Jerzy Janowicz
- DUN I LOVE
- Administrator
- Posty: 197667
- Rejestracja: 14 lip 2011, 22:04
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Jerzy Janowicz
Wolfke już snuje wizje Janowicza, który "może być pierwszym tenisistą świata". Spokojnie, najpierw dajcie mu wejść do Top-20. Chyba niektórzy zapominają, że na sam szczyt prowadzi długa, kręta droga, przede wszystkim poprzez długie i wyczerpujące pojedynki w Wielkim Szlemie. Lepiej troszeczkę tonować nastroje.
MTT Titles/Finals
Spoiler:
Re: Jerzy Janowicz
Ciekawe, co Sylwek Sikora na to?DUN I LOVE pisze:Wolfke już snuje wizje Janowicza, który "może być pierwszym tenisistą świata".

"Kto jest dobry? Kto zły? Nie ma ludzi dobrych i złych, są tylko złe albo dobre uczynki. I ludzie, którzy miotają się między nimi." Éric-Emmanuel Schmitt
- Jacques D.
- Posty: 7701
- Rejestracja: 30 gru 2011, 23:02
Re: Jerzy Janowicz
http://www.sportowefakty.pl/tenis/32077 ... -w-sezonieATP Paryż: Jerzy Janowicz może zostać drugim kwalifikantem z tytułem w sezonie
autor: Rafał Smoliński | 2012-11-03, 19:10 | źródło: inf. własna
Jerzy Janowicz został w sobotę siódmym w tym roku tenisistą, który po przejściu eliminacji awansował do finału zawodów głównego cyklu. Wcześniej tylko jednemu kwalifikantowi udało się zdobyć tytuł.
Tenisistą, któremu po przejściu kwalifikacji udało się sięgnąć w obecnym sezonie po mistrzowskie trofeum, został w styczniu Jarkko Nieminen. Leworęczny Fin pokonał w finale turnieju w Sydney Francuza Juliena Benneteau.
Wyczyn Nieminena mogło jeszcze w tym roku powtórzyć pięciu kolejnych zawodników, jednak żadnemu z nich nie udało się odnieść zwycięstwa. Swoich sił próbowali: Australijczyk Marinko Matosević (w Delray Beach), Amerykanin Brian Baker (w Nicei), Niemiec Philipp Petzschner (w Den Bosch), Litwin Ricardas Berankis (w Los Angeles) oraz Słoweniec Grega Zemlja (w Wiedniu).
Wszyscy kwalifikanci, którzy osiągnęli w tym roku finały, czynili to jednak w zawodach rangi ATP World Tour 250. Z kolei Jerzy Janowicz powalczy w niedzielę o mistrzowskie trofeum w turnieju rozgrywanym w Paryżu, zaliczanym do cyklu ATP World Tour Masters 1000.
Kwalifikanci w finałach tegorocznych zawodów głównego cyklu:
I know the pieces fit.
Spoiler:
- Jacques D.
- Posty: 7701
- Rejestracja: 30 gru 2011, 23:02
Re: Jerzy Janowicz
http://www.sportowefakty.pl/tenis/32075 ... alian-openJerzy Janowicz w Top 30 rankingu ATP i z rozstawieniem na Australian Open
autor: Rafał Smoliński | 2012-11-03, 17:34 | źródło: inf. własna
Osiągnięty w sobotę przez Jerzego Janowicza finał paryskiego turnieju rangi ATP World Tour Masters 1000 przyniesie Polakowi wiele korzyści. Łodzianin m.in. sporo awansuje w światowym rankingu.
Za awans do niedzielnego finału turnieju organizowanego w paryskiej hali Bercy Jerzy Janowicz otrzyma 600 punktów, do których doliczone mu jeszcze zostanie 25 punktów za przejście eliminacji. Polak w poniedziałkowym notowaniu światowej klasyfikacji przesunie się więc z 69. pozycji na 26. miejsce, a w przypadku zwycięstwa we francuskiej stolicy może nawet awansować na 22. lokatę. Pewne już jest, że nasz reprezentant będzie rozstawiony podczas styczniowego, wielkoszlemowego Australian Open.
Finał turnieju rangi ATP World Tour Masters 1000 to również znaczne korzyści finansowe. 21-letni łodzianin po sobotnim półfinale już może sobie zapisać na swoje konto sumę 234 685 euro, a w przypadku triumfu w paryskich zawodach otrzyma czek na kwotę 479 tys. euro.
I know the pieces fit.
Spoiler:
- Jacques D.
- Posty: 7701
- Rejestracja: 30 gru 2011, 23:02
Re: Jerzy Janowicz
http://www.sportowefakty.pl/tenis/32082 ... acyjnosciaWojciech Fibak: Jerzy Janowicz zaskakuje kombinacyjnością
autor: Polska Agencja Prasowa | 2012-11-03, 21:51 | źródło: PAP |
Wojciech Fibak jest pod wrażeniem stylu gry prezentowanego przez Jerzego Janowicza, który w sobotę awansował do finału turnieju ATP Tour Masters 1000 w Paryżu.
- Jerzy stosuje dwa warianty: uderza bardzo mocno, wykorzystując całą siłę rażenia, jaką posiada lub odwrotnie - stosuje skróty. Czasami zaczyna grać spokojniej i w ten sposób sprawia, że rywale są już zupełnie zdezorientowani i często popełniają błędy. Nie widziałem dotąd zawodnika o podobnych warunkach fizycznych, który byłby tak zwrotny i tak często prezentował zagrania techniczne - powiedział PAP Fibak.
Janowicz we wcześniejszych spotkaniach zazwyczaj miał słabszy początek, przez co przegrywał pierwsze partie. W sobotnim półfinale, w którym jego przeciwnikiem był Francuz Gilles Simon, to niespełna 22-letni zawodnik z Łodzi triumfował w inauguracyjnej odsłonie.
- Muszę przyznać, że już się przyzwyczaiłem do tego, że "Jerzyk" powoli wchodzi w mecz i dzisiejszą postawą trochę mnie zaskoczył. Nawet napisałem do znajomych po pierwszym secie, że boję się, że przegra w trzech - dodał były tenisista.
Jak podkreślił, to, że turniej odbywa się w hali, jest atutem zajmującego obecnie 69. miejsce w światowym rankingu Polaka. - To mu bardzo odpowiada, bowiem może wykorzystać swoją podstawową broń - atomowy serwis oraz mocny forhend. Nie musi się też przejmować np. warunkami atmosferycznymi. Ciekawe, czy jego gra sprawdzi się także w innych zawodach, np. w Australian Open - zastanawiał się Fibak.
Finałowym rywalem Janowicza w stolicy Francji będzie piąty w rankingu ATP World Tour Hiszpan David Ferrer. Zdaniem najlepszego polskiego tenisisty w historii jest to przeciwnik porównywalny do dotychczasowych rywali łodzianina. - Gra podobnie chociażby do Serba Janko Tipsarevica. Nawet jeśli Jerzy przegra, to i tak dotarcie do finału tej prestiżowej imprezy jest jego wielkim sukcesem. Już zapisał się w historii polskiego tenisa. Uważam, że w pełni zasłużył na nagrodę za "najbardziej imponujący debiut roku" ("the most impressive newcomer of the year") - zaznaczył.
Jak dodał, skład finału nie jest powodem do zadowolenia dla organizatorów turnieju. - Tamtejsza publiczność bardzo polubiła Jerzego, ale - co zrozumiałe - wolałaby zobaczyć w niedzielnym meczu swojego reprezentanta. W drugim półfinale również odpadł Francuz. Dodatkowo Ferrer - przy wszystkich jego atutach - jest jednak najmniej ciekawym dla kibiców graczem z czołowej piątki, bowiem jest typem rzemieślnika - podsumował.
Fibak w 1982 roku triumfował w Paryżu w turnieju tej samej rangi. - Mam nadzieję, że dokładnie po 30 latach będziemy mieć powtórkę tamtego wyniku - powiedział.
Były tenisista, który obecnie przebywa w Grecji, wybiera się w niedzielę do stolicy Francji. - Obawiam się jednak, że jeśli spotkanie rozpocznie się ok. godz. 15 i nie będzie zbyt zacięte, to mogę nie zdążyć dotrzeć na czas do hali Bercy - przyznał.
I know the pieces fit.
Spoiler:
- Jacques D.
