Znalazłem taki komentarz na sportowych faktach:
"2005 rok:
1. Federer 6700 pkt
2. Nadal 4700
3. Roddick 3000
4. Hewitt 2500
5. Davydenko 2400
6. Nalbandian 2350
7. Agassi 2250 (35 lat - końcówka kariery)
8. Coria 2200
9. Ljubicic 2200
10. Gaudio 2050
Największych rywali jakich miał wtedy Federer to Roddick, Hewitt czy Davydenko, których można porównać jak w ostatnich latach do Tsongi, Berdycha czy Ferrera.
Czyli zawodnicy wiecznie dobijający się do wielkiej "3" ale wiecznie dostający ostre baty od tych trzech największych (to zupełnie inna półka zawodników, solidnych ale niezagrażających)
To tak jakby pozostawić samego Djokovicia czy Nadala na 4 lata z Tsongą, Berdychem i Ferrerem. Wiesz co to by się działo ? Łatwo można sobie wyobrazić - a tak miał właśnie Federer, co sprytnie wykorzystał i podbił sobie mocno Wielkie Szlemy.
Niestety czasy Djoko i Nadala są nieporównywalnie cięższe - to walka i wydzieranie sobie tytułów między sobą, a Federerem i jeszcze ostro mieszającym Murray'em.
Oni przez całą swoją karierę grają w trójkę czy nawet czwórkę - tytuły się rozeszły.
Żaden z nich nie był nawet przez chwilę "sam" na polu walki, jak Federer w tych swoich 4 latach!
Wiem co piszę, bo oglądałem tenis w latach 2004-2007 i Roddicka, Hewitta i spółkę dobrze znam - Federer nie miał z kim potracić wtedy tytułów - ten ranking powyżej rozjaśnia bardzo wiele.
O sile Djoko i Nadala świadczy to, że mimo dużo cięższej drogi (bez ulgowych lat) oni i tak raczej dogonią Rogera, co będzie czymś wielkim.
Także krótko mówiąc, w tenisie liczą się tylko wielkie szlemy, to one są numerem "1" wszyscy pod te turnieje szlifują optymalną formę i trzeba tego się trzymać. To one tak naprawdę wskazują największych i tak to już będzie odbierane. (GOAT wprowadza tylko zamieszanie i nic z tego nie wynika)
Nawet to, że Roger ugrał coś wcześniej bo nie miał godnych rywali - wszyscy o tym zapomną (bądź już tego nie widzą), liczy się tylko liczba szlemów.
Dlatego Serb i Hiszpan, mimo przeciwności losu, muszą przegonić Rogera z tą "20-stką" bo nikt na nich z pobłażliwością nie spojrzy, mimo że ich cyfry już teraz więcej znaczą niż "20" Federera.
Reguły są brutalne, Federer miał "gratisa", Serb i Hiszpan nie mieli tyle szczęścia, ale pozostawmy to, największym będzie ten kto wykręci WIĘKSZĄ CYFRĘ - na detale i na drogę dojścia do tej cyfry, nikt nie będzie patrzył po latach.
Novak i Rafa o tym wiedzą, dlatego teraz zażarcie będą walczyć, aby udowodnić swoją wyższość. Według mnie, to oni dwaj teraz będą tylko wygrywać SZLEMY, do momentu pobicia Rogera - to najbardziej prawdopodobne !
Tylko przypadek, jakaś dziwna okoliczność, że wyjątkowo dorwie się ktoś inny do pucharu - nawet na to bym za bardzo nie liczył
W tej chwili jest "tylko" dwóch zawodników do pucharu, czyli dla Serba i Hiszpana to najlepsza okazja do ataku w karierze (nie ma czterech, jest dwóch), im już nie będzie dane walczyć w pojedynkę z "Ferrerami" czy "Roddickami" jak to miał Roger, ale i tak UDOWODNIĄ SWOJE !
Za chwilę będą NAJWIĘKSI i ciekaw tylko jestem, czy Novak, czy Rafa wygra tą finałową batalię
P.S. Czasów Roda Lavera nie ma co porównywać do ostatnich 20 lat, to inna epoka, inne problemy, inny system, w pewnym sensie też był poszkodowany, ale na to nikt nie będzie patrzył.
Dlatego dla tenisa, to ilość szlemów zawsze będzie najważniejsza (nieważne kto jaką drogę miał - niestety taka brutalna prawda).
Z tego zdają sobie sprawę Novak i Rafa dlatego teraz wystawią najcięższe działa, aby wygrać ten najtrudniejszy ranking."
Co sądzicie na ten temat?