No ludzie- dajcie spokój, fajnie że Nole wygrał 2 razy z Rafą na RG czy tam 3 razy z Rogerem na Wimbledonie, ale to wciąż są tylko i aż cyferki. Szczerze powiedzawszy w moim odczuciu to półfinał RG 2013 pozostanie szczytowym pojedynkiem tej dwójki stoczonych na paryskich kortach a w przypadku rywalizacji ze Szwajcarem na trawnikach półfinał Wimbledonu 2012, patrząc całościowo na poziom spotkań.
Ale przechodząc do sedna, to Serb wbrew pozorom wcale nie ma wielu wyników ponad stan ze swoimi największymi rywalami w szlemach. Możemy wspomnieć o rozmiarach zwycięstwa z Rogerem na AO 2008, 2011 czy US Open 2010, ale tak naprawdę to wynik z AO na mnie osobiście robi największe wrażenie, biorąc pod uwagę przebieg ich dalszej rywalizacji szlemowej(Rg 11, US 11, WM 12, gdzie Fed post-prime był piłkę od stanu 3-0 w latach świetności Serba...). I tutaj jest 1 punkt, z którym się zgodzę, że Djoko potrafił zabetonować Australię w rywalizacji z fabsterami. Choć problemy ze Stanimalem(w latach 13-15) też każą jednak sugerować, że z prime Rogerem wcale nie musiałoby być tak kolorowo. Rywalizacja 2014 wzwyż nie uważam w żadnej mierze za miarodajną w kontekście oceny całości. Choć trzeba przyznać, że w 2015 dość gładko spacyfikował Szwajcara w obu finałach, ale czy Helwet z 2008 roku z nieporównywalną dynamiką do 2015 przegrałby z Serbem przy SW 19, no śmiem wątpić, mocno wątpić...I niestety dla fanów Serba, biorąc pod uwagę ten kontekst, bardzo ciężko porównać symaptycznego Jugola do złotoustego Hiszpana w kontekście rywalizacji wielkoszlemowej. To był zupełnie inny Roger i fani Pyszałka muszą to widzieć. I szczerze potencjalna porażka z Helwetem w 2019 roku na trawnikach( kiedy Federer miał za sobą półfinał Rg wcześniej, półfinał z Rafą za sobą) możnaby obiektywnie rozpatrywać w kategorii wtopy a nie przegranego epiku...
Co do rywalizacji z Nadalem, to też dla mnie największym zaskoczeniem/wynikiem ponad stan pozostanie półfinał Wimbledonu 2018 a nie zwycięstwa z Nadalem na Rollandach. Demolka w Australii z 2019 roku owszem ma pewną symbolikę, ale znowu patrzeniem na same cyferki czy nawet na sam kort bez kontekstu historycznego traci się całość obrazu. Rywalizacja w w latach 2011-2012 robi wrażenie, ale pamiętajmy że nie mówimy o przypadkowym randomie, tylko o cżłowieku jednym z największych historii, aspirującym do miana największego, więc też inną miarę trzeba przyłożyć do Serba niż Zvorków czy Wawrinków.
Oczywiście mogłoby być tak, że Serb wcześniej osiągałby odobne wyniki zarówno z Rogerem na Wimbleodnie czy Rafą na RG, ale analiza jego spotkań z wyżej wymienioną dwójką w fazie post-prime na pewno nie daje takiej pewności i raczej stawia więcej znaków zapytania niż rozwiewa takie wątpliwości. I to jest bolączka Serba i paradoksalnie taki 3 set jak wczoraj z Rafą może mu pomóc w budowie swojej legendy, ale biorąc pod uwagę całość niestety pewnych rzeczy nie da się oszukać i przykładowo 3 zwycięstwa z Rogerem na Wimbledonie nigdy w mojej ocenie nie będą nawet blisko wagi historycznej wiktorii sympatycznego Majorkanina z 2008 roku. Cyferki to naprawdę nie wszystko, to tylko lichy dodatek do emocji i poziomu, które zawsze będą stanowić sól sportu, nawet jeżeli wykonawcy będą mieli problem z dostarczeniem tego rodzaju kontentu.
Na koniec jeszcze raz wyznania miłości do Daniłka. Byłem bardzo rad, widząc jak pomimo niekorzystnych warunków dla siebie potrafił się zebrać i stworzyć twarde warunki gry dla Grekosa.

Czekam na Us Open z dużą nadzieją, bo nie powiem, ale jest mi trochę przykro, że Thiem a jutro Tsipi mogą postawić na swojej półce już jeden wielkoszlemowy tytuł a charyzmatyczny Rosjanin ma na swoim koncie na razie 2 przegrane finały na swoim koncie. Ma jakiś rodzaj magentyzmu w tej swojej; na 1 rzut oka pokracznej grze; daleko tam do wirtuozerii Szwajacara, ale imponuje mi umiejętność rozwiązywania problemów na korcie. Więc do boju Danił, czekam z niecierpliwością. Chyba jedyny gracz z młodego pokolenia, którego mecze zaczynam przeżywać emocjonalnie.
Szkoda mi jednak Zvorka- niby ta pasywna gra w wielu fragmentach sprawia złe wrażenie i zasługuje na karę w psotaci wyników. Ale uważam dokładnie jak Mario, że cyferki nie grają roli(te 0-10) i koniec końców to Niemiec w mojej ocenie ma poważniejsze argumenty do regularnego nękania fabsterów, nawet tych przeciętnych a nie tylko słabych. Być może te przegrane z Thiemem i Grekosem po pięciosetówkach(dość znamienne że w obu przypadkach można mówić o dużym poziomie niedosytu w kontekście Niemca) są warunkiem koniecznym do tak wyczekiwanego przełomu- koniec końców ktoś chyba musi powstrzymać szalony marsz Novaka w stronę klasyka okraszonego tokijskim złotem popitym pucharem za kolejny WTF.
PS: Kondycja polskich 40-latków- nie wiem, co lepsze- jinx Barty'ego czy wspomniany wątek