- Posty: 7701
- Rejestracja: 30 gru 2011, 23:02
Re: Jerzy Janowicz
http://www.sportowefakty.pl/tenis/32088 ... -janowiczaATP Paryż: Rozbicie muru Ferrera ostatnim krokiem do cudu Janowicza
autor: Krzysztof Straszak | 2012-11-04, 10:33 | źródło: inf. własna
Zawodnik, który wygrał w tym sezonie w premierowym cyklu najwięcej meczów ze wszystkich tenisistów, gra w Bercy o największy sukces w karierze. To daje pojęcie o ogromie dokonania Jerzego Janowicza.
Gdy szybko wykruszyli się Djoković i Murray, a Berdych zatrzymał się w ćwierćfinale, honoru czołówki na placu boju w turnieju ATP World Tour serii Masters 1000 w Paryżu-Bercy broni David Ferrer, co najmniej od ubiegłego roku jeden z najpoważniejszych kandydatów do miana "tego piątego".
"Ten piąty" to znaczy ten, który prowadzi w rankingu, jeśli nie brać pod uwagę (w kolejności alfabetycznej:) Djokovicia, Federera, Nadala i Murraya - oni zmonopolizowali walkę o najwyższe cele.
"Ten piąty", Hiszpan, 30 lat życia i ponad cztery lata w gronie dziesięciu (był już czwarty) najlepszych tenisistów świata, walczy w niedzielę (finał o godz. 15; transmisja Polsat Sport) o to samo, co Janowicz, mający 21 lat i cztery mecze w Wielkim Szlemie.
"Gra Janowicza na poziomie najlepszych"
Mówi się, że Ferrer jest najlepszym tenisistą z tych, którzy nigdy nie wygrali turnieju serii Masters 1000, obejmującej dziewięć imprez rocznie. Bardzo obruszył się, gdy w Madrycie rodzima prasa przeinaczyła jego słowa, rzekomo o tym, że jest tak dobry, że w końcu wygra jakiś Masters 1000.
Ferrer, współwłaściciel turnieju w Walencji, człowiek ułożony, na konferencjach prasowych przypominający stylem wypowiedzi bardziej działacza niż tenisistę, nie powiedziałby nigdy publicznie czegoś takiego.
Bajka o Jerzyku, który odważył się marzyć
Gdy w sezon, w którym Radwańska została wicemistrzynią Wimbledonu i wygrała w Miami, wpiszemy niewiarygodny pochód Janowicza w Bercy, przekonamy się nagle, że tenis ma w Polsce zawrotne perspektywy.
W piątek, po zwycięstwie nad Llodrą i awansie do czwartego w karierze finału imprezy Masters 1000, mówił za to o Janowiczu: - Jego gra jest w tym tygodniu na poziomie najlepszych tenisistów świata.
O swojej grze przeciw Llodrze, zawodnikowi charakteryzowanemu w dzisiejszym tenisie jako ultraofensywy, nie bał się powiedzieć, że było to trochę catenaccio: - Wywarł na mnie wiele presji, postawił w ciężkiej sytuacji. Jeśli idzie o atak i wolej, to jest wśród najlepszych specjalistów na świecie. Ale potrafiłem to znieść.
"Lew z Łodzi"
Bo Ferru jest jak mur, jak kamień. "Gdy poradzi sobie ze strzałami Janowicza, spotka się z Przeznaczeniem" - pisze w niedzielę dziennik "AS", który Janowicza nazywa "Lwem z Łodzi". Tenisista spod Alicante nie tylko wygrał najwięcej meczów w sezonie (71), ale najwięcej ich w ogóle zagrał (85). Zdobył sześć tytułów, tyle co współprowadzący z nim na liście Federer.
Tytuł w Bercy, najcenniejszy w karierze, byłby dla Ferrera znakomitą przystawką do dwóch ostatnich tygodni sezonu: najpierw powalczy w Mastersie w Londynie (jest w grupie z Federerem, Del Potro i Tipsareviciem), potem najpewniej wesprze broniącą Pucharu Davisa kadrę narodową w finale w Pradze.
"Gdzie ukrywał się ten chłopak?"
Pierwsza strona niedzielnego wydania "L'Équipe" ozdobiona jest między innymi fotografią klęczącego na korcie centralnym Janowicza. Głównemu artykułowi działu tenisowego towarzyszy fotografia kryjącego twarz w dłoni polskiego tenisisty, stojącego po meczu przy siatce, gdzie z uśmiechem zwraca się do niego Simon. "Mimo swoich kolejnych zwycięstw nad Kohlschreiberem, Čiliciem, Murrayem i Tipsareviciem, Janowicz nie przyzwyczaił się do wygranej - pisze gazeta - Wczoraj nie mógł uwierzyć, że pokonał Simona i otworzył sobie wrota do finału".
Dla paryskiego dziennika historia Janowicza, "brutala i artysty", jest "historią inna niż inne": prezentowana jest droga łodzianina na szczyt, od problemów finansowych do dziesięciu wozów transmisyjnych, które przed domem blokują dziś ponoć całą jego ulicę. Starcie z Ferrerem będzie "kolizją stylów".
Jerzy Janowicz: Wolałbym grać z Ferrerem
- Prezydent jeszcze nie dzwonił, ale dzwonili z Kancelarii - żartował po meczu Jerzy Janowicz. Polak zagra w niedzielę w finale turnieju ATP Masters 1000 w Paryżu.
Nazwisko Janowicza trafia w niedzielę na pierwszą stronę "Marki", przesadnie nazywającej Ferrera "najlepszym tenisistą roku". Joan Solson prezentuje profil Janowicza, porównując jego przypadek - tenisisty mającego w karierze tylko jeden znakomity tydzień - do Marcosa Baghdatisa, finalisty Australian Open 2006. Gazeta pisze, że Janowicz przyjechał do Paryża z tym samym sprzętem Nike'a, z którym grał finały juniorskich US Open 2007 i Rolanda Garrosa 2008, i że nie wystąpił w tym roku w eliminacjach Australian Open, bo nie miał pieniędzy na podróż do Melbourne.
Juan José Mateo pisze w "El País": "Janowicz to nieznany 21-latek, który odprawił Simona, swoją piątą w turnieju ofiarę z Top 20, swoimi imponującymi wyjściami, spektakularnym serwisem i uderzeniami jak grzmoty znów prowokując pytanie: gdzie ukrywał się wcześniej ten chłopak, numer 69 rankingu?
I know the pieces fit.
Spoiler:
- DUN I LOVE
- Administrator
- Posty: 197667
- Rejestracja: 14 lip 2011, 22:04
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Jerzy Janowicz
Supporting Jerzy Janowicz: Rules and Regulations
http://www.menstennisforums.com/showthread.php?t=212455
Buahaha.
http://www.menstennisforums.com/showthread.php?t=212455
Buahaha.

MTT Titles/Finals
Spoiler:
- Jacques D.
- Posty: 7701
- Rejestracja: 30 gru 2011, 23:02
Re: Jerzy Janowicz
http://www.sportowefakty.pl/tenis/32079 ... z-ferreremJerzy Janowicz: Wolałbym grać z Ferrerem
autor: Robert Pałuba | 2012-11-03, 19:56 | źródło: inf. własna
- Prezydent jeszcze nie dzwonił, ale dzwonili z Kancelarii - żartował po meczu Jerzy Janowicz. Polak zagra w niedzielę w finale turnieju ATP Masters 1000 w Paryżu.
W przeciwieństwie do pojedynku ćwierćfinałowego, w sobotę Jerzy Janowicz od samego początku przystąpił do pojedynku na najwyższych obrotach, popełniając mało błędów i starając się wywierać presję na rywalu: - Na początku byłem trochę zestresowany, podobnie jak wczoraj. Dzisiaj jednak trochę lepiej udało mi się opanować nerwy - mówił po meczu bohater turnieju.
Przełamanie w szóstym gemie pierwszej partii było wg łodzianina kluczowym punktem spotkania, bowiem Janowicz był pełen obaw o losy ewentualnej rozgrywki tiebreakowej - Całe szczęście, że udało mi się przełamać Simona w pierwszym secie. W tie breaku, przy takiej publiczności, która wspiera swojego zawodnika, mogłoby być naprawdę ciężko. Po tym przełamaniu nabrałem dużo pewności siebie.
