pascal pisze: ↑23 sie 2023, 22:39W kontekście tenisowym przy stylu Novaka wszystko zależy od rywala.
Dokładnie. Najlepszy gracz w historii, wizytówka tenisa, wielki, niepokonany mistrz jest zależny od rywala, czekałem aż ktoś wreszcie to napisze. Dla mnie, człowieka, który coś ten sport oglądał, trochę w niego gra i generalnie (tak przynajmniej mi się wydaje) całkiem dużo rozumie, jest to jednak lekko, nie wiem, upokarzające. Ale, jak już kilka razy podkreślałem, jeśli ktoś lubi emocjonować się tenisem poprzez sprawdzanie wyników na livescorze, bo do tego ograniczają się mecze Novaka mniej więcej do QF/SF turnieju, to spoko. W sumie duża oszczędność czasu.
Robertinho pisze: ↑23 sie 2023, 23:34
@Mario przecież Nadal bez kontekstu dobrego rywala to też tenisista bardzo ciężki w odbiorze. Pewnie 300-400 jego pojedynków z randomami obejrzałem i zwłaszcza młody, bez lepszego serwisu i skracania gry, po prostu męczył rywala i odbiorców i wiele z tych spotkań wyglądało jak ten pamiętny klasyk:
https://www.atptour.com/en/scores/match ... /520/ms031
Czysto subiektywnie Nadal to jeden z najbardziej ohydnie grających tenisistów w historii, dla mnie ten stary, wolny, kalkulujący i wyłysiały jest chyba nawet jeszcze gorszy w odbiorze od tego młodego, eksplozywnego, goniącego do każdej piłki. Mimo wszystko Nadal jest jednak "jakiś", jest jak danie, za którym nie przepadam (no dobrze, którego nie znoszę), bo nie lubię w zasadzie każdego z jego składników, niemniej jestem w stanie zrozumieć, że człowiek z zupełnie innym gustem może go uwielbiać. Djokovic jest jak chleb z masłem, każdy zje chleb z masłem, jak będzie głodny, nie będzie miał nic pod ręką, czy tam będzie się źle czuł i potrzebował czegoś delikatnego/bezpłciowego, ale na dłuższą metę nikt nie chce jeść chleba z masłem, nikt zdrowo myślący nie powinien też cieszyć się z faktu, że chleb z masłem został ogłoszony najlepszym daniem w historii. Totalnie bezpłciowy, nijaki tenis, jak kolega wyżej stwierdził - zależny od rywala.
Robertinho pisze: ↑23 sie 2023, 23:34Zarówno on jak i Nole mieli świetne mecze wczesnych rund, mieli swoje klinikale, Nadal na cegle pewnie nabił ich więcej, bo to obiektywnie najgorszy przeciwnik w historii tenisa tam był, ale i Nole takich spotkań jak droga do finału Cin też trochę(tj kilkaset) nabił. Oczywiście, że masz rację, Federer na odpalanie skrótów zebrał najwięcej spotkań z ze wszystkich graczy w historii, ale żadnym GOATem czy BOATem być nie może, bo zebrał też najwięcej kompromitujących porażek, w tym tych najboleśniejszych, z piłką meczową. A tu Serb ma nie tyle czyste papcie, co śnieżnobiałą kreację, a jeśli to nie jest argument za najlepszością, to już nie wiem, co nim jest, w sporcie jednak kompetytywnym, gdzie kluczowe jest wygrywanie meczów, zwłaszcza tych zaciętych o najwyższą stawkę. Tu osiągnął Himalaje Szwarcar biorąc pod uwagę początki kariery, ale rafole to inna liga pod tym względem.
Djokovic bywa kliniczny, ale głównie na tablicy wyników, bo później włączysz ten mecz i widzisz w większości błędy, dobre serwowanie, z 3 fajne kontry i jakiś drop shot. Tenis idealny pod kontrolę na flashscorze. Znając Twoje zamiłowanie do zarywania nocek, pewnie też stąd przypływ sympatii, bo jak wrzucą w nocnej to sprawdzisz z rana wynik i wiesz, że niewiele straciłeś, bo nic lepszego niż suchy wynik od tego pana nie dostaniesz.
Co do Federera, oczywiście, że jest BOATem, bo nie było w historii zawodnika grającego od niego lepiej w tenisa. Kosmiczna dominacja w czasach dużo bardziej wymagających niż obijanie uselessów i żenów. Przegrywał z tym Djokovicem, będąc po trzydziestce, będąc od niego 6 lat starszy, przez co mamy pewien paradoks (coś jak LeBron przegrywający finały w NBA), w którym Fed dostaje po dupie za bycie aż tak dobrym, bo hipotetycznie mógł nie dojść do tych spotkań, gdzieś tam przegrać w czterech setach i nie byłoby tych wszystkich lamentów, nie byłoby 40-15, a sam Serb nie budowałby sobie legacy na ogrywaniu Federera (starego, lata świetlne od topowej formy, ale Federera), tylko kolejnych podnóżków z wyżej wymienionych generacji.
Zresztą, żeby nie było, ten wielki mentalny kiler z Jugosławii też nie ma aż tak czystej karty. Widzę, że Dawid wspomniał finał Wimbledonu, który akurat w większości przespałem, ale chętnie przypomnę sezon 2012, gdzie przegrał bodajże 2 albo nawet 3 mecze z rzędu z Nadalem po podwójnym przy meczowej, przypomnę RG 2013, gdzie zmarnował szanse na zwycięstwo przez wpadnięcie w siatkę, przyciśnięty Djokovic, mający świadomość, że rywal nie pęknie, też potrafił zawodzić, bo jest tylko człowiekiem. Ludzie o tym zapomnieli z prostej przyczyny, z tej samej, dla której tyle nawygrywał i został tym GOATem. Rywale - te ofermy są za słabe, by klepać coraz starszego Novaka, a nawet jak będą gdzieś blisko zwycięstwa, to przestraszą się go na tyle, że wystarczy przytrzymać piłkę w wymianie i sami podarują zwycięstwo.