Gdyby nie Kwary, to tyle byśmy mieli dopiero za tydzień.Robertinho pisze:No, to mamy 1000 postów, teraz już z górki będzie.

Idę pakować.
Gdyby nie Kwary, to tyle byśmy mieli dopiero za tydzień.Robertinho pisze:No, to mamy 1000 postów, teraz już z górki będzie.
Miałem na myśli tylko osiągnięcia po zakończeniu kariery, nie ogólny rys kariery. Drugim Monfem to pachnie już od dłuższego czasu, choć lepszym określeniem byłoby chyba śmierdzi...Robertinho pisze:Mario, drugim Hewittem to na pewno nie będzie, Rusty w wieku 20 lat to był dojrzały człowiek i zawodnik z ukształtowanym tenisem, a tu mamy duże dziecko z bałaganem na głowie, w głowie i w grze. Niestety pachnie drugim Gaelem, biorąc jeszcze pod uwagę podatność na urazy.
Wiem, że masz chwilę chwały, bo w pewnym sensie wyszło na Twoje, i nawet miałem w planach wszystkiego tego typu pociski ignorować, bo Australijczyk całkowicie na nie zasłużył. Ale trzymajmy się faktów, bo wpadnie ktoś niezorientowany i weźmie do siebie, Murray zagrał dziś co najmniej bardzo dobre spotkanie i o typowej orce z typowym przeciętniakiem touru nie może być mowy.Jacques D. pisze:Dla zwolenników tezy o natchnionym geniuszu/wielkim talencie/poetyckiej swobodzie zagrań NK najbardziej bolesne powinno być chyba to, że gość spłynął z Murrayem bez, wbrew temu, co bełkotał Lorek, wspaniałej gry tego drugiego. AM odprawił go wykalkulowaną, zimną, rutyniarską grą, taką samą, jaką odprawia przykładowego Lackę czy innego Kukuszkina. Nie było potrzeby grania ekwilibrystycznych lobów czy minięć z dziwacznych pozycji. Taka Murrayowa, do bólu rzetelna solidność w obronie i kontrze, wzbogacana do bólu bezpiecznymi i wymierzonymi na centymetry atakami. Czyli typowy mecz AM z typowym przeciwnikiem średniego sortu.
Ta manipulacja moimi słowami trochę cienko Ci wyszła. Pomiędzy rutyniarską, do bólu efektywną grą a orką w męczarniach (bo tego typu skojarzenia to słowo wywołuje, dlatego ja nawet nie pomyślałem, żeby go użyć wobec tego spotkania) jest przepaść naprawdę gigantyczna. Powtarzam, Murray nie zagrał tu absolutnie wielkiego meczu, owszem bardzo dobry, ale co najwyżej bardzo dobry i to nie jest krytyka Szkota - po prostu do większego wysiłku go NK nie zmusił. I poza tym, wybacz, że użyję swojego starego argumentu, ale - jak by ten Murray nie grał, to 21-letni wielki talent mający w coraz bliższej przyszłości wygrywać Szlemy ma obowiązek postawić mu dużo, dużo twardsze warunki. Tak, to niestety takie proste.Mario pisze:Wiem, że masz chwilę chwały, bo w pewnym sensie wyszło na Twoje, i nawet miałem w planach wszystkiego tego typu pociski ignorować, bo Australijczyk całkowicie na nie zasłużył. Ale trzymajmy się faktów, bo wpadnie ktoś niezorientowany i weźmie do siebie, Murray zagrał dziś co najmniej bardzo dobre spotkanie i o typowej orce z typowym przeciętniakiem touru nie może być mowy.Jacques D. pisze:Dla zwolenników tezy o natchnionym geniuszu/wielkim talencie/poetyckiej swobodzie zagrań NK najbardziej bolesne powinno być chyba to, że gość spłynął z Murrayem bez, wbrew temu, co bełkotał Lorek, wspaniałej gry tego drugiego. AM odprawił go wykalkulowaną, zimną, rutyniarską grą, taką samą, jaką odprawia przykładowego Lackę czy innego Kukuszkina. Nie było potrzeby grania ekwilibrystycznych lobów czy minięć z dziwacznych pozycji. Taka Murrayowa, do bólu rzetelna solidność w obronie i kontrze, wzbogacana do bólu bezpiecznymi i wymierzonymi na centymetry atakami. Czyli typowy mecz AM z typowym przeciwnikiem średniego sortu.
Nie powiedział żaden Serb.The Djoker pisze:Kibicuję Ciliciowi, tak po sąsiedzku.
Użytkownicy przeglądający to forum: DUN I LOVE, jarosword20, juniorro i 25 gości