- W drugiej partii szanse zmarnowałem trochę wcześniej, miałem już 30-0 przy serwisie Simona - zauważył Polak. - Ale nie rozluźniłem się, cały czas trzymałem się swojej gry, starałem się atakować. Postawiłem go w końcówce pod ścianą, break był do 15. Dobrze, że udało mi się go przełamać i zaoszczędziłem sobie nerwów w końcówce - dodał zadowolony z ponownie wzorowo zdającej egzamin taktyki Janowicz.
Łodzianin przyznawał po poprzednich zwycięstwach, że kompletnie nie dociera do niego skala i prestiż paryskiego sukcesu. Czy ta "dezorientacja" pomaga mu w walce z presją na korcie?
- W żadnym meczu nie jestem faworytem. Nie byłem faworytem w I rundzie, nie byłem nim też w półfinale, więc nie ciąży na mnie presja. Mogę tylko zdobywać plusy po wygranych meczach, a jak przegram spotkanie, to przecież nie stanie się dramat. To czołówka świata i mam prawo ponieść porażkę. To na pewno ochładza moją drogę - komentuje Polak, który wygrał w Paryżu już siedem spotkań, w tym pięć z przedstawicielami czołowej dwudziestki rankingu.
Janowicz znany jest z tego, że nie lubi kalkulacji i porównań, ale tym razem zdradził, z kim wolałby zagrać w ewentualnym finale: - Na pewno Llodra byłby trudnym przeciwnikiem. Jest leworęczny, a z zawodnikiem leworęcznym jeszcze tu nie grałem. No i oczywiście jest Francuzem i wspierałaby go publiczność - ocenia finalista turnieju. - Bardziej neutralnym rywalem byłby David Ferrer. Jego styl powinien mi odpowiadać, nie gra jakoś strasznie agresywnie. Serwis nie jest u niego główną bronią, więc wolałbym zagrać z nim - wyznał Janowicz, który właśnie z Ferrerem zmierzy się w pojedynku o tytuł.
- Prezydent jeszcze nie dzwonił - żartował na koniec rozmowy. - Ale dzwonili z Kancelarii Prezydenta. Oczywiście dzwonili też rodzice, wszyscy znajomi i polscy tenisiści.
Finał z Davidem Ferrerem odbędzie się w niedzielę, o godzinie 15:00 czasu polskiego.
Robert Pałuba
z Paryża
robert.paluba@sportowefakty.p
I know the pieces fit.
Spoiler:
- Jacques D.
- Posty: 7701
- Rejestracja: 30 gru 2011, 23:02
Re: Jerzy Janowicz
ATP Paryż: Janowicz gra jak z nut, powalczy o tytuł
autor: Robert Pałuba | 2012-11-03, 16:10 | źródło: inf. własna |
Jerzy Janowicz został w Paryżu pierwszym w historii Polakiem w finale turnieju serii Masters 1000. Łodzianin, po zwycięstwie nad Gillesem Simonem (6:4, 7:5), zagra o tytuł: z Ferrerem lub Llodrą.
Jerzy Janowicz nie mógł lepiej zagrać najważniejszego pojedynku w swojej karierze. Pierwszy set półfinałowego pojedynku z Gillesem Simonem był kontynuacją dzieła zniszczenia, które rozpoczął w drugim secie meczu z Janko Tipsareviciem.
Nieco nerwowy w gemie otwarcia, Janowicz w sobotę znacznie szybciej wszedł na
Jerzy Janowicz w Top 30 rankingu ATP i z rozstawieniem na Australian Open
Osiągnięty w sobotę przez Jerzego Janowicza finał paryskiego turnieju rangi ATP World Tour Masters 1000 przyniesie Polakowi wiele korzyści. Łodzianin m.in. sporo awansuje w światowym rankingu.
swoje najwyższe obroty, od samego początku rażąc rywala niesamowitymi serwisami. Bezkompromisowa taktyka w gemach serwisowych rywala, oparta na jak najszybszym kończeniu wymian, wzorowo zdała egzamin w gemie piątym. Dwa kapitalne winnery forhendowe i kończący return pokazały, że porównania do Marata Safina, które można znaleźć w sobotniej "L'Équipe" nie są wcale wyssane z palca.
Kończący niesamowite piłki, jakby od niechcenia, łodzianin co i rusz popisywał się brawurowymi atakami w secie pierwszym. Trafione 88 procent pierwszych serwisów (rzadko schodzących poniżej 220 km/h) tylko dopełniło dzieła zniszczenia i Polak nie miał najmniejszych kłopotów z utrzymaniem podania do końca wygranej 6:4 partii.
Set drugi był bardziej wyrównany. Simon lepiej odczytywał serwis Polaka, który nieco spuścił z tonu. Próby przejmowania inicjatywy przy podaniu Francuza częściej kończyły w siatce i na aucie niż w partii otwarcia. Nie oznaczało to jednak dla Janowicza żadnych kłopotów przy własnym podaniu, które bez kłopotów utrzymywał.
Punktem zwrotnym seta był gem jedenasty, w którym łodzianin ponownie zdominował przeciwnika skutecznymi atakami, wypracowując sobie trzy breakpointy. Przy pierwszym z nim Polak minimalnie wyrzucił bekhendowego dropszota, ale druga próba skrótu była już skuteczna.
Janowicz, z jakiej planety pochodzisz?
Zagraniczne media zauważają wspaniałe występy Jerzego Janowicza. Hiszpańska Marca pyta z jakiej planety pochodzi, Reuters nazywa go "cierniem w boku wyżej notowanych rywali". Więcej
Tenis 65 3 listopada, 17:23 |
Janowicz nie miał kłopotów z utrzymaniem serwisu, szybko wypracowując sobie dwa meczbole. Czytelny dropszot przy pierwszym został przez Simona obroniony, ale drugi skrót, jak w gemie poprzednim, dał łodzianinowi zwycięstwo i awans do pierwszego w karierze finału turnieju ATP.
Po ostatnim punkcie Polak padł na kort zalany łzami, a kibice zgromadzeni w wypełnionej po brzegi hali Bercy nagrodzili Janowicza głośną owacją na stojąco. Gdy łodzianinowi podano do ręki mikrofon, przez dłuższą chwilę wzruszony nie był w stanie wydobyć z siebie ani słowa.
- Chciałbym podziękować wszystkim kibicom, którzy wspierali mnie mimo tego, że grałem z Francuzem - powiedział po meczu Janowicz, a publiczność nagrodziła go brawami. Na trybunach dało się także zauważyć polskie flagi, trzymane prze sympatyków Polaka.
- Widzimy się jutro! - zakończył emocjonalne przemówienie polski zawodnik.
BNP Paribas Masters, Paryż (Francja)
ATP World Tour Masters 1000, kort twardy w hali, pula nagród 2,428 mln euro
sobota, 3 listopada
półfinał:
Jerzy Janowicz (Polska, Q) - Gilles Simon (Francja) 6:4, 7:5
I know the pieces fit.
Spoiler:
- DUN I LOVE
- Administrator
- Posty: 197667
- Rejestracja: 14 lip 2011, 22:04
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Jerzy Janowicz
Finał w Bercy!



Mocne otwarcie "poważniejszego konta".Jerzy Janowicz - finały w singlu (1)
2012 (1) ATP World Tour Masters 1000 Paryż-Bercy

MTT Titles/Finals
Spoiler:
Re: Jerzy Janowicz
http://www.sportowefakty.pl/tenis/32094 ... h-warunkowJanowicz z głową korzysta ze swoich warunków
![]()
Znakiem firmowym Jerzego Janowicza są 203 centymetry wzrostu, zabójczy serwis i świetny forhend. Tenisista z Łodzi po dojściu do finału turnieju ATP Masters 100 awansuje do czołowej "30" rankingu.
- Ostatnio sporo czasu poświęcam na pracę nad sobą. Dzięki temu pojawiło się większe zacięcie w grze oraz nauczyłem się nie zwracać uwagi na komentarze z zewnątrz, tylko robić swoje. Moja gra jest naprawdę prosta. Mam grać agresywnie, trzymać koncentrację na serwisie, żeby się nie dać przełamać. Natomiast na returnie to jest albo płot albo winner, żeby nie rywal nie mógł złapać rytmu. Nie mam metra sześćdziesięciu, lecz ponad dwa, więc nie będę biegał miedzy narożnikami, choć i tak jestem chyba dość sprawny, jak na swój wzrost - ocenił swoją taktykę 21-letni Janowicz (22. urodziny ma 13 listopada).
