Przypomnij sobie, kiedy miały miejsce te parodie. Otóż głównie w 2007 roku. Jakoś nie słyszałem, żeby rzutowały one wtedy na relacje Nadala z Djokoviciem. Przecież podczas ceremonii zakończenia Mastersa w Rzymie 2009 Rafa sam wyraził zgodę na to, aby Novak go sparodiował, i potem nawet śmiał się z tych imitacji Serba. Hiszpanowi coś zaczęło się nie podobać dopiero od sezonu 2011, w którym Djoković już akurat wyraźnie spasował z tego rodzaju wygłupami.filip.g pisze:Relacje Nadala z Djokoviciem pogorszyły się, jak sam Serb przyznał kiedyś w wywiadzie dla BBC, po tym jak Hiszpan poczuł się urażony parodiami Nole. Myślę, że to czy Hiszpan przegrywa czy wygrywa (a uważam że jest jednym z lepiej znoszących porażki zawodników) nie ma raczej nic do rzeczy w sprawie ich pomeczowych podziękowań.
I co, w Twoim testosteronowym mniemaniu jest przez to gorszym sportowcem, człowiekiem i mężczyzną?filip.g pisze:Cieszę się, że obaj mają tyle klasy, że po przegranym meczu nie zaczynają płakać i nie psują radości ze zwycięstwa przeciwnikowi.
Powiem Wam jedno - Djoković to dzisiaj największy dżentelmen na korcie. Pięknie cieszy się ze zwycięstw, ale potrafi też wspaniale pogratulować swoim przeciwnikom po porażce. Myślę, że wszyscy ci, którzy uważnie obserwują Novaka, powinni już dawno zapomnieć o jego teatralnych zagrywkach (chociaż ja wcale nie jestem przekonany, czy Serb kiedykolwiek udawał). Ale Wy niestety od zawsze macie z Djokoviciem ten problem, że drażni Was jego pewność siebie, poczucie humoru, brak respektu dla wielkich mistrzów na korcie (Federera i Nadala) i nie podoba nawet pochodzenie (nieraz nazywaliście go "Jugolem") oraz przywiązanie do ojczyzny (wypominaliście mu, że zakłada stroje w narodowych barwach). Może za niesportowe uważacie jeszcze jego reakcje po zwycięstwach pokazane w materiale The Evolution of a Handshake (dla mnie wszystkie były wspaniałe, szczególnie ta z Rzymu - w ogóle w tamtym meczu Novak dosłownie zjadał Nadala wzrokiem)? W takim razie co powiecie o wybuchu szalonej radości Rafy w finale AO 2012, kiedy Hiszpan po wygraniu czwartego seta uklęknął i był tak wniebowzięty, jakby zdobył już cały tytuł? Jeśli chodzi o mnie, nigdy nie będę narzekał na zachowania tej najlepszej czwórki ostatnich lat (więc te dyskusje dotyczące tego, kto kogo mocniej poklepał i dlaczego, są po prostu śmieszne). Wystarczy przecież przypomnieć sobie kontekst historyczny i takie postaci jak McEnroe, Lendl (oni się wprost nienawidzili), a przede wszystkim Nastase. W porównaniu z Amerykaninem, Rumunem i duetem Sampras/Agassi, którzy nie pogodzili się nawet po zakończeniu kariery, dzisiejsi mistrzowie to wzory cnót. Federer twierdzi niby, że nie poszedłby nigdy na obiad z Djokoviciem, ale nie wydaje mi się, by pozostawała między nimi jakaś niechęć. Już mówiłem, że Roger wyjątkowo szanuje rywali, którzy wygrywają największe turnieje, pokazując przy tym twardość i charakter.
Odnośnie Djokovicia to albo nie macie żadnych argumentów, albo po prostu nie chce się Wam ich szukać. Jesteście albo zwykłymi ignorantami, albo leniami.
Przepraszam - ktoś pchał kiedyś na kort wózek inwalidzki z Federerem? A może Roger stawił się na mecz o kulach i przy okazji zauważyłeś też jakieś oznaki demencji? Czy Szwajcar zapomniał, z której strony ma serwować, albo pomylił krzesła, bo na przykład trzęsły mu się ręce? Wiesz, ja zawsze staram się oglądać Federera bardzo uważnie, ale widocznie coś przegapiłem. Mówiąc na poważnie, chcesz, żebym zaczął niedługo nazywać Cię "dziadkiem"?Robertinho pisze:Toś przywalił, najłatwiej wyciągnąć Dziadka i to że sobie popłakuje czasem.
Ja wcale nie dziwię się ojcu Djokovicia, bo gdybym miał takiego syna jak Novak, może też nosiłbym taką koszulkę. Tylko pojawia się pytanie - czy wróbel da radę spłodzić orła, nie?Mario pisze:A byłbym zapomniał o tej koszulce z podobieństwem Novaka sprzed kilku lat.