Paryż-Bercy 2018

[Rroggerr]

No nie byłoby rozmowy o kalendarzu bez tego mitycznego mastersa na trawie.

Domiś powinien odstrzelić Socka, połówkę Thiem-Zworek bym chętnie obejrzał.

[DUN I LOVE]

No nie byłoby rozmowy o kalendarzu bez tego mitycznego mastersa na trawie.

Ano. Tam, świeżo po RG, nikt na pewno by nie odpuszczał.

[Mario]

Zamiast się śmiać, chyba wypadałoby poprosić, by kolega Kiefer w wolnej chwili dokonał analizy całego kalendarza i wypisał odpowiednią rangę oraz punktację dla danego turnieju. Nie obraziłbym się również na sugestie na temat miast organizujących imprezy np. Birmingham zamiast Eastbourne itp.

Głupi jest ten Fognini, nic się tu nie zmienia.

[no-handed backhand]

Trochę wstyd.

[DUN I LOVE]

Dobrze, że chociaż ten return na 0-40 się pojawił.

[Wujek Toni]

No, ale w Queens czy Halle zazwyczaj ludzie nie odpuszczają i tytuły wędrują do sensownych ludzi, to dlaczego w przypadku wciśnięcia tam tysięcznika miałoby być inaczej? Oczywiście nie zrobiłbym tego kosztem Paryża, a raczej poświęcił jeden z marcowych Mastersów.

[Damian]

No słabiutki ten Fabio.

Spoiler:

[DUN I LOVE]

Djoković w nich praktycznie nie gra, Nadal wycofuje się co roku. Pewnie, gdyby turniej był poza Halle (np. w Queens), to Fed zapewne też by traktował ulgowo (wolałby wypełnić kontrakt z Niemcami). Thiem i inni gracze dobrze czujący się na cegle pewnie też by to olali. Dla mnie wydłużanie sezonu na trawie jest bez sensu - tu i tak zrobiono chyba sporo. Miejsc do organizacji jest tak mało, że trzeba było łatać dziurę w kalendarzu Antalyą.

Zabieranie/likwidowanie turniejów w USA bardzo mocno odbiło się na rynku tenisowym moim zdaniem.

Obecny kalendarz tenisowy jest chyba optymalny.

[Kiefer]

No nie byłoby rozmowy o kalendarzu bez tego mitycznego mastersa na trawie.

Ano. Tam, świeżo po RG, nikt na pewno by nie odpuszczał.

Gdyby sezon był odpowiednio rozciągnięty to nie, dla mnie ta cała końcówka sezonu jest o kant, ewentualnie finał WTF bym zostawił, choć nie wiem czy najchętniej bym nie kończył sezonu na US Open.

[Mario]

Obecny kalendarz tenisowy jest chyba optymalny.

Wyłączając detale typu Los Cabos/Bogota zamiast turnieju w USA i sprowadzenie do rangi nic nieznaczącej ciekawostki całego US Open Series, wypada się zgodzić.

[DUN I LOVE]

Sławek, ale wprowadzenie tych detali ma ścisły związek z tym, co napisałem o amerykańskim rynku. Kiedy sponsorzy rezygnują ze sponsorowania San Jose (a tam sponsor był chyba ogromny), Memphis, Los Angeles czy Indianapolis, trzeba szukać egzotycznych miejsc, gdzie jakiemuś biznesmenowi zamarzył się wielki tenis.

[Rroggerr]

Gdyby sezon był odpowiednio rozciągnięty to nie, dla mnie ta cała końcówka sezonu jest o kant, ewentualnie finał WTF bym zostawił, choć nie wiem czy najchętniej bym nie kończył sezonu na US Open.

Gdyby sezon był odpowiednio rozciągnięty, to Rafole dalej po intensywnym graniu na cegle nie graliby przed Wimbledonem w ogóle/graliby na dużym luzie, za to mieliby dodatkowe wolne po ceglanej kampanii. Interesujące, że tu i ówdzie coś takiego od dłuższego czasu forsują przede wszystkim fani Federera. No i tak jak pisze Dawid - już wydłużenie sezonu o tydzień spowodowało najbardziej memiczny (Antalya) turniej w całym kalendarzu.

[DUN I LOVE]

Dodam, że mam nadzieję, że luki po Pucharze Davisa skrócą sezon chociażby o jeden tydzień.

Co do Bercy, to najlepszy masters w kalendarzu obok Monte Carlo, Rzymu i Cincy (biorę pod uwagę szerszą perspektywę z klimatem wokół kortu).

[Federasta20]

trzeba szukać egzotycznych miejsc, gdzie jakiemuś biznesmenowi zamarzył się wielki tenis.

Kosmos Pique Ciekawe ilu czołowych ludzi tam zagra swoją drogą, pewnie niewielu.

Wydłużanie kalendarza nie ma sensu, trzeba pomyśleć raczej nad skróceniem czasu całorocznej gry bez zmiany formatu liczenia wyniku.

[Mario]

Bercy to w ogóle najlepszy masters był, dopóki w tourze grało więcej niż 4-5 ciekawych grajków, później niestety nastała dominacja Djokovica, z przerwą na ten zeszłoroczny lolturniej, kiedy Serbowi chwilowo zabrakło paliwa.

[Kiefer]

Gdyby sezon był odpowiednio rozciągnięty to nie, dla mnie ta cała końcówka sezonu jest o kant, ewentualnie finał WTF bym zostawił, choć nie wiem czy najchętniej bym nie kończył sezonu na US Open.

Gdyby sezon był odpowiednio rozciągnięty, to Rafole dalej po intensywnym graniu na cegle nie graliby przed Wimbledonem w ogóle/graliby na dużym luzie, za to mieliby dodatkowe wolne po ceglanej kampanii. Interesujące, że tu i ówdzie coś takiego od dłuższego czasu forsują przede wszystkim fani Federera. No i tak jak pisze Dawid - już wydłużenie sezonu o tydzień spowodowało najbardziej memiczny (Antalya) turniej w całym kalendarzu.

Przecież to już nie chodzi o Federera bo typ kończy lada moment karierę, co w tym dziwnego, że chciałbym dłuższego okresu gry na trawie kosztem np. Paris Masters?

Dla mnie idealny kalendarz rozgrywek powinien wyglądać następująco, 1,5-2 miesiące gry + wieńczący ten okres szlem, czyli coś jak sezon gry na mączce. US Open byłby ostatnim turniejem, ewentualnie WTF, AO nie byłoby rozgrywane w połowie stycznia tylko lutego.

[Federasta20]

Bercy 2012 to była miazga, grało sporo dobrych tenisistów i sensacja goniła sensację.

Bercy to w ogóle najlepszy masters był, dopóki w tourze grało więcej niż 4-5 ciekawych grajków, później niestety nastała dominacja Djokovica, z przerwą na ten zeszłoroczny lolturniej, kiedy Serbowi chwilowo zabrakło paliwa.

Trochę jak Australian Open, do 2012 świetny turniej, a potem tylko jedna edycja godna tego miana + debiutancki wyczyn Stana, choć w 2014 też szału nie było.

[DUN I LOVE]

Pewnie, gdyby to był finał turnieju, to Kei byłby z przełamaniem w plecy. Dziś dobrze gra póki co.

[Mario]

Bercy 2012 to była miazga, grało sporo dobrych tenisistów i sensacja goniła sensację.

2010 to był kosmos.

Jeden banalny forehand Llodry w pusty kort od mojego finału marzeń. I to na poziomie M1000.

[Barty]

Sock broni w tym tygodniu 80% ze swoich punktów rankingowych, ciekawe, czy to nie rekord.