Podkreślił, że grając przeciwko bardziej doświadczonym rywalom stara się skupiać na swoich uderzeniach, a nie na tym, co robią inni.
- Przestałem się przejmować głupimi błędami, tym, że przeciwnik potrafi zaserwować cztery asy w gemie. Czasem po prostu staram się nie emocjonować swoimi meczami, przyjmując taktykę "na olewkę". To zazwyczaj pomaga. Nie ma w tym większej filozofii. Po prostu przy moim wzroście nie mogę się wdawać w dłuższe wymiany z regularnie odbijającymi piłki zawodnikami. Muszę im odbierać rytm, dobrze serwować, grać szybciej od nich, no i wykorzystywać drugiego swojego wielkiego przyjaciela, czyli forhend - dodał.
W niedzielę o godzinie 15.00 Polak, obecnie 69. w rankingu ATP World Tour, spotka się w finale turnieju w Paryżu z piątym na świecie Davidem Ferrerem. Nazwisko Hiszpana nie powinno zrobić na łodzianinie większego wrażenia, bowiem w tym tygodniu pokonał samego Szkota Andy'ego Murraya (nr 3.), mistrza olimpijskiego igrzysk w Londynie oraz triumfatora wielkoszlemowego US Open 2012.
Poza tym w hali Bercy odprawił z kwitkiem innego gracza z Top10 - Serba Janko Tipsarevica (9.), a także trzech zawodników z drugiej dziesiątki klasyfikacji - Chorwata Marina Cilica (15.), Niemca Philippa Kohlschreibera (19.) i Francuza Gillesa Simona (20.).
Janowicz zdobył już co najmniej 600 punktów, plus 20 za przejście kwalifikacji, co powinno dać mu awans w okolice 26-28 miejsca. Natomiast wygrana z Ferrerem oznaczać będzie skok na 22-23 pozycję. Warto przypomnieć, że sezon rozpoczął jako numer 221., a w połowie lipca po pierwszy wszedł do pierwszej setki (87.). W październiku osiągnął najwyższą jak dotychczas 64. pozycję.
Te postępy tłumaczy w Paryżu, podobnie jak w lipcu w Wimbledonie, w dość prosty sposób: - Ten rok przyniósł wiele zmian u mnie. Po pierwsze wiem, że jestem dobrze przygotowany do startów, bo mam nowego trenera od przygotowania fizycznego, zresztą pierwszego od trzech lat. Zmieniłem rakiety, dzięki którym gram swobodniej. Poprzednie były bardzo twarde i nie pomagały mi, gdy miałem słabszy dzień. Nowe są bardziej elastyczne i więcej błędów mi wybaczają.
Od dawna pracuje z fińskim trenerem Kimem Tiilikainenem, który od wielu lat mieszka w Polsce i tu założył rodzinę. Przed tym sezonem do sztabu tenisisty doszedł fizjoterapeuta, pomaga mu także psycholog.
Niezależnie od wyniku niedzielnego pojedynku znajdzie się wśród rozstawionych graczy w styczniowym Australian Open, pierwszym z czterech turniejów Wielkiego Szlema, w którym zadebiutował w czerwcu. Wówczas wygrał trzy mecze w kwalifikacjach Wimbledonu, a później dotarł do trzeciej rundy. W niej nie wykorzystał dwóch meczboli przeciwko Niemcowi Florianowi Mayerowi i odpadł. Tydzień później po raz pierwszy wskoczył do pierwszej setki ATP World Tour.
- W poprzednim sezonie miałem pewien kryzys, ale udało się nad tym zapanować. Cieszę się, że w tym roku zaczęło wszystko działać i - co najważniejsze - że są wyniki. Ale uważam, że nie ma co się tym szczególnie podniecać, tylko dalej trzeba robić swoje i mierzyć jeszcze wyżej. W tenisie były już różne przypadki, że ktoś po kilku miesiącach wypadał z pierwszej setki, bo spoczywał na laurach. Mam nadzieję, że mnie się to nie przytrafi, jestem raczej dość zadziornym typem, więc chcę pójść za ciosem i wykorzystać szansę, którą sobie stworzyłem - zapewnił Janowicz.
"Kto jest dobry? Kto zły? Nie ma ludzi dobrych i złych, są tylko złe albo dobre uczynki. I ludzie, którzy miotają się między nimi." Éric-Emmanuel Schmitt
Re: Jerzy Janowicz
http://www.sportowefakty.pl/tenis/32102 ... zda-mediowJanowicz przez tydzień stał się gwiazdą mediów
![]()
Jerzy Janowicz ma mocny charakter, jest zadziorny i niepokorny, ale nauczył się panować nad swoimi emocjami. Polski tenisista podczas turnieju ATP Masters 100 stał się prawdziwą gwiazdą mediów.
Właśnie Jerzy Janowicz, chociaż przegrał w niedzielnym finale z piątym tenisistą świata - Hiszpanem Davidem Ferrerem 4:6, 3:6, stał się największą gwiazdą paryskiej imprezy.
Według francuskiej prasy wręcz "zahipnotyzował Bercy". Z jego kolejnych, dość nieszablonowych, wypowiedzi podczas konferencji prasowych dziennikarze z całego świata dowiedzieli się już m.in. o tym, że nie należał do prymusów, za to był buntownikiem. - Byłem naprawdę złym chłopcem w szkole podstawowej. Również w średniej, gdzie walczyłem z wszystkimi, z nauczycielami też. Nie potrafię za bardzo wytłumaczyć, czemu jestem tego typu facetem. To jednak pomaga mi na korcie, bo potrafię walczyć z najlepszymi, mimo presji widowni - zaznaczył po awansie do ćwierćfinału.
Po wyeliminowaniu trzeciego w świecie Brytyjczyka Andy'ego Murraya przyznał z rozbrajającą szczerością: - Nie wierzyłem, że mogę z nim wygrać. Jak wychodziłem na kort raczej myślałem, by nie przegrać 0:6, 0:6.
Zwycięski marsz Polaka, który do turnieju głównego przebił się przez dwie rundy eliminacji, dziennik "L'Equipe" nazwał "niewiarygodnym paryskim snem sympatycznego giganta z Łodzi", nawiązując do jego 203 centymetrów wzrostu.
Janowicz rozpoczął sezon na 221. miejscu w rankingu ATP World Tour, a w połowie lipca po raz pierwszy wszedł do "setki". Ostatnio był 69., a w poniedziałek wskoczy do czołowej "30". Tak wysoko z Polaków notowany był jedynie Wojciech Fibak 30 lat temu. - Nie bardzo mogę objąć to, co się tu dzieje. Wiem tylko, że gram najlepszy tenis w życiu i doszedłem do finału, chociaż nie byłem na to przygotowany. Przyjechałem tu zagrać w kwalifikacjach i powalczyć o miejsce w głównej drabince. Liczyłem, że może wygram jakiś mecz. Ale pokonałem samego Andy'ego Murraya, mistrza olimpijskiego i zwycięzcę US Open. To niewiarygodne - powiedział Janowicz, przyznając szczerze, że miał już wykupiony bilet na powrotny samolot.
Poza Murrayem w hali Bercy odprawił z kwitkiem innego gracza z Top10 - Serba Janko Tipsarevicia (9.), a także trzech zawodników z drugiej "10" klasyfikacji - Chorwata Marina Cilicia (15.), Niemca Philippa Kohlschreibera (19.) i Francuza Gillesa Simona (20.). Po wygranej z Simonem w półfinale znów rozbawił dziennikarzy, mówiąc: - Kiedy miałem dziś meczbola, czułem się dziwnie. Byłem bardzo zdenerwowany, bo wiedziałem, że cała widownia jest przeciw mnie. Miałem chyba nawet gęsią skórkę. Powiedziałem jednak sobie, że nic nie będę zmieniał w swojej grze i zakończyłem spotkanie dropszotem.
Janowicz zazwyczaj mówi na głos, co myśli, jak choćby w lipcu, gdy w swoim wielkoszlemowym debiucie dotarł do trzeciej rundy Wimbledonu. Po wygranej z Łotyszem Ernestsem Gulbisem stwierdził: - Nagle pojawił się pewien rodzaj irytacji w trzecim secie, ponieważ stosowałem wszystkie przygotowane przed meczem taktyki. Wszystkie zawodziły: agresywna gra, regularność, więc wreszcie obrałem taktykę "na olewkę". Po prostu przestałem się przejmować i emocjonować tym meczem. Rozluźniłem się i nie wiem, co się stało, ale serwis powrócił w piątym secie.
