
@Robertinho, nie oglądałem meczu z Samprasem, ale pewnie bym kibicował Petowi. Trzeba przyznać, że niezwykle symboliczny pojedynek.
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
Zaczęło się podobnie, jak u Arta, w okolicach 2000-01. Jednak z racji tego, że byłem wtedy gówniarzem, to nie pamiętam z wtedy zbyt wiele oprócz tego, że porwał mnie jego styl, szczególnie, że moim ulubieńcem wtedy był Thomas Enqvist. Kto widział go w akcji ten wie, o czym mówię.
Szwedzka szkoła rąbania drewna czystej krwi.
No i ogólnie najwięcej pamiętam z czasów 2009 i wyżej, także najlepsze wspomnienia mocno wypełnione też licznymi porażkami. Era dominacji jakoś wyblakła w mym sercu.

No i ogólnie najwięcej pamiętam z czasów 2009 i wyżej, także najlepsze wspomnienia mocno wypełnione też licznymi porażkami. Era dominacji jakoś wyblakła w mym sercu.
Tytuły (30):
2025: Miami 2024: Montreal, Bazylea 2023: Wiedeń 2022: Miami, Astana, Bazylea, WTF Turyn 2021: Monte Carlo, Madryt, Winston-Salem 2019: Newport, US Open, 2018: Brisbane, Quito, Indian Wells, Monte Carlo, Monachium, Roland Garros, 2017: Auckland, Waszyngton, Shenzen, 2015: Doha, Sydney, Houston, Roland Garros, 2013: US Open, 2012: Nicea, 2011: Los Angeles, WTF Londyn, Wcześniej: Za słaba era, żeby coś wpisywać.
Finały (38):
2025: Barcelona 2024: Brisbane, Cordoba, Estoril, WTF Turyn 2023: Auckland, Rotterdam, Dubaj, Barcelona 2022: Rotterdam, Monte Carlo, Monachium, Rzym, Newport, Hamburg, Gijon 2021: Monachium, Rzym, 2020: Rzym, Antwerpia, 2019: Rotterdam, Rzym, Roland Garros, 2018: Halle, 2017: Stuttgart, 2016: Tokio, Shanghai, Bazylea, 2015: Wiedeń, WTF Londyn, 2014: Doha, 2013: Cincinnati, 2012: Monte Carlo, Roland Garros, Sztokholm, 2011: Marsylia, Monte Carlo, Wimbledon, US Open, Wcześniej: Za słaba era, żeby coś wpisywać.
2025: Miami 2024: Montreal, Bazylea 2023: Wiedeń 2022: Miami, Astana, Bazylea, WTF Turyn 2021: Monte Carlo, Madryt, Winston-Salem 2019: Newport, US Open, 2018: Brisbane, Quito, Indian Wells, Monte Carlo, Monachium, Roland Garros, 2017: Auckland, Waszyngton, Shenzen, 2015: Doha, Sydney, Houston, Roland Garros, 2013: US Open, 2012: Nicea, 2011: Los Angeles, WTF Londyn, Wcześniej: Za słaba era, żeby coś wpisywać.
Finały (38):
2025: Barcelona 2024: Brisbane, Cordoba, Estoril, WTF Turyn 2023: Auckland, Rotterdam, Dubaj, Barcelona 2022: Rotterdam, Monte Carlo, Monachium, Rzym, Newport, Hamburg, Gijon 2021: Monachium, Rzym, 2020: Rzym, Antwerpia, 2019: Rotterdam, Rzym, Roland Garros, 2018: Halle, 2017: Stuttgart, 2016: Tokio, Shanghai, Bazylea, 2015: Wiedeń, WTF Londyn, 2014: Doha, 2013: Cincinnati, 2012: Monte Carlo, Roland Garros, Sztokholm, 2011: Marsylia, Monte Carlo, Wimbledon, US Open, Wcześniej: Za słaba era, żeby coś wpisywać.
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
Oglądałem te spotkanie z Samprasem i dla mnie Pete był tylko jakimś dziadem z rekordami. Nie znałem go, był już żywą legendą i tylko tyle. Liczył się już tylko Roger.
- Robertinho
- Posty: 50853
- Rejestracja: 15 lip 2011, 17:13
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
A gdybyś miał ich porównać, zestawić, który byłby oceniony wyżej, oczywiście w kontekście swoim czasów?Żilu pisze: ↑04 maja 2020, 22:08
Gdy Sampras zbliżał się do końca kariery, dopiero zaczynałem poznawać zasady piłki nożnej, więc nie było szans na czynne kibicowanie. Postać ta zaintrygowała mnie przede wszystkim podczas lektury Open, gdzie pomimo wyciągnięcia przez Agassiego kilku brudów, Pete został przedstawiony jako absolutny GOAT swoich czasów, ktoś do kogo w określonych warunkach nikt nie miał podjazdu. Do tego dochodzi pewna symbolika, że Sampras reprezentuje styl, którego tak bardzo dzisiaj brakuje, plus wizerunkowo lubię typ sportowca "cichego zabójcy", który przesadnio nie okazuje emocji.
Czołem Uśmiechniętej Polsce!
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
No bo to też było trochę tak że jako kompletny berbeć pamiętam, że o numer jeden na różnych turniejach rywalizowali Muster z Samprasem. Jako że to był sezon gry na ziemi no to ogólnie był taki okres, że Muster na cegle wygrywał wszystko albo prawie wszystko. Oczywiście stanąłem po niewłaściwej, austriackiej stronie. I potem po latach postanowiłem to mimochodem nadrobić.Robertinho pisze: ↑04 maja 2020, 22:01 Kolejna osoba, która zaczęła kibicować Fedowo po porażce i to takiej znaczącej, bardzo ciekawe... Ale i tak wyrosłeś na konkretny beton, prawie taki jak ja.Uwielbiam mecz z Andrijewem, napiny Fedka z niego nawet latami w avie miałem.
![]()

