Bombardiero pisze: ↑12 cze 2021, 7:59Dobra, żartowałem, ale ma szanse na zwycięstwo (...) Patrząc na to, jak Grek poczynał sobie na przestrzeni całego sezonu ziemnego, to wygrana w meczu z takim Djokoviciem, jakiego tu oglądaliśmy, nie byłaby niczym dziwnym. Może ciężko w to uwierzyć, ale ta najlepsza wersja Stefanosa z tego turnieju, jak i całego sezonu, jest w stanie Serba ograć właśnie w czterech setach. Mam jednak w pamięci ich mecz z Rzymu, co trochę mnie niepokoi.
Obiecałem sobie za bardzo nie komentować ATP, ale gracz, któremu kibicuję zrobił finał WS, więc chyba wypada zrobić wyjątek.
Tsitsipas ma szansę na wygraną wtedy, gdy te 4 godziny mocno odcisną piętno na Djokoviciu. Jak wyjdzie sprzeciętniały Novak, to jest szansa to wygrać, w innym wypadku luźno weźmie to Serb. Ktoś może powiedzieć: przecież Tsitsipas nie radzi sobie źle z fabsterami, dużo wyrównanych meczów, parę zwycięstw. No, niby tak jest, ale jak ktoś śledzi te mecze dokładnie, a ja do tej feralnej Barcelony to robiłem, to raczej zdaje sobie sprawę, że Tsitsipas wygrywa ze słabymi Rafole, walczy z przeciętnymi, a z dobrymi dostaje oklep. Ktoś popatrzy na wynik tego meczu z Djokoviciem sprzed roku, pięć setów, wygląda nieźle. Tak naprawdę Tsitsipas przez 2,5 seta grał kiepsko, potem Djokovic wpuścił go do meczu serwując na mecz (?), Tsitsipas pokazał trochę dobrego tenisa w kolejnej partii, zdechł w deciderze. Potem Jugobella ugrał 7 gemów w finale. I ktoś popatrzy na finał i pięciosetówka nie wygląda źle, ale to jest właśnie mit wyrównanej rywalizacji. Albo mecz z Nadalem w Melbourne: powrót z 0-2 wygląda bardzo fajnie, ale fakt, że w ogóle musiał wracać na betonie z Nadalem z 0-2, a potem dostał lanie, jak dłużej nad tym pomyśleć nie wygląda zbyt cool. Zostaje jakaś wygrana w Szanghaju i Kanadzie (ale Djokovic w tych mastersach od dłuższego czasu nie jest tak dobry), parę brzydkich porażek, żadnego dobrego meczu z realnie dobrym Serbem.
Niby ma atuty Tsitsipas na Novaka, ale ze Zverevem zagrał ot co nieźle, a oczekiwanie, że Next Żen przypeakue w dziewiczym finale WS, to mniej więcej tak jak oczekiwanie, że Twój nowy, mały pies skoczy potrójnego axla. Nie skoczy teraz, a i za 10 lat też można mieć wątpliwości, a potem zanim skoczy to na pewno zdechnie j
ak jakiś Dimitrow, bo po prostu się do tego nie nadaje, więc wyjdziesz na głupka ze swoimi oczekiwaniami. Chyba, chyba, że Djokovic faktycznie się trochę zaorał: niby to było bliżej 4 godzin niż pięciu, jak swego czasu z Delpo, a ten ostatni set to raczej egzekucja, ale gość ma 34 lata, nie ma co przesadzać w 2. stronę, ma realnę przewagę Cipek.
Niby Nadalowi dalej trafi się jakieś okienko na #21 i Wujek ma rację, że nie można go skreślać, ale (odpukać): dostał idealne warunki do przygotowania formy na Paryż (mało gry przez ostatnie dwa lata, prawie zero gry na betonie), a po trzech godzinach zdechł. Ciężko nie być optymistą.
Oczywiście ''większy obrazek'' jest taki, że Nadal jest obiektywnie jedynie rakiem nr 2 w ATP, fakty są takie, że od meczu z Wawrinką w Melbourne wygrał 2 WS i 2 M100 poza cegłą, innymi słowy: odpuścić cegłę (od dawna spisaną na straty) i w sumie tylko dwa razy człowiek był realnie zażenowany, z czego raz było nawet śmiesznie, bo po drugiej stronie grał Kevin Anderson. Z drugiej strony Djokovic najpierw da Ci gonga na starcie sezonu w Australii, a potem poprawi na trawie, a jak już sobie myślisz: ''j...ć szlemy, pooglądam sobie Bercy, fajny turniej'', to tam też wygra. A wygląda na to, że dalej ma realnie w nogach grę na 2 WS na rok, więc
@COA ma rację, rozumiem jak kogoś cieszy, że nie on będzie miał REKORD, ale gdyby tak obiektywnie wybierać czyj koniec byłby fajniejszy, to zdecydowanie Serba, zupełnie inna skala psucia rozgrywek na horyzoncie.
Na deser, Zjebev: śmialiśmy się trochę z tych porównań do Berdycha, ale jeszcze z rok i będzie trzeba stwierdzić, że nie ma ratunku dla Saszy: od WTF 2018 roku mocno mu odjechali nawet Danił, Tsitsipas i Thiem, a w porównaniu do takiego Berdycha (patrząc na układ drabinek i poziom touru), jedyne, co zrobił, czego Czech by nie zrobił, to zniszczył Nadala na cegle i ugrał z jednego kurnika więcej. Te mecze z Thiemem w Australii i Nowym Jorku, czy z Tsitsipasem tutaj, to naprawdę smutny obraz.