Blisko 22-letni tenisista oswoił się już z zainteresowaniem mediów, ale i wyraźnie dojrzał. Ma świadomość, że nie jest już do końca osobą prywatną. Wielu pamięta jednak jego scysję z Bohdanem Tomaszewskim, nestorem dziennikarzy tenisowych w Polsce. W 2008 roku po przegranym meczu w pierwszej rundzie turnieju ATP Orange Warsaw Open na kortach Warszawianki, Tomaszewski skrytykował jego niezbyt dobrą grę i wskazał, co powinien w niej poprawić. W odpowiedzi dziennikarz-senior usłyszał: "Wydaje mi się, że to chyba zbyt pochopne wnioski. Czy widział pan jakieś inne moje mecze?".
"Kto jest dobry? Kto zły? Nie ma ludzi dobrych i złych, są tylko złe albo dobre uczynki. I ludzie, którzy miotają się między nimi." Éric-Emmanuel Schmitt
Re: Jerzy Janowicz
http://www.sport.pl/tenis/1,64987,12794 ... owity.htmlRomer: Janowicz gra niesamowity tenis. Teraz celem Australian Open
Janowicz dysponuje potężnymi serwisami, ale ma też inne narzędzia do wygrywania meczów, dlatego w Paryżu wypadł tak dobrze - mówi redaktor naczelny magazynu "Tenisklub" Adam Romer. W turnieju ATP Masters 1000 z pulą nagród 2,43 mln euro Polak sensacyjnie dotarł aż do finału, w którym przegrał z Davidem Ferrerem. Janowicz dołączył do szerokiej czołówki światowego tenisa. - W styczniu, w Australian Open, będzie musiał potwierdzić, że należy do elity. Jest w stanie to zrobić - twierdzi Romer.
Po dotarciu do finału paryskiego turnieju Janowicz w poniedziałek awansuje w rankingu ATP z miejsca 69. na 26. Kiedy w hali Bercy w trzeciej rundzie pokonał Andy'ego Murraya, a więc jeszcze przed zwycięstwami nad Janko Tipsareviciem i Gillesem Simonem, polscy eksperci twierdzili, że awans do Top 30 zestawienia najlepszych graczy świata będzie dla łodzianina celem na rok 2013.
Test w styczniu
- Czapki z głów dla kogoś, kto przewidział, że na koniec tego sezonu Jurek będzie tak wysoko. Moim zdaniem przy najszczerszej sympatii dla zawodnika i jego tenisa na coś takiego nikt nie liczył. No, może poza rodzicami Janowicza, ale wiadomo, że oni na karierę swego syna patrzą trochę inaczej - mówi Romer.
- Janowicz ciężką pracą i fantastyczną grą w Paryżu osiągnął niesamowity sukces. Nie chcę powiedzieć, że to wynik ponad stan, bo przecież on wygrywał zasłużenie i nikt mu tych punktów do rankingu nie dał, natomiast teraz przed nim to, co najtrudniejsze. W styczniu, w Australian Open, będzie musiał potwierdzić, że naprawdę należy do elity - ocenia dziennikarz.
Według Romera występ w pierwszym z przyszłorocznych Wielkich Szlemów dla "Jerzyka" będzie bardzo trudny. - On z osoby goniącej czołówkę zmieni się w taką, którą gonią inni. Pierwsze dwa mecze w Australii zagra na pewno z rywalami niżej notowanymi niż on, ci przeciwnicy będą mu chcieli udowodnić, że nie są gorsi, że również ich stać na taki skok w rankingu - prognozuje redaktor naczelny "Tenisklubu".
Romer jest jednak pod wrażeniem tego, co Janowicz pokazał w Paryżu, dlatego wierzy w Polaka. - Uważam, że mając cenny bagaż doświadczeń z hali Bercy i tych, które wcześniej zdobył na Wimbledonie [dotarł do trzeciej rundy], on ma dużą szansę, żeby potwierdzić swoją klasę - twierdzi. - Dobrze, że teraz Jurek będzie miał półtora miesiąca przerwy przed wyjazdem do Australii, że przed Australian Open rozegra tam pewnie jeszcze jakiś turniej i nie będzie musiał przywiązywać większej wagi do wyniku, jaki w nim osiągnie. Bardzo dobrze, że Janowicz i jego trener Kimi Tiilikainen będą mieli okazję, żeby spokojnie przygotować się do tego wyzwania - dodaje.
Brazylia? Nie, wakacje
Janowicz, który w Paryżu rozegrał aż osiem meczów, niewątpliwie zasłużył na odpoczynek. - Nie ma wątpliwości, że musi mieć co najmniej 10-dniowe wakacje, żeby w okolicach 20 listopada mógł zabrać się do ciężkiej pracy - mówi Romer i opowiada o problemie, jakiego dzięki paryskim zwycięstwom pozbył się Janowicz. - Jurek załapałby się na rodzaj małego Mastera dla zawodników, którzy osiągnęli w tym roku najlepsze wyniki w challengerach. Turniej dla nich odbędzie się w Sao Paulo, dobrze, że "Jerzyk" nie musi tak daleko lecieć, że nie musi się zastanawiać czy pieniądze, które mógłby tam zdobyć są warte takiego wysiłku. To jest już poza tematem, teraz trzeba odpocząć i potem solidnie popracować przed Australian Open, żeby potwierdzić wyczyn z Paryża - wyjaśnia dziennikarz.
Według byłego trenera Janowicza, Jakuba Ulczyńskiego, niespełna 22-letni łodzianin w Melbourne może być czarnym koniem imprezy. - Ten chłopak po prostu nie ma słabych stron. Ma najlepszy serwis na świecie, cross z głębi kortu nie odstaje od najlepszych, do tego dysponuje fantastycznym skrótem i porusza się równie dobrze co Murray czy Djokovic - przekonuje szkoleniowiec.
- Jeszcze tydzień temu takie słowa przyjęlibyśmy z przymrużeniem oka. Ale po tym, co pokazał Janowicz w Paryżu, musimy przyznać, że jest tu ziarno czy nawet są tu dwa ziarna prawdy. Jurek jak na swoje warunki fizyczne [203 cm wzrostu] gra niesamowity tenis. Proszę go porównać z Johnem Isnerem [206 cm] czy Samem Querreyem [198 cm]. Oni nie są tak wszechstronnymi zawodnikami. Janowicz dysponuje potężnymi serwisami i uderzeniami, ale ma też inne narzędzia do wygrywania meczów. On ma wiele mocnych stron, dlatego w Paryżu wypadł tak dobrze. Teraz jest pytanie, czy będzie równie skuteczny już w innej roli, w Melbourne. Świetnie, że na odpowiedź możemy czekać z tak dużym zainteresowaniem - kończy Romer.
"Kto jest dobry? Kto zły? Nie ma ludzi dobrych i złych, są tylko złe albo dobre uczynki. I ludzie, którzy miotają się między nimi." Éric-Emmanuel Schmitt
Re: Jerzy Janowicz
http://www.lodz.sport.pl/sport-lodz/1,1 ... merem.htmlByły trener Jerzego Janowicza: Jurek może zostać numerem jeden
- Ten chłopak po prostu nie ma słabych stron. Ma najlepszy serwis na świecie, cross z głębi kortu nie odstaje od najlepszych, do tego dysponuje fantastycznym skrótem i porusza się równie dobrze co Murray czy Djoković. Same salety - mówi o Jerzym Janowiczu Jakub Ulczyński, były trener łódzkiego teniisty.
Janowicz zakończył tegoroczny sezon kapitalnym występem w turnieju BNP Paribas Masters w Paryżu, gdzie po przebrnięciu eliminacji zatrzymał się dopiero na finale, w którym przegrał z Hiszpanem Davidem Ferrerem 4:6, 3:6. Wcześniej pokonał jednak pięciu zawodników z czołowej "20", w tym m.in. Andyego Murraya, trzeciego tenisistę świata.