Nie będę wspominał o takich kwestiach jak męczące jęczenie Nadala na korcie czy łapa Nadala nadająca się do obsługi kilofa.
Ostatnio zmieniony 04 maja 2020, 22:16 przez Del Fed, łącznie zmieniany 1 raz.
Rafael Nadal, to zło, zgoda?
PS. Nie ma zgody na brak zgody.
PS. Nie ma zgody na brak zgody.
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
Widzę, że @Barty widzi to podobnie jak ja, no i ten Enquist, też mu kibicowałem, choć nie będę ściemniał, że pamiętam za co. 

- Robertinho
- Posty: 50853
- Rejestracja: 15 lip 2011, 17:13
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
Witam najspokojniejszego fana Rogera na piątej planecie od Słońca! Skoro przywołałeś Szweda, pamiętasz finał Bazylei z Rogerem(oczywiście przegrany przez Szwajcara, w pięciu setach, a jakże!).Barty pisze: ↑04 maja 2020, 22:12 Zaczęło się podobnie, jak u Arta, w okolicach 2000-01. Jednak z racji tego, że byłem wtedy gówniarzem, to nie pamiętam z wtedy zbyt wiele oprócz tego, że porwał mnie jego styl, szczególnie, że moim ulubieńcem wtedy był Thomas Enqvist. Kto widział go w akcji ten wie, o czym mówię.Szwedzka szkoła rąbania drewna czystej krwi.
No i ogólnie najwięcej pamiętam z czasów 2009 i wyżej, także najlepsze wspomnienia mocno wypełnione też licznymi porażkami. Era dominacji jakoś wyblakła w mym sercu.
Czołem Uśmiechniętej Polsce!
Re: Nocny WF, czyli wieczór fanboja
Jednak ta dojrzała więź zaczęła się kształtować w roku 2008 jak u del feda- począwszy od 3-setowej porażki z Novakiem(!!!- dla mnie wtedy przysłowiowy szok i niedowierzanie). Nie przywykłem do przegranych w szlemach poza feralnym Hiszpanem, ale doceniałem go i nie miałem traumy. Do Wimbledonu 2008, kiedy wracałem od dziadków samochodem z rodzicami i słuchałem komunikatów radiowych z finału. Zacząłem godzić się z porażką idola, ale wróciliśmy i szybko odpaliłem streama i w niesamowitym napięciu oglądałem do wieczora. Po fakcie czułem jakąś próżnię w sobie. Robertinho wspominał tu często o tym, że Fed potrafi wrócić, dać nadzięję(bp w decydującym jako pierwszy) a potem nagle polec. Coś w tym rodzaju, choć nie do końca. Byłem podbudowany wykradnięciem 2 setów, ale wewnętrznie/głęboko czułem, że tego dnia się po prostu nie uda i koniec. Nazajutrz pojechałem z mamą na pielgrzymkę do Rosji
. I gdzieś w połowie wycieczki, banery Rogera w Moskwie ciągle przywoływały emocje z finału
. Od tego momentu zaczęła się ta najbardziej emocjonalna część przygody ze świadomością, że "mistrz potrzebuje wsparcia". I od tego momentu zaczęło się kibicowanie przeciwko Rafie- patrz Us Open 2008 ze Szkotem. Kolejnym niezwykłym przeżyciem był dla mnie mecz z Murray'em w WTF, które szczególnie upodobałem i bardzo mi zależało, żeby Roger przeszedł dalej. Dodatkowo imponowała mi jego waleczność, upartość, upór, których wcześniej nie doceniałem.


Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 16 gości