Ciężki temat.

Dobra, olać. Nie ma co przesadzać. Dobrej nocy wszystkim.

Ciężki temat.
Haha:D
Jeszcze nie wiem, ale w przyszłym roku będzie lepiej. Obiecuję
Czyżby?
Wolę krytykować Federera i w ten sposób dawać upust swojej złości, niż być zaślepionym fanem, który co prawda płacze po przegranym meczu, ale nadal nie widzi niczego złego w tym, że Federer kolejny już raz przegrywa wygrane mecze o najwyższą stawkę wyłącznie przez swoją słabą głowę... Wiadomo, że za chwilę pewnie mi przejdzie i znowu jak głupia będę mu kibicować, ale na razie jest mi źle i jestem na niego wściekła, nie będę tego ukrywać i głaskać go po głowie, od tego zresztą ma żonkę, mamusię i kogo tam jeszcze
Fed sobie przybił gwóźdź do trumny w tych GOAT-rozmowach dzisiaj, ale miano 'najbardziej utalentowanego tenisisty' też w sumie fajnie brzmi. Djokovic - wręcz przeciwnie, trudno nie docenić. Bycie lepszym tenisistą od wiadomej dwójki ma tutaj o ironio w dyskusjach o GOAT trzeciorzędne znaczenie, tak jak nie miąło ostatecznie dzisiaj na korcie.
Właśnie o to się rozchodzi. Tego było za dużo na przestrzeni całej kariery, żeby przejść do porządku dziennego z tym. Jak sobie pomyśle, że on powinien mieć te dobre 23-25 WS, a możliwe, że skończy mając 20 to się troche dziwne robi.kurcaczeudo pisze: ↑14 lip 2019, 23:21 Tragizm w najczystszej postaci, to jedyne co mi przychodzi po dzisiejszym finale. Można mówić i pisać, że był to typowy Federer "w pigułce", zrekapitulowany i poddany sprawdzianowi w najważniejszym z możliwych testów. To oczywiście prawda, podobnie jak padające argumenty i nawiązania do AO17 - dzisiejszy mecz, również był do zamknięcia w 3, max. 4 setach. W zasadzie wszystko w tym pojedynku odbywało się (choć rozsądniej będzie napisać "powinno") na warunkach Szwajcara, aż do momentu kiedy z tak wielkim wysiłkiem budowany sukces, runął niczym domek z kart. I nie byłoby w tym w zasadzie nic spektakularnego, pod warunkiem, że podobnych przykładów w karierze Federera nie moglibyśmy się w ogóle doszukać. Ale jest zgoła odwrotnie - tych przegranych "wygranych" meczów, kiedy Roger nie był w stanie postawić "kropki na i" jest tutaj cała masa. Na przestrzeni minionych 11 lat, zrobiło się z nich bagno, które najprawdopodobniej całkowicie przykryje to co udało się wypracować przez całą karierę. Najważniejsze sprawdziany w karierze sportowca, Federer po prostu oblał w sposób, który ciężko będzie kiedykolwiek wymazać z pamięci.
Dzisiejszy mecz, był tym z gatunku spotkań o "nieśmiertelność" - perspektywa niezwykłej historycznej otoczki (Nadal, Djokovic na rozkładzie), triumf na swojej ziemi po rozprawieniu się z demonami przeszłości, pokazany charakter...
Nieśmiertelność ze śmiercią na pierwszym planie - taki jest tragiczny rezultat tego, co dzisiaj zobaczyliśmy.
Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot], Kiefer i 1 gość