- Wiadomo było, że Jurek ma niezwykły talent i prędzej czy później dużego skoku w rankingu dokona. Ale że zrobił to na turnieju tak wielkiej rangi, pokonując tylu zawodników ze światowej czołówki, to naprawdę wielka sprawa. Nikt nie mógł przypuszczać, że talent Jurka eksploduje w taki fenomenalny sposób, chyba nawet on sam. Aż brakuje słów, by opisać jego ostatnie wyczyny. To po prostu coś niesamowitego - cieszy się z sukcesów swojego byłego zawodnika Jakub Ulczyński, który opiekował się Janowiczem w czasach, gdy osiągał finały juniorskich turniejów wielkoszlemowych.
Ulczyński po chwili dodaje jednak: - Wiadomo, że olbrzymie talenty rozwijają się skokowo. Jurek takich samych skoków dokonywał jako junior. Objąłem go jako 14-letniego juniora i pracowaliśmy razem przez cztery lata. Na początku naszej wspólnej pracy był tenisistą numer dwa, trzy, czy nawet cztery w Polsce. Regularnie zdobywał medale w swoich kategoriach wiekowych, ale nigdy nie było tak, że był zdecydowanie najlepszy. Pierwszy taki duży skok nastąpił po dwóch latach, gdy po udanych turniejach w Arabii Saudyjskiej i w Indiach osiągnął finał US Open. W kolejnym roku był w finale Roland Garrosa i został światowym numerem pięć wśród juniorów. Teraz taki sam skok Jurek dokonuje w seniorach.
O tym, że talent Janowicza jest ogromny, wiadomo było już od dawna. Eksperci, w tym m.in. Wojciech Fibak i Robert Radwański, już kilka lat temu wróżyli mu wielką karierę. - Jurek ma potencjał, by być w czołowe "20" mówił już w 2008 roku Fibak. Z jednej strony eksplozja talentu łódzkiego tenisisty jest więc czymś, czego można było się spodziewać. Siła tej eksplozji jest jednak przytłaczająca. - Ci najbardziej utalentowani gracze zawsze wskakiwali do czołówki spektakularnymi wynikami, a nie małymi awansami o jedną czy dwie pozycje. To cechuje największych i mam nadzieję, a nawet jestem pewien, że Jurek tym najlepszym będzie - dodaje Ulczyński
Jego zdaniem dla Janowicza najbliższym celem powinien być awans do "TOP 10". I dodaje: - Ten chłopak po prostu nie ma słabych stron. Ma najlepszy serwis na świecie, zarówno pierwszy, jak i drugi, cross z głębi kortu nie odstaje od najlepszych, do tego dysponuje fantastycznym skrótem i porusza się równie dobrze co Murray czy Djoković. Same zalety. Dlatego uważam, że jeśli zdrowie mu pozwoli, to jestem przekonany, że prędzej czy później będzie graczem nr 1 na świecie.
Nie przesadzałbym tak z tym numerem jeden.

"Kto jest dobry? Kto zły? Nie ma ludzi dobrych i złych, są tylko złe albo dobre uczynki. I ludzie, którzy miotają się między nimi." Éric-Emmanuel Schmitt
Re: Jerzy Janowicz
http://www.lodz.sport.pl/sport-lodz/1,1 ... czyli.htmlDroga Jerzego Janowicza do światowej elity, czyli wielki talent z Łodzi wreszcie wypłynął
- Wierzę, że za dwa, trzy lata uda mi się odnieść podobny sukces jak Agnieszce Radwańskiej - deklarował już przed swoimi 18 urodzinami Jerzy Janowicz. Supertalent z Łodzi, któremu od lat wróżono wielką karierę, właśnie eksplodował. I to w stylu, jakiego nikt nie mógł przewidzieć.
Jeszcze tydzień temu Janowicz zajmował w rankingu ATP 69. miejsce, a do turnieju BNP Paribas Masters w Paryżu (z pulą nagród 2,43 mln euro) musiał przebijać się przez eliminacje. W turnieju głównym łódzki fenomen w kolejnych rundach pokonywał tenisistów ze światowej czołówki (w tym między innymi trzeciego na świecie Andy'ego Murraya), a jego niesamowitą serię dopiero w finale zatrzymał David Ferrer. Hiszpan to piąty tenisista rankingu i mimo kapitalnej formy Janowicza to on był faworytem. Słynący z bardzo dobrej obrony Ferrer wygrał 6:4, 6:3, choć z pewnością duży wpływ na końcowy wynik miało zmęczenie łodzianina, który we Francji grał już ósmy mecz w ciągu tygodnia. Po fantastycznym turnieju Janowicz awansuje w rankingu na 26. miejsce. W ten sposób otwierają się przed nim drzwi do wielkiej kariery, którą wróżono mu już od dawna.
Gdyby istniał wzór tego, jak powinien rozwijać się wielki talent, to Janowicz byłby jego idealnym przykładem. 21-latek z Łodzi miłość do sportu miał zaszczepioną we krwi. Jego rodzice, Anna i Jerzy, są byłymi siatkarzami, a mama grała w reprezentacji i zdobyła z ŁKS mistrzostwo Polski. To jednak dzięki ojcu mały Jurek zainteresował się tenisem. Bardzo szybko rodzice zorientowali się, że ich syn posiada niespotykany talent. Dlatego w jego rozwój postanowili włożyć wszystkie oszczędności.
"Kto jest dobry? Kto zły? Nie ma ludzi dobrych i złych, są tylko złe albo dobre uczynki. I ludzie, którzy miotają się między nimi." Éric-Emmanuel Schmitt
Re: Jerzy Janowicz
http://www.sport.pl/tenis/1,64987,12793 ... iarki.htmlDyrektor turnieju w Bercy o Janowiczu: Ciarki mi przeszły po plecach
- Kiedy widzę wielkoluda, który pada na kolana i płacze, ciarki przechodzą mi po plecach. To wspaniałe widzieć chłopca, który spełnia największe marzenie - powiedział o Janowiczu dyrektor turnieju ATP w paryskiej hali Bercy Guy Forget.
Były znakomity francuski tenisista, do niedawna kapitan reprezentacji daviscupowej trójkolorowych od tego roku jest szefem imprezy w której tak znakomicie wypadł Jerzy Janowicz. Francuz jest zachwycony postawą Polaka, jego wynikami. Wcale nie żałuje nieobecności największych gwiazd tenisa w końcowej fazie turnieju w hali Bercy.
- Pamiętam pierwszy turniej Kuertena na Rolland-Garrosie, wtedy pytaliśmy się o to: "kim jest ten Brazylijczyk?". W historii tenisa wydarzają się zadziwiające rzeczy. Widzowie zobaczyli coś fantastycznego. W tym roku pobiliśmy rekord frekwencji. Trochę jako dyrektor turnieju mogłem się czuć zawiedziony ze względu na problemy gastryczne Novaka Djokovica, brak koncentracji Andy'ego Murray'a, wycofanie się Rogera Federera. Tym gorzej dla nich. Nieobecni nie zawsze mają rację. Czy pamiętacie wynik Quevilly w Pucharze Francji w ubiegłym roku (amatorski zespół pobił gigantów francuskiej piłki i dotarł do finału), oni nikomu nie ukradli miejsca w finale Pucharu Francji. Ta drużyna napisała piękną historię. Tak samo jest z Janowiczem - stwierdził Forget.
http://www.lodz.sport.pl/sport-lodz/1,1 ... y_nie.htmlEkspert tenisowy: Już nie ma zawodników, którzy nie boją się Jerzego Janowicza
- Sposób gry Jerzego Janowicza przeciwko najsilniejszym rywalom można porównać do tego, jakby nieznany zawodnik w meczu piłkarskim założył siatkę Inieście i strzelił gola - mówi ekspert tenisowy
Paweł Kaczorowski to były kolarz, olimpijczyk, ale jego główną pasją jest tenis. Od lat działa w łódzkim MKT, także w czasach, kiedy drużyna dominowała w lidze tenisowej. Rozmów Janowicza śledzi niemal od początku. - Ojciec radził się mnie, jak unikać błędów. Na początku jego położono nacisk na sprawność, co teraz procentuje. Jego atutem jest niesamowita sprawność, jak na zawodnika mającego ponad dwa metry wzrostu. Poza tym zawsze rywalizował z lepszymi od siebie, bo wygrywanie w najmłodszych kategoriach niewiele daje - wspomina.
Kaczorowski uważa, że eksplozja formy jest nieprzypadkowa, bo największym atutem łódzkiego tenisisty jest wszechstronność. - Andy Murray [nr 3 na świecie, przegrał z Janowiczem w trzeciej rundzie - przyp. red.] był zdziwiony, że ktoś zupełnie nieznany zagrał skróta. To tak, jakby założyć siatkę Inieście i strzelić gola reprezentacji Hiszpanii. Janowicz ma geny po rodzicach, którzy grali w siatkówkę. Poza tym zupełnie nie ma kompleksów. Zaskakuje nie tylko rywali, ale i obserwatorów - dodaje.
Jak Kaczorowski ocenia szanse Janowicza przed finałem z Davidem Ferrerem? - Już nie ma tenisisty, który nie miałby stracha przed Janowiczem. Ferrer jest niskim graczem, dlatego nie będzie sięgał serwisów potężnych serwisów. Na pewno Jerzyk nie jest na straconej pozycji, bo już się otrzaskał z halą.
"Kto jest dobry? Kto zły? Nie ma ludzi dobrych i złych, są tylko złe albo dobre uczynki. I ludzie, którzy miotają się między nimi." Éric-Emmanuel Schmitt
Re: Jerzy Janowicz
"Kto jest dobry? Kto zły? Nie ma ludzi dobrych i złych, są tylko złe albo dobre uczynki. I ludzie, którzy miotają się między nimi." Éric-Emmanuel Schmitt
Re: Jerzy Janowicz
http://www.sport.pl/tenis/1,64987,12795 ... _i_to.htmlJanowicz: Marzenia się spełniają i to w niesamowitym tempie
- Marzenia się spełniają i to w niesamowitym tempie - przyznał w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej Jerzy Janowicz, który dotarł do finału prestiżowego turnieju ATP Masters 1000 w paryskiej hali Bercy. Polski tenisista awansuje z 69. na 26. pozycję w rankingu światowym.
Turniej życia, ogromny skok w rankingu i popularność, a wszystko w tydzień. Pańskie marzenia chyba się właśnie spełniają i to kilka dni przed 22. urodzinami?
Faktycznie marzenia się spełniają, choć to wszystko dzieje się w niesamowitym tempie i trochę jednak zaskakującym. Kto by się spodziewał, że 21-latek i to numer 69. w świecie przebije się nagle do finału turnieju rangi Masters 1000, w którym tak daleko dochodzi najczęściej czołowa czwórka rankingu, a rzadziej zawodnicy z ósemki czy dziesiątki. To dla mnie szok i wciąż nie potrafię tego za bardzo ogarnąć. Potrzebuję trochę czasu, żeby wszystko uporządkować, ułożyć w głowie.
Patrząc na transmisje można było odnieść wrażenie, że całkiem dobrze się pan odnajduje w nowej roli...
Może w telewizji czy na korcie wyglądałem na opanowanego, ale tak naprawdę to w środku mnie już nie było tak fajnie. Wciąż nie mogę zrozumieć, jak ja, zwykły szaraczek, doszedłem do finału tak dużego turnieju, powyżej którego są już tylko Wielkie Szlemy i masters. Tym bardziej, że przecież wcześniej musiałem grać tu w eliminacjach, bo miałem zbyt niski ranking, żeby się znaleźć w głównej drabince. Wciąż nie do końca wiem, jak to się wszystko stało, bo jeszcze pewne rzeczy do mnie nie dotarły.
Czyli właściwie należałoby teraz szybko położyć się na kozetce u psychoanalityka?
Nie jest to najgorszy pomysł, bo chyba mało kto potrafiłby sobie samemu poradzić z takim stresem. Tym bardziej, że przeżyłem to wszystko mając zaledwie 21 lat.
Ale chyba miał pan w Paryżu czas na oswojenie się z sukcesem przy okazji kolejnych zwycięstw z dużo wyżej notowanymi rywalami?
Nie do końca. To były dla mnie po prostu kolejne mecze w turnieju. Pierwszy, drugi, trzeci i tak dzień po dniu, bez dłuższej chwili na odpoczynek i zastanowienie. Pewnie dlatego właściwie przez cały tydzień nie mogłem spać ani nie miałem apetytu. Po prostu nadmiar emocji i adrenaliny, zresztą to jeszcze nie minęło, choć kilka godzin temu skończył się finał. Nie było to dla mnie łatwe i muszę się nad tym wszystkim spokojnie zastanowić. Łatwo o rozprężenie, a nie bardzo jest na nie czas, bo przede mną trzy tygodnie odpoczynku i od razu rozpocznę przygotowania do nowego sezonu.
Zazwyczaj ktoś, kto pokonuje Murraya, Federera czy Djokovica, w kolejnej rundzie jest zagubiony i przegrywa ze słabszym rywalem. Jak panu udało się tego uniknąć?
Nie wiem. Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Tym bardziej, że Murray miał przecież do dyspozycji meczbola i nie wykorzystał go. Mimo to wygrałem z trzecim tenisistą świata, a już dzień później musiałem wyjść na kort, żeby spotkać się z numerem dziewięć w świecie. Z Tipsarevicem zagrałem jednak w zasadzie koncertowo, szczególnie w drugim i trzecim secie. A przecież miałem już w nogach dwa mecze w eliminacjach, no i trzy jeszcze cięższe w turnieju głównym...
...w którym najniżej notowany z pokonanych przez pana rywali zajmował 20. miejsce w rankingu. Chyba każdy na pana miejscu powiedziałby o fatalnej drabince?
Przez cały turniej nie analizowałem drabinki, patrzyłem tylko na najbliższy mecz, a każda kolejna runda wydawała mi się i tak nierealna. Ten występ przyniósł mi niesamowite doświadczenia i nigdy go nie zapomnę. Powinien mi pomóc w przyszłości, nawet, jeśli nie wszystko pójdzie tak dobrze. Zresztą tutaj też pozostał pewien niedosyt. Nawet nie dlatego, że przegrałem z Ferrerem, bo to jeden z najlepszych tenisistów świata, ale dlatego, że w finale zagrałem dość słabo. Niestety, dzisiaj chyba wreszcie dało znać o sobie zmęczenie.
"Kto jest dobry? Kto zły? Nie ma ludzi dobrych i złych, są tylko złe albo dobre uczynki. I ludzie, którzy miotają się między nimi." Éric-Emmanuel Schmitt
Re: Jerzy Janowicz
http://www.sport.pl/tenis/1,64987,12794 ... sowac.htmlJanowicz: To dopiero początek. Chcę awansować do pierwszej "dziesiątki"
- Nie udało się zwyciężyć, ale to dopiero początek. Chcę awansować do czołowej dziesiątki. Wierzę, że się uda - mówił w hali Bercy Jerzy Janowicz po najcudowniejszym tygodniu życia. Polak przegrał dopiero w finale turnieju w Paryżu
Polak przegrał niedzielny finał z piątym w światowym rankingu Hiszpanem Davidem Ferrerem 4:6, 3:6, ale i tak osiągnął najlepszy od 30 lat wynik w naszym tenisie. Do finałów tak dużych imprez - pula nagród w Paryżu wynosiła 2,4 mln euro - po raz ostatni dochodził w 1982 r. Wojciech Fibak, który triumfował w Paryżu i Chicago. Łukasz Kubot osiągał w ostatnich latach finały, m.in. w Belgradzie, ale dużo mniej prestiżowych turniejów.
21-letni chłopak z Łodzi, który na początku tego sezonu zajmował dopiero 221. miejsce w światowym rankingu, w poniedziałek awansuje na 26. miejsce, co też będzie rekordem od czasów Fibaka. Janowicz zapewnił już sobie rozstawienie w styczniowym Australian Open.
Historyczna jest też nagroda - otrzymał czek na 234 tys. euro, czyli 960 tys. zł. To tylko o blisko 40 tys. euro mniej, niż zarobił od początku zawodowej kariery w 2007 r. Tak dużej wypłaty dla Polaka w męskim tenisie jeszcze nie było nawet za czasów Fibaka, bo pieniądze za nagrody były wtedy mniejsze.
- Wciąż czuję się, jakbym śnił. Musi minąć kilka dni, aż się obudzę - skwitował cudowny tydzień Janowicz w wypełnionej po brzegi hali Bercy.
Ferrer za szybki
Przed finałem przywitał go transparent "J.J. - jesteś magiczny. Graj tak dalej!", a podczas sobotniego zwycięskiego półfinału z Gilles'em Simonem (11 asów, 39 winnerów) ktoś wywiesił: "J.J. - so fresh. So unbelievable", czyli "J.J - taki świeży. Taki niewiarygodny". Paryska publiczność gorąco wspierała Janowicza, ale na trybunach było też mnóstwo Polaków. Gdy na początku finału jeden z serwisów "Jerzyka" osiągnął prędkość 242 km/godz., kibice zawyli z zachwytu, a Janowicz uśmiechnął się pod nosem.
Polak od poniedziałku hipnotyzował fanów. Grał widowiskowy, ofensywny tenis, ale miał w sobie też coś zawadiackiego, mrocznego. Jedna z francuskich gazet określiła to "bezczelnością w stylu Marata Safina". Janowicz potrafił zagrywać forhendy niby od niechcenia, które jednak były tak mocne, że rywale nie nadążali za nimi wzrokiem.
Ale Ferrer w niedzielę nadążył. Polak był wyraźnie zmęczony, w turnieju występował od eliminacji, co oznaczało, że w nogach miał już siedem meczów, tyle, ile potrzeba, by wygrać turniej Wielkiego Szlema. - Jurek oddycha rękawami, widzimy w relacjach telewizyjnych, że ledwo żyje - mówił w sobotę Jerzy Janowicz, jego ojciec.
W finale popełniał więcej błędów, zwłaszcza z forhendu, a w drugim secie przestał serwować tak skutecznie jak w poprzednich spotkaniach. Jeśli dołożyć do tego świetną grę Hiszpana, jak zwykle walecznego, świetnie się ruszającego, który był piekielnie zmotywowany, bo walczył o pierwsze w karierze zwycięstwo w turnieju z serii Masters, porażka Janowicza musiała w końcu nadejść.
To było dla niego po prostu za wiele. Wysiłku, ale też emocji. Polak opowiadał, że źle śpi, nie ma apetytu, tak mocno przeżywał to, co dzieje się w Paryżu. Na skrzynce mailowej miał 3 tys. wiadomości, otrzymał kilkaset SMS-ów, a jego dom w Łodzi oblegało kilka wozów telewizyjnych. Kiedy w sobotę udzielał na żywo wywiadu dla stacji Sky Sports, rozpłakał się na antenie.
W ciągu tygodnia jego życie i kariera wykonały skok w kosmiczną nadprzestrzeń - pokonał kolejno pięciu graczy z Top 20, w tym Andy'ego Murraya, numer trzy na świecie. Dotąd nigdy przedtem nie wygrał z nikim z Top 40.
Wywołał trzęsienie ziemi
- Kiedy widzę wielkoluda, który pada na kolana i płacze, ciarki przechodzą po plecach - mówił o Janowiczu dyrektor turnieju Guy Forget, były francuski tenisista. - Pamiętam pierwszy turniej Gustavo Kuertena na Rolandzie Garrosie, wtedy pytaliśmy się: "Kim jest ten Brazylijczyk?". Dziś pytaliśmy tak o Janowicza - dodał Forget. We francuskiej prasie podkreślał, że rewelacyjna gra Polaka pozwoliła pobić rekord frekwencji turnieju, bo kibice zawsze przychodzą tłumniej, gdy objawia się nowa gwiazda.
Fachowcy nie mają wątpliwości, że o Janowiczu jeszcze usłyszymy. "Zauważyłem go już na Wimbledonie, jak na dwumetrowego dryblasa świetnie się rusza. Przywitajcie przyszłą gwiazdę ATP Tour" - napisał na Twitterze Brad Gilbert, były trener Agassiego i Murraya. Hiszpańska "Marca" pytała: "Janowicz, z jakiej jesteś planety?", a francuska "L'Équipe" porównywała go do młodego Safina, bo też potężnie serwował i na korcie miał bezczelną minę.
"Z każdym meczem gra coraz lepiej. Może i on powinien pojechać na kończący sezon turniej Masters do Londynu?" - zastanawiał się Steve Tignor, amerykański ekspert Tennis.com.
Komentatorzy Sky Sports nazwali Polaka "klasą światową" i "przyszłością męskiego tenisa". - Simon jest zupełnie bezradny - mówili w półfinale, gdy Janowicz rozbijał 20. na liście ATP Francuza.
Zwycięstwo w kategorii "objawienie roku" w konkursie ATP Janowicz ma raczej w kieszeni. Ani 23-letni Słowak Martin Kliżan, który wygrał turniej w Sankt Petersburgu, ani 21-letni Belg David Goffin, który doszedł do IV rundy Rolanda Garrosa i urwał seta Federerowi, nie wywołali takich emocji.
Janowicz udzielił w Paryżu niezliczonych wywiadów zagranicznym mediom. Powtarzał do znudzenia, że gra lepiej, bo zmienił rakietę i zaczął pracować nad przygotowaniem fizycznym. - Kiedy jestem w Łodzi, więcej czasu spędzam w siłowni niż na korcie - mówił. - Najważniejsze jednak jest to, że uwierzyłem w siebie. Wiem już, że mogę ogrywać tenisistów z pierwszej dwudziestki. Nie mogę się już doczekać kolejnego sezonu - dodał Janowicz, który na kort wyjdzie pewnie w styczniu w Sydney.
"Kto jest dobry? Kto zły? Nie ma ludzi dobrych i złych, są tylko złe albo dobre uczynki. I ludzie, którzy miotają się między nimi." Éric-Emmanuel Schmitt
Re: Jerzy Janowicz
http://www.sport.pl/tenis/1,64987,12794 ... szcze.htmlJanowicz: W następnym sezonie będę jeszcze silniejszy
- Ten turniej dał mi oczywiście dużo pewności siebie. Podejdę do następnego sezonu jeszcze silniejszy mentalnie i mam nadzieję, że któregoś dnia będę w dziesiątce najlepszych tenisistów świata - powiedział Jerzy Janowicz po porażce z Davidem Ferrerem w finale turnieju ATP Masters 1000 w Paryżu. Polak przegrał z Hiszpanem 0:2 (4:6, 3:6).
Podczas rozdania nagród Janowicz był w wyśmienitym nastroju. Polak rozegrał ósmy mecz w ciągu ośmiu dni i mimo że przegrał, jest największą tenisową sensacją ostatnich miesięcy.
- Jeszcze kilka dni temu zupełnie bym się czegoś takiego nie spodziewał. Byłem w finale jednego z największych turniejów świata, w finale przeciwko Davidowi Ferrerowi, jednemu z najlepszych tenisistów świata - mówił.
Polak pochwalił swojego pogromcę, ale zapowiedział, że będzie szukał okazji do rewanżu. - Gratulacje dla mojego przeciwnika, który grał dziś naprawdę niesamowity tenis. Był dla mnie po prostu za dobry. Ale mam nadzieję, że pewnego dnia w finale innego turnieju będę mógł wziąć rewanż - uśmiechał się Janowicz.
- To było dla mnie naprawdę niewiarygodne. Chciałbym podziękować wam wszystkim za wsparcie. Chciałbym podziękować mojemu trenerowi, moim rodzicom, mojemu trenerowi od przygotowania fizycznego. Wielkie dzięki za wsparcie od moich rodaków.
- Moje życie kompletnie się odmieniło, ciągle śnię. Będę potrzebował przynajmniej kilku dni, żeby się obudzić i zobaczyć, że to dzieje się naprawdę.
Cel: TOP 10
Janowicz dodał, że już myśli o następnym sezonie, a jego celem jest miejsce w TOP 10 rankingu ATP. - Ten turniej dał mi oczywiście dużo pewności siebie. Podejdę do następnego sezonu jeszcze silniejszy mentalnie i mam nadzieję, że któregoś dnia będę w dziesiątce najlepszych tenisistów świata - mówił.
Do końca sezonu pozostaje już tylko elitarny Masters, w którym Polak udziału nie weźmie. Na jego występ w kolejnym wielkim turnieju musimy poczekać do 2013 roku. Już teraz wiadomo, że Janowicz awansuje co najmniej na 26. miejsce w rankingu ATP, a do wielkoszlemowego Australian Open przystąpi jako zawodnik rozstawiony, dzięki czemu przed III rundą nie trafi na żadnego tenisistę z czołówki.
"Kto jest dobry? Kto zły? Nie ma ludzi dobrych i złych, są tylko złe albo dobre uczynki. I ludzie, którzy miotają się między nimi." Éric-Emmanuel Schmitt
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości